W słodkich sidłach kłamstwa

 

Co tak bardzo pociąga nas w kłamstwie, że nie umiemy bez niego żyć? Wszyscy mijamy się z prawdą. Tylko pole jest szczere. Ale nawet w szczerym polu człowiek znajdzie powód, by okłamać samego siebie




 

To nieprawda, że wszyscy kłamią? Ty nie kłamiesz? A więc nie zdarzyło Ci się nigdy powiedzieć komuś, że dobrze wygląda, choć wyglądał okropnie i wyraźnie potrzebował pociechy? A kiedy spóźniałaś się na lekcję w szkole, zawsze mówiłaś prawdę, że zaspałaś? Nie sięgnęłaś po popularne kłamstewko, że uciekł ci autobus? Nigdy? Przenigdy? A jak ktoś bliski zadzwonił do Ciebie, gdy oglądałaś swój ulubiony serial, i uprzejmie zapytał, czy nie przeszkadza, to co powiedziałaś? Żeby spadał? Czy grzecznie skłamałaś: "Ależ skąd, wcale nie przeszkadzasz"?

Mniemam, że dobrze się mam

Otóż to! Kłamiemy jak najęci. Naukowcy obliczyli, że średnio dwadzieścia razy dziennie. Kłamiemy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy lub bagatelizując mijanie się z prawdą. Nie psuje nam to dobrego mniemania o sobie. Najczęściej bowiem robimy to dlatego, by dobrze o sobie mniemać! Kłamiemy przez grzeczność - by kogoś nie urazić, a zarazem pokazać, jak nienaganne są nasze maniery. Kłamiemy na swój temat, by samym sobie, a przy okazji innym, wydać się lepszym, wspanialszym, bardziej wartościowym.

Ale czy to są prawdziwe kłamstwa, czy tylko retuszowanie prawdy? Bo cóż złego robimy, gdy mówimy o sobie, że jesteśmy znakomitą gospodynią, wybitnym fachowcem, czułą matką i wierną żoną, nawet jeśli nie odpowiada to prawdzie?

W końcu nie tylko my, ale i wielcy tego świata posługują się tą metodą. Bill Clinton też próbował retuszować prawdę. Przysięgał swojemu wielkiemu narodowi, że wcale nie kłamał, mówiąc, iż nie miał stosunków seksualnych ze stażystką Moniką Lewinsky. Przecież to nie były "stosunki seksualne", tylko "stosunki niewłaściwe" - przekonywał. I wielki naród mu uwierzył.

Prawda jest nieprawdopodobna

Mniej łatwowierne od narodów bywają zazwyczaj kobiety. Zwłaszcza gdy podejrzewają, że są zdradzane.

Pewien niewierny mąż, wracając do domu po upojnej nocy spędzonej z przyjaciółką żony, posmarował sobie dłonie talkiem. Kiedy drzwi otworzyła mu wściekła małżonka, od razu przyznał się do wiarołomstwa.

- Poszedłem do łóżka z twoją przyjaciółką - powiedział na powitanie.

- Ty kłamco! - wykrzyknęła żona. - Znów do rana grałeś z kumplami w kręgle! Przecież widzę, że całe ręce masz w talku!

Tak, kłamstwo w samoobronie to wybieg częsty. Paradoksalnie najbardziej skuteczny jest pod postacią prawdy, która wydaje się nieprawdopodobna.

Joanna zawsze mówi swojemu mężowi, że była u kochanka, kiedy wraca z ćwiczeń tai-chi. W kochanka mąż nie wierzy, więc się nie denerwuje, a najmniejsza wzmianka o tych "idiotycznych praktykach wschodnich" doprowadza go do szału. Więc i on ma to, czego chce: kłamstwo zamiast prawdy, i ona ma to, na czym jej zależy: uprawia swoje ulubione ćwiczenia fizyczne i duchowe. Czyli wszystko w porządku? Niezupełnie. Joanna nie czuje się najlepiej, oszukując męża. Tym bardziej że robi to tylko dlatego, żeby on czuł się dobrze. Pokręcona sprawa z tym kłamaniem. Wyjątkowo pokrętna i mętna!

Chleb powszedni

- Najczęściej kłamiemy wtedy, gdy chcemy uniknąć kary - uważa profesor Paul Ekman, psycholog z Uniwersytetu Kalifornijskiego. - Zdarza się, że musimy wymyślać kolejne kłamstwa, by ukryć to pierwsze. Taka sytuacja prowadzi do paradoksu: kłamiemy jak najęci po to, aby nie wydało się, że kłamiemy.

W ankiecie rozpisanej przez "Wysokie Obcasy", na pytanie: "Kiedy kłamię?", wielokrotny mistrz olimpijski w chodzie Robert Korzeniowski odpowiedział: "Kiedy się boję", a światowej sławy pisarz Frederick Forsyth wyznał, że sięga po kłamstwo wtedy, gdy nie może przed czymś uciec. Wtóruje mu reżyser Jan Jakub Kolski, stwierdzając: "Kłamię w obronie własnej".

Nawet ci, którzy starają się mimo wszystko nie kłamać, mają swoje powody, i to niekoniecznie związane z przywiązaniem do prawdy. Artysta plastyk Jan Kapusta przyznaje z rozbrajającą szczerością: "Mam za słabą pamięć, by kłamać". Oczywiście kłamiemy też, aby ochronić innych. Gustaw Holoubek, który stara się nie kłamać, przyznaje: "Czasem okłamuję żeby nie sprawić komuś przykrości' A dramaturg Tadeusz Słobodzianek tak tłumaczy swoje postępowanie "Kłamię tylko wtedy, kiedy wiem, że prawda zrani". Dokonujemy też drobnych kłamstewek dla poprawienia własnego wizerunku. Maciej Kuroń, gwiazda telewizyjnych programów kulinarnych, twierdzi, że kłamie, kiedy chce być lubiany.

Nie oszukujmy się - kłamstwo stało się naszym chlebem powszednim. Gerard Jellison, psycholog z Uniwersytetu Karoliny Południowej, szacuje, że przeciętnie każdy z nas codzienni widzi, słyszy lub czyta około 20 kłamstw! I to wyłączając czas kampanii wyborczych, a w pewnym kraju nad Wisłą dodatkowo transmisje telewizyjne z przesłuchań przed sejmowymi komisjami do spraw nierozwiązywalnych afer.

I szły jakieś trzy dziewczynki

Przychodzimy na świat jako istoty niewinne. Bo dzieci nie kłamią, gdy mówią, że widziały w parku czarodzieją. One tylko konfabulują, twórczo zmyślają, rozwijają wyobraźnię.

"I jechała taksówka, i powóz.., i krowę prowadzili... i trąbił autobus, i szły jakieś trzy dziewczynki, jak wrzuciłem ten list do skrzynki" - zmyśla mały chłopiec w znanym wierszyku Juliana Tuwima "O Grzesiu kłamczuchu i jego cioci".

Dziecięca fantazja brutalnie ośmieszona, nazwana kłamstwem, może się nigdy nie przekształcić w dorosłą kreatywność, tak pożądaną w dzisiejszym świecie. W ciężkich przypadkach stanie się swoistym upośledzeniem, rodzajem racjonalnej tępoty.

Nie jesteśmy kłamliwi z natury. Jako dzieci walimy prawdę prosto w oczy, a czasem także do słuchawki: "Mamusia mówi, żeby powiedzieć, że nie ma jej w domu". Z dziecięcą szczerością pokazujemy język zrzędzącej babci i kopiemy ze złością paskudnego pluszaka, którego ofiarował nam wujcio, zamiast obiecanego domku dla Barbie. Nierzadko dostajemy za to w skórę. Otrzymujemy też pierwsi instrukcję kłamania, czyli regułę dobrego wychowania, która nakazuje cieszyć się z każdego prezentu.

A potem już leci z górki - jedno kłamstewko za drugim. Zwłaszcza i w wieku dorastania nadarza się nieprawdopodobnie dużo okazji do mijania się z prawdą. Gdyby nie te "mijanki", wciąż dochodziłoby do kolizji, Iwona dowiedziałaby się, że Piotrek chodzi i z nią, i z Moniką. A ojciec Rafała dostałby zawału, gdyby wiedział, że syn wyjeżdża na koncerty heavy-metalowe, a nie na turnieje szachowe. I tak dalej, i dalej,.. Osobna kategoria to młodzieńcze kłamstwa dla zgrywy, które nie wiadomo kiedy zaczynają kogoś za bardzo wkręcać, a kogoś innego boleć. Gdy mowa o bólu, krzywdzie i cierpieniu, zaczyna się ujawniać ponure i groźne oblicze kłamstwa. Rodzi się obłuda - najbardziej nikczemna postać omijania prawdy.

Pranie mózgu

Gdyby postawić kłamstwo przed sądem, miałoby plejadę wyśmienitych obrońców oraz niepodważalne alibi, a pod salą rozpraw tłum fanatycznych wyznawców skandowałby: ŻĄDAMY UNIEWINNIENIA!

"Kłamstwo jest grzechem, jeśli wyrządza zło, jest wielką cnotą, jeśli czyni dobro" - pisał Wolter.

Współczesny filozof niemiecki Stefan Dietzsch przekonuje: "Kłamstwo nie jest ani pryncypialnie złe, ani pryncypialnie dobre. Jest po prostu formą społecznego działania. Nie można go więc oceniać "samego w sobie". Poza tym zdolność zwodzenia jest niezbędnym czynnikiem ewolucji i oznaką społecznej inteligencji".

Jeżeli kłamstwo samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe, nie jest możliwy żaden wyrok, ani skazujący, ani uniewinniający. Dlatego niektóre rozległe dziedziny, takie jak polityka, dyplomacja, handel czy reklama, mogą rozwijać się bez przeszkód, tłumacząc swoje łgarstwa i ewidentne oszustwa potrzebą rozwoju inteligencji społecznej.

Jeśli nasza inteligencja pozwala się zwodzić z pełną świadomością, że jest zwodzona - to pół biedy. Gorzej, gdy uwierzymy w rewelacyjne działanie czynnika TAED w proszku do prania, bo przy okazji pozwolimy wyprać sobie mózgi.

Ktoś ładnie powiedział: "Prawda jest taka, że prawda powoli wychodzi z mody". Pocieszmy się, że tak całkiem wyjść nie ma szans, bo zawsze znajdą się wielbiciele tego, co staromodne.

Zenek był lepszy

Tylko czy świat byłby piękniejszy, gdybyśmy zawsze mówili szczerą prawdę? Przyjaciółce trzeba by powiedzieć: "Pa, kochana, muszę lecieć, bo strasznie przynudzasz!". A jak zachowa się chłopak, któremu dziewczyna po upojnej nocy wyzna: "Szkoda jednak, że nie zostałam z Zenkiem. Ten to umiał się kochać!". Albo co zrobić z taką prawdą, którą usłyszał piszący te słowa od przyjaciela, kiedy ten wpadł z wizytą kilka tygodni po narodzinach mojego syna.

- No wiesz - powiedział przyjaciel, kiwając głową. - Tak patrzę na ciebie i na twoją żonę, i nie mogę się nadziwić, że macie takie ładne dziecko!

Szczery facet! Tylko jakoś nikt nie chwalił go za ową szczerość.

Choć kochamy prawdę, świat złożony tylko z niej nie istnieje. Błądzimy w labiryncie kłamstw i kłamstewek, starając się za wszelką cenę znaleźć jakieś wyjście. Szukamy go uparcie, choć nadal nie wiemy, czy prowadzi ono do raju, czy do piekła. Państwo nie wiedzą nawet, czy ten tekst jest pochwałą kłamstwa, czy przewrotną sztuczką na prima aprilis.

Nakłamał nieco, ale w dobrej wierze

JERZY GRACZ



Gesty, które Cię zdradzają

Gdy kłamiesz, nawet zachowując pokerową minę, Twoje ciało mówi prawdę. Nieświadomie wykonujesz gesty, które potwierdzają, że nie jesteś do końca szczera. Charakterystyczne jest unoszenie rąk do twarzy: dłoń zasłania usta i naciska szczękę, jak gdyby chciała powstrzymać fałszywe wypowiedzi - gest ten nazywa się "strażnikiem ust". Jego nieco bardziej skryta forma to dotykanie lub delikatne pocieranie nosa, a także oka i ucha (żeby nie widzieć i nie słyszeć). Również drapanie się po szyi lub odciąganie kołnierzyka jest nieomylnym znakiem, że mijamy się z prawdą. Jednym słowem: gdy kłamiesz, to widać!

Najpopularniejsze kłamstwa codzienne

* Będę ci wierny aż do śmierci.
* Oczywiście, że cię kocham!
* Właśnie miałem do ciebie zadzwonić!
* Kochanie, to nie jest tak, jak myślisz!
* Będę z tobą szczery.
* Podobna reklamacja zdarza nam się po raz pierwszy.
* Mogą o mnie mówić, co chcą. To i tak mnie nie obchodzi.
* Zmarły miał samych przyjaciół.
* Ma pani... lat? Nigdy bym pani tyle nie dał.
* W każdej chwili gotów jestem złożyć swój immunitet.
* Tu nie chodzi o pieniądze, ale o zasady!

Pluton - oszust wszech czasów

Dawno, dawno temu na Polach Elizejskich piękna dziewczyna imieniem Prozerpina zbierała kwiaty. Jej urodą zachwycił się Pluton - bóg podziemnego bogactwa. I chcąc mieć dziewczynę wyłącznie dla siebie, porwał ją do Hadesu. Matka Prozerpiny, Cerera, szukała córki, kierując się w stronę jej nawoływań. Ale sprytny Pluton tworzył sztuczne echo głosu dziewczyny i w ten sposób oszukał matkę. Być może było to pierwsze kłamstwo w dziejach świata. Dla upamiętnienia tego faktu starożytni Rzymianie w pierwszy dzień kwietnia (łac. prima aprilis) oszukiwali się dla żartu, chcąc w ten sposób ośmieszyć kłamstwo. To był jedyny dzień, w którym nie tylko wolno, ale wręcz trzeba było kłamać. Dzień, w którym dobre oszustwo było w cenie, a sława oszukańczego dowcipu mogła autorowi przynosić chwałę przez całe lata.





WRÓŻKA Nr 4/2005

  • /ciekawostki/322-psychologia/349-magiczna-moc-przeczu