Zabójczy efekt Wertera

 




Przez kraj przetacza się fala samobójstw. Śmierć kosi bardzo młodych ludzi. Nazywa się to efektem Wertera. Nazwa wzięła się z powieści Goethego "Cierpienia młodego Wertera". Młody nadwrażliwy chłopak pokochał Lottę, dziewczynę przyjaciela, ale był zbyt szlachetny by wchodzić w drogę koledze, a może też nie wierzył w swoją szansę. Nie radził sobie z uczuciami, burzą hormonalną, z depresją. Utracił sens życia. Pewnego dnia pożegnał się więc z ukochaną Lottą, wziął rewolwer i się zastrzelił. Oddał życie walkowerem. Wydana w 1774 roku powieść szybko stała się hitem w całej Europie, mimo że nie było jeszcze globalnej wioski, w której wszyscy w tej samej godzinie mają te same informacje. Ponieważ Werter ubierał się w żółte spodnie, żółte buty i błękitny frak, młode pokolenie przyjęło ten strój jako wyraz buntu. Zaroiło się od żółto obutych młodzieńców.

Niestety zapanowała również moda na werterowskie wyjście z życia. Samobójstwa w szkołach były zawsze. W żeńskim liceum, do którego chodziłam koleżanka z klasy weszła na ósme piętro domu towarowego i skoczyła. Miała 14 lat. Zniszczyły ją nauczycielki. Była piękna, zdrowa, miała powodzenie, uczyła się dobrze, lecz była nadwrażliwa i stąd kłopoty. Przed strasznym skokiem oddała dziennik z zapisem swego cierpienia przyjaciółce. Ta zaniosła go dyrektorce szkoły! Zaginął i nigdy nie rozważano winy pokoju nauczycielskiego. Nasze protesty przeciwko mobbingowi ignorowano. Nie znałyśmy tego słowa, znając zjawisko. Nie powinno dojść do jej samobójstwa, rodzice mogli przenieść ją do innej szkoły, ale była to najlepsza szkoła w mieście, a oni nie przypuszczali, że ich wspaniała dziewczynka zrobi "coś takiego". Odeszłam z tego liceum i przeniosłam się do szkoły plastycznej, gdzie stosunek nauczycieli do uczniów był zupełnie inny. Myślę, że wina tamtych nauczycielek była większa niż piątki antybohaterów molestującej Anię. Chociaż to, co robili wydaje się odrażające: upokarzanie przez obleśny dotyk. Nie mogłam pojąć "rzucania mięsem", tych epitetów lachociąg, kurwa... Pewna młoda dziewczyna powiedziała mi: to jest nasz język, my tak mówimy. Trudno uwierzyć, ale jeśli tak jest, to łatwiej zrozumieć to, co się dzieje, bo język określa świadomość.

Czterech chłopaków uwolniono, jeden nadal jest izolowany. To niedojrzałe dzieciaki, z buzującymi hormonami, źle wychowane przez rodziców, kościół i szkołę.

RODZICE: albo nie mają czasu, albo nie wiedzą, jak wychowywać. Może teraz czas znajdą.

KOŚCIÓŁ: wszyscy uczniowie są wierzący, byli u komunii, pewnie chodzą też do spowiedzi. Czy to nie grzech znęcać się nad kimś tak okrutnie?

SZKOŁA: nadal nie ma wychowania seksualnego w szkołach. Kolejnym ministrom wydaje się, że na takich lekcjach uczyłoby się pozycji na łyżeczki czy na jeźdźca albo jak zostać dominującą Lolą. A przecież mogłoby to być forum dyskusyjne. Wierzę, że poprzez rozmowę z seksuologiem kształtuje się kulturalne wzorce zachowań. Ministerstwo edukacji jest jak przysłowiowy struś, głowę chowa w papierach na biurku i nic nie widzi. Dopiero gdy zdarzyła się tragedia, wtedy podniósł się krzyk, wykorzystano sytuację do celów politycznych. Całą piątkę okrzyknięto winnymi śmierci Ani. Gdy pokazano ich zakutych w kajdany, z dziecięcymi twarzami, z czarnym paskiem na oczach, żądza krwawej zemsty w ludziach zmalała. Mówią, że Ani życia się nie wróci, a tej piątce można je zniszczyć. Karę muszą ponieść, ale dorośli też powinni uderzyć się w piersi.

Najgorsze jest to, że dręczenie Ani ciągnęło się miesiącami, że to była normalka! To że nauczycielka wyszła z klasy podczas lekcji nie może być powodem, jak to nieadekwatnie określił adwokat, "końskich zalotów". Ogier sympatyczniej zaleca się do klaczy. Teraz poszukuje się kozła, żeby złożyć go na ołtarzu Temidy. Skazać, potępić, odfajkować i po bólu. Nie tak szybko! Tego dramatu nie można zamknąć w sejfie spraw wstydliwych, bo w innych szkołach dzieją się podobne rzeczy. Coś pozytywnego musi wyniknąć ze śmierci dziewczyny, bo inaczej zaleje nas werterowska fala, czyli moda na samobójstwa.





Tekst: Krystyna Kofta
onet.pl KOBIETA 31.01.2007

  • /spojrzenia/907-mio-podstawa
  • /spojrzenia/905-po-prostu-szczcie