Co mi dała Mama

 

Tamtego roku po gwiazdce mama rzadko opuszczała swój pokój. Pewnego dnia trzymała filiżankę gorącej czekolady, którą mi przyrządziła. Kiedy patrzyłam, jak ją szykuje, przez chwilę udawałam przed sobą, że wcale nie umiera.
- Co ja bez ciebie pocznę? - spytałam ze łzami w oczach. - Jak ja wychowam dzieci? Tess miała prawie trzy latka . Byłam w 12 tygodniu ciąży z Lucy.

8 lat wcześniej tata odszedł od mamy po 30 latach życia razem. W 1988 roku zaczęła układać sobie życie jako kobieta samotna. I wtedy, w październiku, znalazła guzek w piersi. Po terapii rokowania przedstawiły się optymistycznie aż do pewnego wieczoru w sierpniu 1990 roku.


Mama przyjechała do nas wtedy na grilla ze stosem przygotowanych przez siebie żeberek. Łzy płynęły jej po policzkach.
- Mam przerzut na kręgosłup - oznajmiła.

Aż do grudnia była w pełni samodzielna. Potem nastąpiło gwałtowne pogorszenie, a w styczniu siedziałam przy niej wraz ze swoimi dwiema siostrami, kiedy od nas odchodziła. Miała 63 lata.

Załatwianie formalności pogrzebowych pozwoliło mi odsunąć rozpacz na później. Przez dwa tygodnie wokół roiło się od krewnych i przyjaciół. Potem wszyscy się rozjechali. Kilka dni później w centrum handlowym dostrzegłam kątem oka drobną kobietę w dżinsach. Wydało mi się, że to mama. Kiedy uprzytomniłam sobie, że odeszła na zawsze, pobiegłam do łazienki i rozszlochałam się jak mała dziewczynka, która zgubiła matkę w domu towarowym.

Och, jak sobie wyrzucałam, że nie byłam lepszą córką - bardziej wyrozumiałą, mniej kłótliwą! Ale żadna z nas nie była święta. Mama zawsze nieproszona wtrącała swoje trzy grosze. Miała porywczy charakter. W różnych okresach życia za dużo piła.

Ale jednocześnie potrafiła okazywać współczucie, zrozumienie i wspaniałomyślność. Kiedy byłam mała, zaskakiwała mnie wciąż nowymi trolami do mojej kolekcji. Pozwoliła mi nie chodzić na biologię w liceum, kiedy nie mogłam się zmusić do krojenia żab. Kiedy szalałam w jej mieszkaniu z wściekłości, że nie ufarbowano mi pantofli pod kolor mojej turkusowej sukni ślubnej, mama zdobyła dla mnie buty w idealnie dobranym kolorze.

MATKA TO NAUCZYCIELKA, przyjaciółka, rywalka, karmicielka, kronikarz. Kto inny wie, kiedy po raz pierwszy jako niemowlę przespałaś noc? Kto zadzwoni, gdy czujesz się samotna i ogarnia cię strach?

Nawet swoją śmiercią mama nauczyła mnie czegoś. Choćby tego, że nie jestem odporna na choroby śmiertelne. Skoro rak zabił mamę, ja mogę być następna. Teraz rozumiem, że życie może się skończyć w każdej chwili. To każe mi rozważyć, jak naprawdę chcę przeżyć jego resztę. A jeśli umrę jutro i nie zdążę powiedzieć mężowi i córkom, jak bardzo ich kocham?

Przez jakiś czas sądziłam, że straciłam mamę. Dziś wiem, że to nieprawda. Mama jest obecna w moim poczuciu humoru, sile charakteru i drażliwości. I to właśnie pomaga mi przetrwać w świecie, w którym jej już nie ma.


Tekst: LESLIE GAVEL
Tłumaczenie: ANNA KOŁYSZKO

  • /spojrzenia/94-zawsze-i-nigdy
  • /spojrzenia/92-poranne-pytania