Urzeczywistnij marzenia

 

Wielu ludzi przechodzi przez życie, odsuwając od siebie lub odkładając na później radość i szczęście. Dla nich dążenie do celu oznacza, że dopiero "pewnego dnia", kiedy już coś osiągną, będą mogli w pełni cieszyć się radościami życia. Tymczasem jeśli zdecydujemy, by być szczęśliwymi już teraz, automatycznie zyskujemy o wiele więcej. Stojące przed nami cele wyznaczają kierunek i stanowią przedmiot koncentracji. Musimy też jednak nieustannie walczyć o zdobycie jak nawiększej radości z każdego kolejnego dnia i czerpać do maksimum z każdej mijającej chwili. Zamiast mierzyć sukces lub porażkę zdolnością osiągania" określonych celów, pamiętaj, że KIERUNEK, W KTÓRYM ZMIERZAMY, JEST O WIELE WAŻNIEJSZY NIŻ KOLEJNE OSIĄGANE REZULTATY. Jeśli przez cały czas dążymy we właściwym kierunku, możemy osiągnąć nie tylko nasze końcowe cele, lecz również o wiele więcej!

 *
Zmarły przed kilkunastu laty Michael Landon jest w moim przekonaniu wspaniałym przykładem człowieka, któremu życie nieustannie pozwalało zdobywać wciąż nowe umiejętności dzięki nieodpartej wizji przyszłości. Wiele było w jego życiu przykładów na to, że porażka w osiągnięciu wyznaczonego celu może pozwolić osiągnąć inny, jeszcze większy. Dlaczego tak wielu ludzi kochało tego człowieka? Był on wcieleniem wielu najwyższych wartości naszej kultury: silnego poczucia więzi rodzinnej, prawości, uczciwości, konsekwencji, wytrwałości oraz głębokiego poczucia miłości i troski o innych.

Człowiek ten, który rozjaśnił życie tak wielu ludziom, stał się bohaterem w sposób raczej pośredni. Dorastał w emocjonalnie i fizycznie rujnującym środowisku. Jego rodzice nieustannie toczyli ze sobą walkę. Ojciec był Żydem i nienawidził katolików, a matka była katoliczką i zawziętą antysemitką. Często odgrywała melodramatyczne próby samobójstwa. Zdarzało się też, że goniła za Michaelem, kiedy ten znajdował się z kolegami, wyskakiwała z taksówki i biła go wieszakiem na ubrania.

Aż do osiągnięcia wieku szkolnego Michael cierpiał na moczenie nocne. Na jego twarzy pojawiały się raz za razem tiki nerwowe. Nie panował nad wydawanymi z siebie od czasu do czasu nerwowymi pochrząkiwaniami. Był chudy jak bocian i wszystkiego się bał. Pewnie nie bardzo pasuje ci to do obrazu spokojnego i opanowanego patriarchy rodziny Ingallsów przedstawionego w telewizyjnym serialu Domek na prerii? Co odmieniło jego życie?

Pewnego dnia, kiedy był już w drugiej klasie szkoły średniej, nauczyciel wychowania fizycznego przeprowadzał lekcję na boisku szkolnym. Mieli rzucać starym, zardzewiałym oszczepem. Podczas tej właśnie lekcji Michael miał przeżyć coś, co na zawsze całkowicie odmieniło jego postrzeganie samego siebie i świata wokół. Kiedy przyszła jego kolej, podszedł do oszczepu z takim samym strachem i niepewnością, jak do wszystkiego innego w całym swoim dotychczasowym życiu.

Ale tamtego dnia zdarzył się cud. Michael rzucił oszczepem, a ten poszybował naprzód daleko poza bieżnie, o wiele dalej, niż udało się komukolwiek z klasy, W tamtej właśnie chwili Michael poczuł, że ma przed sobą jakąś przyszłość. Wiele lat później w wywiadzie udzielonym miesięcznikowi "Life" powiedział: "Tamtego dnia znalazłem coś, co potrafiłem robić lepiej niż inni, coś, czego mogłem się uchwycić. I uchwyciłem się. Poprosiłem trenera, aby wypożyczył mi oszczep do domu na wakacje. Zgodził się. Rzucałem i rzucałem, i rzucałem."

Michael odnalazł swoją upragnioną przyszłość i zmierzał do niej z nieprawdopodobną pasją. Rezultaty były prawdziwie zaskakujące. W czasie wakacji, zanim wrócił do szkoły, zmienił się fizycznie. Zaczął wykonywać ćwiczenia mające rozbudować mięśnie i w ostatnim roku szkoły pobił rekord Stanów Zjednoczonych w rzucie oszczepem juniorów, zdobywając w ten sposób stypendium sportowe na uniwersytecie w Południowej Kalifornii. Jak sam się wyraził, "myszka przekształciła się w lwa". A jak tobie podoba się ta metafora?

Jednak cała historia na tym się nie kończy. Część siły Michaela brała się z przekonania, które wyrobił w sobie po obejrzeniu filmu Samson i Dalila. Wierzył, że jeśli zapuści włosy, stanie się silny. I rzeczywiście, sprawdzało się to, kiedy był w szkole średniej. Niestety siła wynikająca z tego przekonania skończyła się dość gwałtownie, kiedy w okrutnych latach pięćdziesiątych stawiał swoje pierwsze kroki na uniwersytecie w Kalifornii. Grupa krótkowłosych osiłków dopadła go, przycisnęła do ziemi i obcięła jego długie, podobne do lwiej grzywy włosy. Chociaż intelektualnie rozwijał się dobrze, jego siły natychmiast opadły, a wyniki w rzucie oszczepem zmniejszyły się o jakieś trzydzieści stóp. Kiedy usiłował wrócić do swoich poprzednich rezultatów, doznał poważnej kontuzji, która na rok uniemożliwiła mu studia i musiał je przerwać. Aby się utrzymać, zaczął pracować przy rozładunku towarów w fabryce. Wyglądało to wszystko tak, jakby jego marzenia umarły. Jak więc udało mu się stać wielką gwiazdą?

Pewnego dnia zauważył go agent werbujący talenty dla Hollywood i zaproponował mu próbne zdjęcia do roli Małego Joe Cartwrighta w pierwszym kolorowym telewizyjnym westernie, Bonanza. Potem już nigdy nie oglądał się za siebie. Zaczęła się wielka kariera aktora, a później reżysera i producenta. NIESPEŁNIONE MARZENIE DAŁO MU WIELKĄ PRZYSZŁOŚĆ. Jednak wysiłki zmierzające do osiągnięcia początkowego celu i kierunek, w jakim go one popchnęły, wyrzeźbiły jego ciało i charakter, a więc dwa elementy niezbędne do przygotowania jego ostatecznego przeznaczenia. MUSIMY WIERZYĆ, ŻE ZA NASZYMI ROZCZAROWANIAMI I NIEPOWODZENIAMI KRYJĄ SIĘ CZASEM WIELKIE SZANSE I MOŻLIWOŚCI.

 


 

 

Tekst: Anthony Robbins
Tłumaczenie: PAWEŁ CICHAWA
Obudź w sobie olbrzyma Studio Emka 1995

 

  • /spojrzenia/859-dotknicie-pdzla
  • /spojrzenia/857-to-moja-wina