Świat się całuje

Pocałunki są jak jedzenie - pobudzają trzy zmysły: smak, dotyk i zapach

Może być krótki, przelotny i długi, namiętny, może oznaczać „cześć", i „pragnę cię". Bywa lementem imienin cioci, ale też wstępem do miłosnych igraszek. Pocałunek, bo o nim mowa, jest - jak powiedział Joseph Conrad - „tym, co pozostało z języka raju". A ten język zawiera w sobie tysiące słów.

Z całowaniem stykamy się codziennie, niemal w każdym miejscu i czasie. Całujemy na powitanie, pożegnanie, całujemy w rękę, policzek, czoło. Pocałunki podziwiamy na obrazach, zdjęciach, oglądamy w telewizji. Do najsłynniejszych możemy zaliczyć np. braterski całus Leonida Breżniewa i Ericha Honeckera, skandalizujący Madonny z Christiną Aquilerą, plażowy z filmu „Stąd do wieczności" z Burtem Lancasterem i Deborah Kerr, z końcowej sceny „Przeminęło z wiatrem" z udziałem Clarka Gable'a oraz Vivien Leigh czy kontrowersyjny męsko-męski z „Tajemnicy Brokeback Mountain". Symbolika pocałunku znana jest także w Biblii. Jednym z najbardziej rozpowszechnionych jest zdradziecki pocałunek Judasza.

Całowanie nie jest zarezerwowane tylko dla nas, ludzi. Jak twierdzi dr Robert Stryjecki z Katedry Zoologii lubelskiej Akademii Rolniczej, podobne zachowania można zaobserwować u niektórych gatunków ryb, a także u szympansów bonobo.

Każdej chwili szkoda

Firma Nivea przeprowadziła dwa tata temu „całuśny" test. Tylko 1 proc. spośród 30 tys. zbadanych Polaków przyznało w nim, że nigdy się nie całowało. Aż 43 proc. całuje się codziennie, w miastach częściej niż na wsi. Za to pocałunki w małych miastach i we wsiach trwają dłużej. Najchętniej całujemy się na leżąco, na stojąco lubi co trzeci z nas. Ale bez względu na pozycję większość Polaków deklaruje, że pocałunek zawsze i wszędzie sprawia im przyjemność. Prawie 80 proc. Polek w trakcie całowania nie lubi patrzeć na partnera. Z mężczyznami jest zupełnie na odwrót.

- Ludzie generalnie lubią całować i być całowani. Ale to, co dla nich oznaczają te zachowania, to już jest sprawa zupełnie indywidualna - zauważa dr Janusz Demetraki- Paleolog, seksuolog. - Jeśli chodzi o pocałunki wymieniane między dwojgiem kochających się ludzi, mogą one pełnić funkcję integrującą, pogłębiać więzi, utrzymywać temperaturę uczuć między partnerami - wyjaśnia. Bo całowanie jest trochę jak jedzenie - pobudza trzy zmysły: smak, dotyk i zapach. Nos wyczuwa wtedy feromony, podczas gdy kubki smakowe „próbują" partnera.

Kasia i Marcin są parą od czterech lat, zamierzają się pobrać i jak najbardziej potwierdzają tę tezę. Nie potrafią powiedzieć, ile razy dziennie się całują.

- Chyba ze sto - mówią zgodnie. - W domu, na ulicy, w samochodzie. Na dzień dobry, na dobranoc, na dziękuję, proszę, przepraszam. No i bez powodu, tak po prostu - wylicza Marcin. - To po prostu element codziennego życia, część naszych wzajemnych relacji - jak rozmowa czy dotyk - wyjaśnia Kasia.
  
Ale z całusami nie zawsze jest tak różowo. Czasami bowiem robimy, co możemy, żeby ich uniknąć.

- Wiele osób ucieka przed miejscami, gdzie zwyczajowo się całujemy. Przykładem mogą być rodzinne spotkania, gdzie trzeba cmoknąć wuja z dubeltówki (po razie w każdy policzek) czy firmowe wigilie - mówi dr Demetraki-Paleolog.

- A w takich sytuacjach pocałunki zwykle nic nie znaczą, są tylko rytualnym zachowaniem stosowanym w danej grupie.

Całujmy na zdrowie, ale ostrożnie

Całowanie jest zdrowe. Działa przede wszystkim antystresowo, bo podczas pocałunku uwalnia się dużo hormonów - serotoniny i endorfin, które poprawiają nastrój. Całowanie poprawia też krążenie krwi, serce działa sprawniej, przemiana materii staje się lepsza. Stanowi też gimnastykę dla mięśni głowy i szyi - m.in. opóźnia powstawanie zmarszczek. Ale, jak się okazuje, może mieć też skutki negatywne.

- Podczas całowania przenoszone są bakterie, które powodują rozmaite schorzenia - mówi dr Demetraki-Paleolog. Chodzi m.in. o mononukleozę. Nazywana jest inaczej „chorobą pocałunków", bo przenoszona jest za pomocą śliny. Winnym jej istnienia jest wirus Epsteina-Barra (EBV), który zakaża ślinianki. Choroba objawia się bólami głowy, gardła, powiększonymi węzłami chłonnymi, zmniejszeniem apetytu i uczuciem zmęczenia. Całowanie może także wywołać ospę czy opryszczkę.

Całować każdy może...

...trochę lepiej lub trochę gorzej. Ale w tym wypadku zupełnie nie o to chodzi, jak co komu wychodzi. Bo najczęściej najważniejsze jest, nie z jaką wprawą i techniką, ale kto całuje. A ilu całujących, tyle rodzajów pocałunków. Kamasutra wymienia ich 30 tysięcy. Ten indyjski traktat na temat seksualności wskazuje, że dotykanie się ustami i językami jest jakby zetknięciem się dwóch dusz. Ważnym elementem jest to, że podczas pocałunku zachodzi wymiana śliny. Wschodnie teksty nadają jej bowiem szczególne znaczenie, a podczas miłosnego pocałunku zyskuje ona nowy wymiar, bo jest bardziej naenergetyzowana, wypełniona miłosną energią partnerów. Kamasutra podaje także kilka szczegółów dotyczących techniki, podkreślając jednocześnie, że nie chodzi o to, abyśmy kurczowo się jej trzymali. Należy raczej otworzyć się na bogactwo kontaktu, jakie daje pocałunek.

Znaczenie całowania zależy od kręgu kulturowego, do jakiego należymy. Europejczycy całują osoby bliskie lub przynajmniej znane, raczej nie wstydzą się w ten sposób okazywać określonych uczuć także w miejscach publicznych. Tymczasem w Indiach czy Japonii byłoby to nie do pomyślenia. Tam bowiem całowanie jest uważane za element miłosnej gry wstępnej.

- Choć i to zależy od okoliczności i rodzaju pocałunku - uważa dr Ewa Głażewska z Instytutu Kulturoznawstwa UMCS. - Gdyby para zaczęła się całować bardzo namiętnie np. w pociągu, to raczej zostałoby to uznane za przekroczenie pewnych reguł - dodaje. Niektóre kultury w ogóle nie znały pocałunku. Przykładem mogą być mieszkańcy Papui-Nowej Gwinei. - Mieli inne formy okazywania uczuć, np. drapanie. Kiedy widzieli w telewizji, jak ludzie się całują, nie mogli zrozumieć tego zachowania - wyjaśnia dr Głażewska. Niektóre afrykańskie plemiona wierzą, że w trakcie całowania może ulecieć z nich dusza.

Kto to wymyślił?

Można też zauważyć, że „całuśne" zachowania ewoluują. W Polsce coraz rzadziej całuje się kobiety w rękę przy powitaniu. Po pierwsze dlatego, że mężczyźni są mniej szarmanccy. Po drugie - panie, ze względu na pragnienie równouprawnienia, zwykle decydują się na zwykły uścisk dłoni.

„Jak całujesz, to jest ci cieplej, a wtedy nie było kaloryferów" - taką prostą odpowiedź na to pytanie ma Zosia, lat 8, z programu radiowej Trójki „Dzieci wiedzą lepiej". W książce „Pocałunek. Od metafizyki do erotyki" Adrianny Blue możemy przeczytać, że całowanie to przedłużenie odruchu ssania, którego uczymy się już w brzuchu matki. Jest jeszcze wiele hipotez na temat powstania pocałunków, niektóre sięgają nawet do Platona. Ale może nie warto się nad tym zastanawiać, tylko zająć się praktyką? A dzieci mają jeszcze jedną radę: - „Dobrze się całuj. Dzięki temu twoja żona może zapomni, że nigdy nie wynosisz śmieci". (Patryk, lat 8)

ALEKSANDRA DUNAJSKA


 ANGORA nr 28 (15.07.2007)

  • /ciekawostki/321-obserwacje/1674-kiedy-trzeba-uczy-si-ycia-na-pami
  • /ciekawostki/321-obserwacje/908-naciganie-siebie-i-innych