ZAGADKA KRYMINALNA NR 107 - Morderstwo czy obrona własna?

- Pocisk trafił w klatkę piersiową, tuż nad lewym sutkiem i mężczyzna zginął na miejscu - informował inspektora Neraka sierżant Wrzosek. - Zamordowanym jest Artur Posążek, znany w mieście biznesmen. Zanim pan przyjechał, przesłuchałem kilku świadków oraz kobietę, która zabiła biznesmena. Jest nią dwudziestopięcioletnia Aldona Kombat. Pracuje w firmie ochroniarskiej „Grzmot" jako bodyguard zamożnych ludzi. Artur Posążek zatrudnił ją u siebie jakieś półtora roku temu i wkrótce kontakty czysto służbowe przerodziły się między nimi w bardziej zażyłe układy. Z tego, co się dowiedziałem, tydzień temu pani Aldona zerwała z biznesmenem. Ten w rewanżu polecił, aby opuściła mieszkanie, które dla niej kupił, oraz oddała biżuterię, którą ją obdarował. Dlatego wcale się nie dziwię, że go babsztyl zabił. Jednak podczas przesłuchania pani Kombat uparcie twierdzi, że to nie było morderstwo, lecz działanie w obronie własnej.

Inspektor Nerak wszedł do gabinetu, w którym zastrzelono Artura Posążka. Mężczyzna leżał na podłodze obok biurka. Ubrany był w grafitowego koloru garnitur i niebieską koszulę. W jednorzędowej marynarce, zapiętej na górny guzik, kilkanaście centymetrów poniżej wystającej z górnej kieszonki chusteczki, zwanej poszetką, inspektor dostrzegł otwór po kuli.

- Szefie, wywiadowcy przywieźli Aldonę Kombat. Była w komendzie, gdzie zrobiono jej zdjęcie i pobrano odciski palców - zameldował sierżant Wrzosek.

Do gabinetu weszła wysoka brunetka w krótkiej i obcisłej spódniczce mini. Kiedy usiadła w głębokim fotelu, inspektor dostrzegł jej kształtne uda i poczuł, jak krew szybciej zaczyna mu krążyć w żyłach. Opanował jednak szybko wyobraźnię i poprosił:

- Czy mogłaby pani opowiedzieć, jak doszło do tego tragicznego wydarzenia?

- To nie było morderstwo, lecz broniłam własnego życia - stwierdziła Aldona Kombat. - Dziś rano Artur zadzwonił i poprosił, abym przyszła do jego biura. Gdy się tam zjawiłam, oświadczył, że po zerwaniu mam się wynosić z mieszkania oraz zwrócić mu biżuterię, którą mi podarował. Wybuchłam śmiechem i powiedziałam, że ani myślę cokolwiek oddawać. Zagroziłam też, że ] jeżeli będzie się na mnie mścił za to, że zerwałam istniejący między nami układ, to wyciągnę wszystkie jego brudy, o których wiem. Słysząc to, Artur się wściekł. Wyciągnął z kabury przypiętej do paska od spodni rewolwer i strzelił do mnie. Na szczęście chybił. Nie namyślając się ani chwili, wyciągnęłam swój służbowy rewolwer i strzeliłam. Proszę mi wierzyć, nie miałam innego wyjścia i działałam w obronie własnej.

Słuchając wypowiedzi pani Aldony, inspektor Nerak dokładnie obejrzał ściany gabinetu. Na jednej z nich, kilka centymetrów od drzwi wejściowych, dostrzegł otwór po kuli. Widząc, gdzie spogląda, kobieta oświadczyła:

- Tu właśnie uderzył pocisk, kiedy Artur strzelał do mnie. Miałam ogromne szczęście, że nie trafił.

- Niezłą bajeczkę pani wymyśliła - przerwał Aldonie inspektor. - Wszystko jednak wskazuje na to, że Artur Posążek wcale do pani nie strzelał. Zmusiła go pani do pewnego zachowania, następnie zabiła, a potem z jego broni wystrzeliła w kierunku ściany, aby stworzyć pozory, że strzelał do pani.


Na jakiej podstawie inspektor Nerak doszedł do takiego wniosku?


WOJCIECH CHĄDZYŃSKI

ŹRÓDŁO: Tygodnik ANGORA, 2011

  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4418-zagadka-kryminalna-nr-108-kto-ukrad-pery
  • /quizy-i-testy/437-zagadki/4407-zagadka-kryminalna-nr-106-zamordowany-dlunik