Daleko od życia

 


   Wszystko dzisiaj zaczyna się od mediów. Nikogo nie obchodzi, że życie toczy się inaczej. Co z tego, że „Dzień dobry TVN" mówi o myciu rąk po wszelkich czynnościach? Co z. tego, że TVP mówi o diecie, dzięki której będziemy piękniejsze/si? Może ktoś nie chce być piękny? Może życie niektórych, a z doświadczenia wiem, że życie większości kobiet, nie na tym się opiera. Cóż. Rodzina, owszem. Dzieci, jak najbardziej. Któż nie chciałby mieć dzieci cudownych, różowych, malutkich, pulchnych, ociekających radością życia rodem z reklamy? Każdy. Nie ukrywajmy, jesteśmy hipokrytami, jesteśmy egoistami, których życie tak, a nie inaczej formuje. Gdyby telewizja, gdyby radio, literatura czy wszechobecne media nie wykreowały postaci kobiety, a przede wszystkim mężczyzny idealnego, kim byśmy byli? Tak jak nasi przodkowie - zupełnie nikim. Walczącymi o przetrwanie „pasożytami". Nie bójmy się tego słowa. To dzisiejsze media dbają o nasze dobro, a my ulegamy temu, kreując się na śmieszną postać od Jacykowa czy kogoś w jego stylu.

   Czy ja właśnie chcę tak żyć? Nie. Moje życie nie jest idealne, nie stać mnie na marki, którymi operują dzisiejsze media, nie stać mnie nawet na to, żeby codziennie jeść w knajpach. Nie śmiem tu wspominać o restauracjach, gdyż one mnie nie dotyczą. Dlaczego musimy podlegać dzisiejszej śmiesznej modzie, której uległy nasze wszystkie „gwiazdki", które najczęściej pojawiają się znikąd, a jeszcze częściej z rodzinnego skrzydła, spod którego wypadły? Dlaczego wciąż na to pozwalamy? Na tak śmieszne, ordynarne i - za przeproszeniem - patologiczne rzeczy się godzimy? Bo może nie mamy już nic do powiedzenia w dzisiejszych „lepszych czasach"?

   Co z tego, że walczymy o szpik? Walczono od dawna. A tu jedna gwiazda zachorowała. Cóż, przykro mi z tego powodu bardzo, ale dlaczego nie reagowano, kiedy „niższość" chorowała? Dlaczego tyle osób mogło umierać bez odzewu? Czy dlatego, że nie był to ktoś od innej, znanej nam „gwiazdy"? Po prostu - nikogo to nie obchodziło.

   Życie jest krótkie. Żyjmy, ile mamy sił. Nie mamy? Umierajmy. O życie możemy walczyć dopiero wtedy, gdy powiedzą o nas w telewizji. Nie powiedzą? Nie martwmy się tym, damy sobie radę. Podstawowe pytanie brzmi - KIEDY NIE DALIŚMY?

 


Z pozdrowieniami  PUCH

 

List zamieszczony w tygodniku ANGORA nr 45 (7 listopada 2010)

  • /ciekawostki/320-rone/3238-chcecie-to-wierzcie-warto-pozna-jak-fazy-ksiyca-wpywaj-na-nasze-ycie
  • /ciekawostki/320-rone/3215-naiwnych-nie-siej-szczerbata-ula-grala-konsula