Sam na sam z szaleńcem (1)

AUTOR TEKSTU: William M. Hendryx

Część 1 - Przyszedłem wyrównać rachunki

A HAWAJACH zapowiadał się jeszcze jeden cudowny dzień. Tom McNeil, ubrany w spłowiałe dżinsy i białą bawełnianą koszulkę, wskoczył za kierownicę swojej furgonetki i ruszył w kierunku Seal Masters of Hawaii, przedsiębiorstwa budowlano-remontowego, w którym pracował jako specjalista od materiałów wodoszczelnych. Jechał teraz do przemysłowej enklawy oddalonej 10 kilometrów od Waikiki.

Myślał o uroczej kolacji przy świecach, którą Sherri Davidson przygotowała dla nich obojga poprzedniego wieczoru. Sherri prowadziła biuro Seal Masters i od razu przypadła 30-letniemu Tomowi do serca Ostatnio coraz częściej mówili o małżeństwie.

Kiedy McNeil wyruszał do pracy, Dick Spies, 64-letni zastępca dyrektora Seal Masters, był już w swoim biurze i zaczął parzyć kawę. W kilka minut później dołączył do niego drugi zastępca, Guy George, oraz dwóch pracowników.

Była 6.50, kiedy Spies usłyszał trzaśniecie ciężkich metalowych drzwi wejściowych. Wyjrzał na korytarz. Spodziewał się Toma McNeila. Ale zobaczył jakąś zwalistą postać. Ubrany w ciemną kurtkę i dżinsy przybysz trzymał na wysokości pasa półautomatyczną strzelbę gotową do strzału.
- Cześć chłopaki! - uśmiechnął się krzywo. - Pamiętacie mnie chyba, co?

Dick Spies rozpoznał w intruzie Johna Mirandę, 28-letniego Hawajczyka portorykańskiego pochodzenia.
- Na Boga, John! - powiedział z trudem kontrolując głos. - Co ty wyprawiasz?
- Przyszedłem wyrównać rachunki! Dyskryminujecie moich braci! Wszyscy na podłogę, twarzą do ziemi!

Miranda rzucił Spiesowi telefon i kazał mu zadzwonić do dyrektora. Kiedy Spies wybrał numer, Miranda wyrwał mu słuchawkę i zażądał 20 tysięcy dolarów w gotówce dla - jak to określił - prześladowanych Hawajczyków.

Tom McNeil zazwyczaj kierował się prosto do pracy, tego ranka jednak, zgodnie z wcześniejszą umową, chciał wstąpić do Spiesa, żeby omówić z nim najnowszy projekt.

Był wtorek, 6 lutego 1996 roku. Kiedy McNeil ruszyt po metalowych stopniach prowadzących na pierwsze piętro, do biur Seal Masters, mijała właśnie siódma. O, nie! -jęknął w duchu na widok znajomego wozu na parkingu. - Znowu ten facet!

 

AUTOR TEKSTU: William M. Hendryx

TŁUMACZENIE: Grzegorz Gortat

Reader's Digest nr 6 1997

  • /pisane-noc/342-sam-na-sam-z-szalecem/1877-sam-na-sam-z-szalecem-2