Nigdy się nie dowiesz

Spotykaliśmy się coraz częściej. Józef stał mi się bliski, choć dość długo zachowywaliśmy wobec siebie pełen szacunku dystans. On był przecież dla mnie wspaniałym Poetą, a ja dla niego znaną - z ekranu i sceny - aktorką. Coraz częściej u boku Poety czytałam jego wiersze zawsze tłumnie zgromadzonym wielbicielom poetyckiego słowa. W klubach, bibliotekach i domach kultury. Raz byliśmy nawet w hotelu robotniczym, kiedy indziej w domu strażaka, gdzie na spotkanie przyszło pół wsi, a w trakcie wybuchł pożar i syreny strażackie przerwały nasz poetycko-muzyczny koncert.

ANNA DYMNA

KLIKNIJ!

Mężczyzna i kobieta

    Przypominam sobie, że podczas autoryzacji wywiadu sprawiłam mu radość mówiąc, że jednym tchem przeczytałam podarowane mi wiersze. Widział mój szczery zachwyt. Powiedziałam też, że trzeba koniecznie iść z tą poezją prosto „do ludzi" i że, gdyby chciał, mogę spróbować ją z nim publicznie poczytać. Dobrze pamiętam nasz pierwszy wspólny występ w kryształowej sali „Pałacu pod Baranami": tłumy ludzi, nasze nerwy i moment, gdy elektrownia wyłączyła prąd. Zapaliliśmy wówczas świece, znikła trema i dziwna magia tej liryki zahipnotyzowała wszystkich.

   ANNA DYMNA

KLIKNIJ!

Zakochany odkrywca

 

   ...Wtedy na moim strychu pojawił się prawdziwy Poeta. Polecony przez przyjaciół, przyszedł onieśmielony, cichutki, z prośbą o wywiad do tygodnika „Wieści" (wszak poeci też muszą z czegoś żyć). Zawstydziłam się również - oto prawdziwy poeta musi o mnie pisać!

   Nie był to nudny, rutynowy wywiad. Już w trakcie tego pierwszego spotkania mój świat zaczął się poszerzać. Po rozmowie Poeta wręczył mi „po cichu" tom swoich wierszy. Nie wiem, jak to się stało, ale od tej pory stałam się najwierniejszym czytelnikiem, interpretatorem, a szybko też przyjacielem Józefa i jego pięknej poezji...

   ANNA DYMNA