Spieszmy się ich kochać
O tym, dlaczego dzisiejsze społeczeństwa nie cenią ludzi starszych i co w związku z tym tracą z Justyną Dąbrowską, psycholożką, rozmawia Ilona Szajkowska
• ILONA: Dziś w naukach społecznych coraz częściej pojawia się pojęcie ageizmu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek. Niektórzy uważają, że to następny po rasizmie i seksizmie problem, z którym muszą się uporać społeczeństwa. Jak to się stało, że zaczęliśmy marginalizować ludzi starszych, których niegdyś tak ceniono za doświadczenie, życiową mądrość?
JUSTYNA: Nie jestem pewna, czy rzeczywiście ich tak ceniono... Może stanowili taką rzadkość w dawnych czasach, ie z samego tylko tytułu przekroczenia 65. roku życia okazywano im szacunek. Dziś obserwuję to zjawisko w Afryce Wschodniej. Tam sam fakt posiadania siwizny nobilituje... Ageizm jest irracjonalnym uprzedzeniem w stosunku do ludzi starszych. Rasizm czy męski szowinizm to także haniebne odruchy, ale zarówno rasista, jak i męski szowinista wiedzą, że nie zmienią rasy czy pici. Natomiast ten, kto wyklucza ludzi starszych, pozostaje w zgubnej i głupiej iluzji, że zawsze będzie młody. Przypuszczam, że ageizm staje się elementem kultury masowej, w której wszyscy jesteśmy nieustająco młodzi, a nawet dziecinni. Dziecięcość i młodość mają wartość. A starość nie.
Najwięksi mlodzi geniusze
Jak objawia się ludzki geniusz? Czterolatek zyskuje 200-milionową widownią, pięciolatek czyta klasykę polskiej literatury, sześciolatek koncertuje przed cesarzem, siedmiolatek operuje poparzoną dziewczynkę, ośmioletnia artystka otwiera swoją pierwszą samodzielną wystawę, dziewięciolatek rozpoczyna studia.
Urodzeni kłamcy
Oszukujemy na każdym kroku, nawet nasz mózg fałszuje wspomnienia
Autor tekstu: JAN STRADOWSKI
Gdyby wierzyć Biblii, pierwszym oszustem wśród ludzi był Kain, który nie chciał się przyznać do zabicia Abla. Jednak korzenie kłamstwa sięgają znacznie głębiej.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w szczęściu
Ludzie są zawistni, nie należy ich prowokować. Jeśli masz pecha i nie masz wad, wymyśl jakieś niepowodzenia. Że żona cię zdradza, że regularnie pijesz i film ci się urywa
Rozmawia ANDRZEJ DRYSZEL
• Czym jest szczęście?
- Może trochę łatwiej powiedzieć, czym nie jest. Otóż nie jest jeszcze szczęściem doznawanie bardzo intensywnej radości i przyjemności, np. jakiegoś niebywałego orgazmu. Prof. Tatarkiewicz uważa, że szczęście to uzasadnione, trwałe zadowolenie z życia. Według badań amerykańskich z lat 90. ten stan zależy w 50% od genów, w 10% od tego, czy mamy w życiu szczęście, czy pecha, a w 40% od naszego nastawienia życiowego.
Czy on wierzy w miłość?
Mężczyźni nie płaczą, tylko przedwcześnie umierają na serce. Nie mówią o miłości w obawie przed utratą swojej siły, ale gdy kobieta odchodzi, trudno im poradzić sobie z emocjami, które się wtedy ujawniają. Jeśli nie mówię "kocham", wtedy nie przyznaję się, jak ważny jest dla mnie związek z kobietą, silna więź, która nas łączy. To jest unik wobec siebie – mówi Benedykt Peczko w rozmowie z Renatą Arendt-Dziurdzikowską.
Kobieta pyta mężczyznę: "Czy mnie kochasz?", a on popada w stupor: marszczy brwi, bije się z myślami. Albo wycofuje się do swojego pokoju. Najwyraźniej szuka ratunku. Gdy już ochłonie, rzuca z wyrzutem: "A kto naprawił stół?", "Przecież umyłem samochód!". Przyparty do muru w końcu kapituluje: "Przecież raz powiedziałem i nie odwołałem!". Dlaczego mężczyznom tak trudno powiedzieć: "kocham cię"?
Anatomia miłości
Jest najważniejsza w naszym życiu, w bezpośredni sposób decyduje o naszym szczęściu, a jednak nie potrafimy poświęcić jej głębszej refleksji: tymczasem miłość, jak żadne inne uczucie, zasługuje na wnikliwą analizę.
Rozmawiając z nią czuję, że Isabel Menéndez próbuje poddać mnie psychoanalizie; ona z kolei ma wrażenie, że ją egzaminuję. W pewnym momencie przyznajemy się do naszych odczuć i naraz wszystkie te emocje zaczynamy postrzegać jako pewne bogactwo. Dowiaduję się, że u podłoża naszych lęków leży pragnienie bycia zrozumianym i docenionym. To właśnie tego dotyczą rozważania, które pani Menéndez zawarła w swojej najnowszej książce "La construcción del amor" (Konstrukcja miłości).
– Miłość kieruje naszym życiem, to największe wyzwanie, z jakim musimy się zmierzyć i najbardziej złożone. Właściwie prawie wszystkie cierpienia mają swoje źródło w tym, że czujemy się niekochani. Ale miłości można się nauczyć – mówi autorka. Od ponad trzydziestu lat łączy praktykę kliniczną z pisarstwem na temat psychoanalizy.
Nie można być dwa razy w Paryżu
Pojęcie szczęście zostało wyparte przez słowo sukces. Nie pytamy nikogo, czy jest szczęśliwy, tylko: jak leci, jak się czujesz? Nawet bliscy o to nie pytają
Rozmowa z prof. filozofii TADEUSZEM GADACZEM
- DANUTA NOWICKA: Jest Pan szczęśliwy?
PROF. TADEUSZ GADACZ: - Myślę, że tak. Źródłem mojego szczęścia jest to, że mogę łączyć pracę z fascynacją. A także bliskość bliskich i piękne myśli.
Architekci zła
Rozmowa z prof. Philipem Zimbardo, słynnym amerykańskim psychologiem, o tym, dlaczego normalni ludzie stają się potworami
Czy czas upłynął zbyt szybko? Nie pytaj o to mózgu
Najbardziej niepokojące noworoczne pytanie poranne: - Co robiłem ostatniej nocy? - może wydawać się łagodne w porównaniu z tymi, które mogą przyjść później, na przykład - Co dokładnie zrobiłem w ciągu ostatniego roku? Albo: – Zaraz, czy właśnie nie upłynęła dekada?
Upłynęła. Gdzieś pomiędzy jednym dniem a drugim ktoś musiał nacisnąć guzik szybkiego przewijania. Czas może lecieć, płynąć lub pełzać, ale na początku stycznia zawsze wydaje się, że nam uciekł, pozostawiając niedokończone rozmowy, trwanie w niewłaściwych związkach, nieprzezwyciężone złe nawyki, nieosiągnięte cele.
Po co się martwić na zapas?
Martwisz się? Niepotrzebnie tracisz na to energię. Zmartwień wywołują niepokój, paraliż, depresję, utrudniają też znalezienie twórczych rozwiązań. Ten stan to efekt pomyłki ewolucyjnej - przekonuje Gary Marcus w dzienniku "The Times".
Każdy się martwi. Rodzice martwią się o dzieci, żony o mężów. A wszyscy martwimy się gwałtownym wzrostem cen żywności i paliwa. Ale czy zamartwianie się jest nam do czegokolwiek potrzebne? Mądrość ludowa poucza, że nic nie dzieje się bez przyczyny, nauka z kolei dowodzi, że zdolność do martwienia się musiała się w nas wykształcić w wyniku ewolucji. Choć więc nie lubimy się martwić, musimy mieć z tego jakieś korzyści.