Po co nam nowe telefony?

 

   Co chwila wychodzi jakiś nowy model telefonu, który jest bardzo podobny do poprzednika. Zdarza się, że okrzyczana przez producenta nowość różni się od poprzedzającego modelu bryłą, lecz nie funkcjonalnością. Czy więc iPhone 4 lub inny nowy telefon jest nam potrzebny? Pewnie myślicie, że zwariowałem...

   Tocząc się z Katowic do miasta świętej wieży z zawrotną prędkością 10 km/godz., mój wóz reporterski został wyprzedzony przez... wóz konny. Kierowca ślicznego porsche 911 zniósł to boleśnie. Woźnica z pogardą spoglądał na szoferów drogich samochodów skazanych na korek. Najdoskonalszy wózek, nafaszerowany elektroniką i mocą koni mechanicznych, przegrał z koniem pociągowym. - Po co nam ten cholerny samochód, skoro i tak nie da się nim jechać szybciej? - rozważałem z żoną, która spacerowała obok auta. Mamy coraz nowsze samochody, coraz taniej i tandetniej wykonane. Tania masówka zalewa rynek, a w efekcie drogi, po których nie da się jeździć.

   Podobnie dzieje się na rynku IT. Właśnie dostałem od Apple'a e-mail, że nowy iPhone 4 czeka na mnie w jabłkowym sklepie! Ale gratka! Tylko po co mi nowy iPhone, kiedy stary 3G jest wciąż sprawny? Bateria trzyma cały dzień, iTunes tylko raz zwariował, paraliżując komórkę, co przy takim szurniętym właścicielu jest wybitnie dobrym osiągnięciem. Telefon ten całkowicie spełnia moje oczekiwania pod względem komunikacji, choć w odróżnieniu od iPhone'a4, nie jest wielozadaniowy. - l droga pani, nie potrzebuję mieć nowego! - przekonywałem konsultantkę jednego z operatorów, choć tej argumentacji absolutnie nie przyjmowało dwóch innych, którzy oferowali mi nowego iPhone'a w porażająco „przystępnej" cenie i w jeszcze bardziej „korzystnej" dla mnie taryfie. Gdy mówiłem im, że dziękuję, bo lubię swój stary telefon, a nowy nie daje niczego nowego, względem komunikacji, reagowali niezręczną ciszą. Jednej z konsultantek musiałem wręcz dobitnie na chłopski rozum przetłumaczyć, że wolałbym te same pieniądze wydać na ciekawą bieliznę dla mojej żony niż na iPhone'a 4.

   Dotyczy to właściwie każdego producenta, który nakłania do kupna swojego nowego produktu. To absolutnie zrozumiałe prawo rynku. Tylko czy my potrzebujemy ciągle nowych telefonów? Zwłaszcza że od kilku już lat tak naprawdę nie pojawiła się nowa jakość komunikacji, jaką oferują nam te zabawki. Komunikacja głosowa, obrazowa i tekstowa. Te standardy od lat spełniają swoją rolę. Według mnie producenci stanęli przed murem i nie wiedzą, jak go przeskoczyć. Jak dać ludziom nową jakość? Jak zaspokoić ich potrzeby komunikacji i jednocześnie zarabiać na produkcji? Wydaje mi się, że od kilku już lat dostajemy coraz atrakcyjniejsze w swojej formie bryły, ale nie nową jakość komunikacji. Paul Levinson - uczeń i współpracownik Marshalla McLuhana - w swojej głośnej i fenomenalnej książce „Telefon komórkowy, jak zmienił świat najbardziej mobilny ze środków komunikacji" (obowiązkowa lektura dla wszystkich fanów nowych technologii) opisuje pęd rozwoju komórek, nim jeszcze producenci doszli do muru, którego nie potrafią przeskoczyć. Opisuje zmianę, jaką w mediach i naszym życiu wywołały telefony komórkowe. Z kolei Tom Hodgkinson na kartach swojej książki „Jak być wolnym" przekonuje o negatywnych stronach nieprzemyślanej konsumpcji, dowodząc, że tak naprawdę nie potrzebujemy nowych telefonów. Brzmi kuriozalnie, lecz to prawda. Nowy iPhone tak samo jak stary wyśle SMS lub e-mail. Pozwoli mi więc skomunikować się słowem pisanym. Tak samo jak stary, poczciwy 3G pozwoli mi na zwykłą rozmowę telefoniczną. Z wideorozmów nie korzystam, gdyż jestem zbyt brzydki, by w ten sposób zniesmaczać swojego rozmówcę. Zarówno nowy, jak i stary iPhone pozwoli na łączność z globalną wioską. Nowy, jak i stary pozwoli przesłać obraz. Więc po co mi nowy, skoro stary wciąż jest funkcjonalny?

   Dopiero po książce Hodgkinsona uświadomiłem sobie, jak wysoki jest mur, przed którym głowa w głowę stoją główni aktorzy sceny II Znaleźć nową jakość mediów i komunikacji w chwili, gdy wszystko już jest, to szalenie trudne zadanie, l choć zdaję sobie sprawę, że żyjemy w takim, a nie innym konsumpcyjnym świecie, który wymusza na nas pęd zakupów, zastanawiam się, czy nie zdrowsze byłoby dla wszystkich, żebyśmy zastanowili się, czego tak naprawdę potrzebujemy od współczesnych, „wszystkomających" telefonów? Rozumiem pana Jobsa, że chce zarabiać pieniądze - jak każdy z nas. Ale dlaczego wmawia mi, że potrzebuję nowej jakości' iPhone'a 4, która tak naprawdę wcale nie jest nowa? Śmiać mi się chce, gdy czytam, że kupując nowego iPho-ne'a, dostajemy 4 razy większą gęstość pikseli na ekranie niż do tej pory! Aż 326 pikseli na cal! To więcej niż jest w stanie rozróżnić ludzkie oko, bo granicą jest 300 pikseli. Przydałoby się, żeby coś lub ktoś, kto nas stworzył, wypuścił nowe, lepsze oczy, pozwalające dostrzec tych 26 enigmatycznych pikseli...

   Zastanawiam się, jaka przyszłość czeka komórki? Przecież nie można stać wiecznie w tym samym miejscu, bijąc głową w mur i mówiąc głośno o nowej jakości?! Jaki rodzaj i jaka przyszłość komunikacji nas czeka, skoro wszystko już osiągnęliśmy? Fantazjowałem kiedyś na łamach „Mobile Internet" o wysyłaniu sobie myśli. Ale chyba nie dożyję tego, choć z pewnością to przyszłość...

 

   WOJCIECH ANDRZEJEWSKI

 

Źrodlo: MOBILE    www.mobile-internet.pl

  • /ciekawostki/320-rone/3215-naiwnych-nie-siej-szczerbata-ula-grala-konsula
  • /ciekawostki/320-rone/3188-ludzkie-pasje-sodkie-ycie