Pilnuj swoich pieniędzy także na karcie bankomatowej

 

Parę tygodni temu byłam na urlopie we Włoszech. Najpierw odwiedzałam miejscowości nad jeziorem Como, po tygodniu na trzy dni pojechałam do Mediolanu - stolicy mody, jednego z najbogatszych miast Italii. W Mediolanie mnie okradli, l właśnie o tym opowiem. Ku przestrodze.

Choć był marzec, świeciło słońce, a termometr pokazywał jakieś 18 stopni Celsjusza. Była niedziela, więc na ulicach miasta z samego rana nie było jeszcze zatrważającego tłoku. Sielsko, anielsko, w końcu to mój urlop, a ja wjeżdżam do jednego ze słynniejszych i bardziej malowniczych miast Europy.

 

Pierwszy sygnał ostrzegawczy

Ale im było bliżej centrum miasta, tym liczba samochodów z naszej lewej i prawej strony niemiłosiernie się powiększała. GPS kierował nas do hotelu. Niestety, ekran GPS-a nie pokazywał światła czerwonego na skrzyżowaniu ani krążących wokół samochodu motorowerzystów i motocyklistów. A właśnie ci przykuwali uwagę, bo cały czas kręcili się wokół auta raz z przodu, a raz z tyłu. Trzeba było uważać, aby żadnego z nich nie potrącić. Wszyscy jadą więc wolno i uważnie. Nagle na jedno z rond wchodzi bezdomny. Kręci się po jezdni, a kierowcy z jeszcze większą uwagą starają się go ominąć.

- Ten incydent powinien wzmóc pani czujność - powiedział mi później mediolański policjant. - Oni wystawili tego bezdomnego specjalnie. Chodziło o to, aby odwrócić uwagę wszystkich kierowców samochodów wokół pani auta - tłumaczył.

Rzeczywiście, parę metrów dalej samochód jedzie jakoś dziwnie. Niby nadal jadę, ale jakoś koślawo. Coś dzieje się z prawym tylnym kołem. Zaraz za rondem staję. Tuż przy chodniku.

- Poszła guma, trzeba będzie wymienić koło - oznajmia mi mąż, a ja zła na tę przygodę wysiadam z auta. Niby nic. W końcu zdarza się, ale dlaczego właśnie teraz, w czasie urlopu?

Dziwne zachowanie motocyklisty

Nagle do samochodu po chodniku podjeżdża motocyklista. W ręku trzyma mapę. Coś nieudolnie próbuje tłumaczyć. Próbuje wyjaśnić, gdzie jest najbliższy garaż, w którym nam pomogą. To, że jechał na motorze po chódniku, już powinno wzbudzić naszą czujność. Motocyklista nie wzbudza zaufania. Na wszelki wypadek grzecznie dziękujemy. Odwracamy się do auta i widzimy, jak drugi motocyklista z moją torebką zostawioną w samochodzie i kurtką męża z niesamowitą prędkością mknie w dół ulicy.

- Co miałaś w torebce? - pyta mąż, a ja wyliczam: portfel, a w nim karty bankomatowe, jakieś 200 złotych, jakieś 10 euro drobnych. Miałam też prawo jazdy, dowód osobisty, paszport swój i męża, okulary, nową komórkę, którą dostałam pod choinkę, jakieś leki, okulary przeciwsłoneczne, legitymację prasową, karty rabatowe.

- A karty bankomatowe miałaś na pewno na PIN? - dopytuje mąż i uspokaja siebie i mnie, że nic takiego się nie stało. W końcu PIN znam tylko ja i bank, więc nie ma możliwości dostania się na moje konto w mBanku.

Zawodowa robota

- Tam za rogiem jest posterunek carabinieri (miejscowej policji) - wskazuje mi mediolańczyk, pomagając mężowi zmienić koło. - To była zawodowa robota - podkreśla i na dowód podty-ka pod nos przebite szpikulcami koło. - Tu w Mediolanie zdarza się to często.W końcu przyjeżdżają do nas ludzie z forsą, bo tu są najsłynniejsze sklepy i butiki. A tacy jak ci złodzieje tylko na to polują.

Policjant w komisariacie słabo mówi po angielsku, ale od razu wie, o co chodzi. Nie jesteśmy jedynymi ofiarami złodziei, a scenariusz, który opisujemy, on zna niemal na pamięć. Spisuje zeznania, bierze numer telefonu hotelu i komórki męża.

W hotelu pierwsze, co robię, to znajduję stronę internetową z instrukcją, co mam zrobić, gdy mnie okradną na ulicy. Krok po kroku według tego, co tam napisali, dzwonię najpierw do banku, zastrzegając konto, potem zastrzegam kartę telefoniczną. Szukam adresu konsulatu polskiego, bo przecież nie mam żadnego dokumentu. Ale po półgodzinie dzwoni policjant z komisariatu. Mówi, że znalazły się dokumenty. Ulga. Przynajmniej nie trzeba będzie załatwiać formalności w konsulacie.

Pierwsze straty

W komisariacie oddają mi torebkę i kurtkę. Brakuje portfela z kartami bankomatowymi i rabatowymi, telefonu komórkowego i prawa jazdy. Są na szczęście paszporty i dowód osobisty. Po co złodziejowi moje prawo jazdy? - zastanawiam się.

Podliczamy straty. Prawo jazdy - da się jakoś w Polsce wyrobić nowe. Pewnie przez jakiś czas będę musiała chodzić piechotą do pracy. Komórka - no tak, tej szkoda, była nowa, miałam ją dopiero trzy miesiące. Portfel? Stary, już zniszczony. Karty bankomatowe przecież są bezpieczne. Były na PIN i do tego je zastrzegłam. Uff! Można nadal korzystać z wakacji. Wraca humor.

  Jeszcze tylko recepcjonista w hotelu przestrzega przed jazdą metrem, bo jak podkreśla, tam bardzo kradną i trzeba szczególnie uważać. A pani w sklepie z butami zwraca nam uwagę, aby być szczególnie czujnym, zwiedzając katedrę św. Marii i Galerię Wiktora Emmanuela, bo właśnie tam na turystów polują nieuczciwi mediolańczycy.

Pierwszy dzień w pracy

Nikt nie lubi pierwszego dnia w pracy zaraz po urlopie. Wszyscy najczęściej żałują, że wakacje trwają tak krótko. Po godzinie pracy loguję się na swoje konto w mBanku. Jeszcze zanim zdążę wybrać ikonkę z historią swojego konta, widzę, że coś nie gra w saldach. Tak, zniknęło mi prawie 13 tyś. zł. Jak to możliwe, przecież moje konto chronił PIN, a ja nie używałam karty we Włoszech. Ostatni raz korzystałam z niej jeszcze w Polsce, przed wyjazdem na urlop.

Pani z infolinii w mBanku dopytuje o szczegóły kradzieży. Informuje, że rozmowę moją nagrywa, tak na wszelki wypadek. Domaga się, abym poszła do polskiego komisariatu policji i tam zgłosiła kradzież. Nadaje numer mojej reklamacji.

Słowo przeciwko słowu

- Pani na pewno miała gdzieś zapisany swój numer PIN - twierdzi przedstawicielka mBanku. - Bo jak inaczej dostaliby się do konta - podkreśla pani z działu reklamacji mBanku.

Nie chce mi uwierzyć, że nie miałam wpisanego nigdzie PIN-u. Że wiem, do czego służy PIN i raczej go skrupulatnie strzegę. Nie miałam też żadnego kalendarzyka, żadnego notatnika. Nic. A komórka, do której, jak sugerowała mi pani z mBanku, mogłam wpisać PIN, była przecież nowa.

- Słowo pani z mBanku przeciwko twojemu słowu - starają się mnie pocieszyć przyjaciele, bo w kontaktach z bankiem czuję się lekko upośledzona (tak mnie tam traktują). Nie mam przecież
żadnych dowodów na piśmie. Moim dowodem na to, że mnie okradli, jest tylko wypis z mediolańskiego komisariatu.

Po tygodniu mBank przysyła odpowiedź. Reklamacji nie uwzględnił, bo jego zdaniem nienależycie pilnowałam swojego PIN-u.

Idę po pomoc do prawnika.

Co zrobiłam źle

Teraz, z perspektywy czasu i doświadczeń, wiem, co zrobiłam nie tak i jak powinnam się zachować.

• Po pierwsze, powinnam lepiej obserwować, co dzieje się wokół mojego samochodu podczas jazdy. Każdy taki incydent, jak z tym bezdomnym, powinien wzmóc moją czujność.

• Po drugie, jak już stanęłam autem, aby sprawdzić, co się stało, nie powinnam wychodzić z samochodu. Wystarczyło, że wysiadła już jedna osoba. Auto nie powinno być puste.

• Po trzecie, jeśli już wyszłam, to samochód powinnam zamknąć. Okazuje się, że to nieważne, że stałam obok auta. Ale uwaga, jeśli podobna sytuacja zdarzy ci się na trasie (w szczerym polu), bacznie obserwuj, czy czasami w pobliżu nie stanął inny samochód. Jeśli tak, raczej zamknij się w swoim aucie i zadzwoń na policję.

• Po czwarte, od razu powinnam szukać telefonu i zastrzec kartę w banku. Nawet jeśli to była karta na PIN (czyli zdaniem banku bezpieczna). Powinnam to zrobić natychmiast po zauważeniu, że mnie okradli. Co prawda nie miałabym gwarancji, że z mojego konta nie znikną pieniądze, ale miałabym dowód w kontaktach z bankiem i większą szansę na blokadę karty. Uwaga, zrób to tak szybko, jak tylko możesz!

• Po piąte, nie musiałam przejmować się utratą dokumentów. W końcu duplikaty można wyrobić za mniejsze pieniądze niż te, które zniknęły mi z konta.

• Po szóste, jeszcze w Polsce powinnam zrobić blokadę w banku na wypłaty gotówki na jak najmniejszą kwotę i koniecznie blokadę na zakupy w sklepie (to zastrzeżenie często jest ignorowane). W moim wypadku złodzieje zrobili zakupy w sklepie (karta bankomatowa była z obcego kraju, ale sprzedawcy nie zakwestionowali jej. Sklep najprawdopodobniej był pod tym względem „zbuntowany". A złodzieje dysponowali całym asortymentem moich dokumentów). Ta blokada jest dowodem w banku, że wina nie leży po twojej stronie.

• Po siódme, nie licz na jakąkolwiek pomoc lokalnej policji. Takich jak ty mediolańscy policjanci mają codziennie pewnie z tuzin. Ale zostaw swój numer telefonu w komisariacie i adres hotelu/pensjonatu, kempingu.

• Po ósme, zanim założyłam konto w swoim banku, powinnam zapytać, w jaki sposób moje pieniądze są chronione w razie kradzieży kart bankomatowych (specjalnie powinnam spytać o ochronę karty na PIN i karty kredytowej).

• Po dziewiąte, powinnam poprosić o pokazanie regulaminu w tej sprawie. Jeśli wiedziałabym, w jaki sposób bank chroni moje pieniądze, zmieniłabym bank.

 

BOGNA SKARUL

ŹRÓDŁO: GŁOS KOSZALIŃSKI Nr 133
+++++++++++++++++++++++++++++++

K I L K A   P O Ż YT E C Z N Y C H   R A D

Skradli ci kartę i pieniadze z konta


Są możliwości pobrania pieniędzy z karty na PIN bez znajomości PIN.

Okazuje się, że banki o istnieniu takich możliwości wiedzą właściwie już od przeszło pięciu lat. Wówczas naukowcy z Uniwersytetu Cambridge opisali atak skimmingowy wymierzony w karty. Parę tygodni temu czwórka ekspertów od zabezpieczeń zademonstrowała praktyczne możliwości zastosowania skimmingu wymierzonego w karty chipowe podczas odbywającej się konferencji bezpieczeństwa Can-SecWest. Pokazali sztuczkę, jak ominąć konieczność wstukania PIN-u, aby dostać się do kont bankowych. Ich zdaniem nie ma przy tym znaczenia, jaki chip zawiera karta. Żeby skorzystać z przechwyconego numeru PIN, skimmer musi ukraść kartę klientowi.

- Właściwy problem polega na tym, że przez pozorne zapewnienie bezpieczeństwa tej metody zrzuca się ciężar dowodowy na klienta - tłumaczył jeden z ekspertów. - W razie czego można go posądzić o niedbałe obchodzenie się z numerem PIN.

Dokumenty skradzione za granicą

Jeżeli twój paszport lub inne dokumenty zostały skradzione lub zagubione, należy udać się do najbliższego konsulatu RR Konsul po sprawdzeniu tożsamości wystawi paszport tymczasowy na powrót do Polski.

W przypadku utraty pieniędzy konsul może pośredniczyć w skontaktowaniu się z rodziną lub przyjaciółmi w Polsce, a w uzasadnionych przypadkach, jeżeli nie ma innych możliwości przekazania pieniędzy, wypłaci na miejscu kwotę wpłaconą przez twoich krewnych lub przyjaciół na konto Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie. W skrajnych przypadkach może pożyczyć drobną kwotę na powrót do Polski, po uprzednim twoim zobowiązaniu się do jej zwrotu.


Jak się zabezpieczyć przed kradzieżą


1. Zrób ksero wszystkich swoich dokumentów, które bierzesz ze sobą w podróż.

2. Trzymaj je w innym miejscu niż oryginały.

3. Na swoją skrzynkę e-mail wyślij wszystkie szczegóły dotyczące twoich dokumentów, jak np. numer paszportu, dowodu osobistego, plan podróży itp. Przyda ci się to w przypadku, gdybyś wszystko zgubiła lub została okradziona.

4. Weź ze sobą torebkę o mocnych rączkach. Najlepiej będzie, jeśli będziesz nosić torebkę zamykaną na zamek, przełożoną przez ramię - będzie ją trudniej ukraść. Przemyśl noszenie pieniędzy przy sobie w ubraniu - może to być np. pas na pieniądze, ale założony pod koszulką.

5. Pamiętaj, aby wziąć ze sobą telefon komórkowy. Musi mieć on aktywną usługę roamingu oraz mocną baterię, której nie trzeba doładowywać 2 razy dziennie. Przed wyjazdem zapisz sobie w telefonie numery awaryjne (ambasada), które mogą ci się przydać za granicą.

6. Powiadom kogoś bliskiego o swoich planach. Zostaw dokładne namiary na miejsce, w którym będziesz się znajdować - nazwa hotelu, adres, telefon, plan lotu. Jeśli nie znasz jeszcze hotelu, w jakim się zatrzymasz, wyślij jego adres SMS-em zaraz po zarejestrowaniu się w recepcji hotelu.

7. Zawsze noś przy sobie dokumenty, takie jak paszport, dowód osobisty oraz kartę do bankomatu.

8. Chodź w grupie. Jeśli widzisz jakąś grupę turystów, podejdź do nich dość blisko i udawaj, że jesteś z nimi. Możesz po prostu chodzić za kimś. Nie musi to być od razu grupa trzydziestoosobowa. Wystarczy rodzina z dziećmi.

9. Aparat fotograficzny schowaj do torebki lub pod ubranie.

10. Nigdy nie mów nikomu, że jesteś sama. Wszystkich ciekawych nieznajomych informuj, że czekasz na znajomego lub na swojego chłopaka.

11. Zachowuj się pewnie siebie. Pewność siebie odstrasza złodziei. Nie pytaj przypadkowo spotkanych na drodze nieznajomych o drogę. Jeśli musisz to zrobić, spytaj urzędnika w banku, panią w recepcji w jakimś hotelu czy sklepikarza.


Gdy ukradli ci torebkę

1. Przede wszystkim musisz zastrzec karty bankowe i to bez względu na to, czy są na PIN, czy są to karty kredytowe (wypukłe). Jak to zrobić? Jak najszybciej musisz się dowiedzieć, jaki jest numer telefonu infolinii twojego banku. Zadzwoń do znajomych i poproś, aby odnaleźli ten numer na stronie internetowej. Pamiętaj, że to ty musisz zastrzec kartę. Pani z infolinii w banku będzie ci zadawała szereg pytań, na które tylko ty znasz odpowiedź (np. nazwisko panieńskie twojej matki, hasło). Zanotuj godzinę zgłoszenia zastrzeżenia. Poproś panią z in-folinii banku, aby twoja rozmowa była nagrywana. Podczas rozmowy poproś panią, aby podała ci godzinę zastrzeżenia karty bankomatowej.

2. Teraz musisz też zastrzec telefon komórkowy, aby złodziej nie nabił ci rozmów na rachunku. Co prawda teraz złodzieje najczęściej pozbywają się karty telefonicznej z aparatu, aby nie można było ich namierzyć, ale lepiej zastrzec kartę telefoniczną.

3. Jeśli w torebce miałaś dokumenty (np. dowód osobisty) i klucze do domu, jak najszybciej poproś znajomego, aby stanął przy drzwiach twojego mieszkania, pamiętaj, że na twoim dowodzie osobistym, albo innym dokumencie widnieje adres twojego zamieszkania, złodziej może skorzystać z okazji i w krótkim czasie dostać się do twojego domu.

4. Zmień zamki w drzwiach wejściowych do mieszkania.

5. Zgłoś kradzież na policji. Pamiętaj, aby wziąć kopię zgłoszenia, może będzie ci potrzebna do wyrobienia nowych dokumentów, w banku, w wydziale paszportowym.

6. Osobiście pójdź do swojego banku i poproś o zaświadczenie, że zastrzegłaś karty. Uważaj, takie zaświadczenie jest wydawane tylko na prośbę klienta. Będzie ci potrzebne w razie reklamacji, gdy pieniądze z twojego konta, mimo zastrzeżenia, znikną.

7. Sprawdź regulamin swojego banku. Może okazać się bowiem, że bank nie odpowiada za kradzież pieniędzy z twojego konta, jeśli konto nie było wcześniej ubezpieczone. 

 

 


 

  • /ciekawostki/401-ku-przestrodze/3581-ku-przestrodze-nie-oddzwaniaj-pod-nieznane-numery
  • /ciekawostki/401-ku-przestrodze/3413-ku-przestrodze-oklamywaem-oszukiwae