Ale afera!

 

 

DZIEŃ DOBRY, najdroższa - powiedziałem z głową wtuloną jeszcze w poduszkę.
- Kim jest Angela? - zapytała moja żona znienacka tonem nieustępliwego reportera, który z kamerzystami ściąga jakiegoś nieboraka po chodniku.

Miliony lat ewolucji wykształciły w żonatych mężczyznach szósty zmysł, który mówi im, kiedy należy zachować całkowitą szczerość, odpowiadając wprost na wszystkie pytania.
- Nie znam żadnej Angeli - odparłem.
- No pewnie - syknęła Kathleen, wyłączając pacnięciem budzik. - Po prostu śniło mi się, że porzuciłeś mnie z dziećmi dla jakiejś kobiety o imieniu Angela. Nie mogłam zasnąć przez wiele godzin i byłam coraz bardziej wściekła.
- Głupiutka dziewczynka - wymamrotałem sennie, wtulając się głębiej w pościel.

Kathleen odrzuciła kołdrę zdecydowanie gwałtowniej niż wymagały tego okoliczności i wstała z łóżka.
- To był tylko sen - upomniałem ją, mając nadzieję na dalsze dwie minuty słodkiej drzemki. - Jestem tu z tobą i dziećmi. Nie opuszczę was. Nigdy w życiu.

Drzwi kabiny prysznica trzasnęły, a ja zapadłem w sen. Nagle na mojej twarzy wylądował mokry ręcznik.
- Przepraszam, kochanie. Celowałam do kosza na bieliznę - powiedziała Kathleen. - W każdym razie ty i Angela mieszkaliście w jednym z tych luksusowych apartamentów...
- Nonsens! Alimenty spłukałyby mnie do cna. Gdybym cię opuścił, czego zresztą nie planuję, nie stać by mnie było nawet na mieszkanie pod mostem.
- Angela jest chirurgiem - powiedziała zjadliwie moja żona - wysoko cenionym na świecie. Jest obrzydliwie bogata.
- Słuchaj, wiem, że sny bywają niekiedy bardzo sugestywne - starałem się ją uspokoić. - Ale to ty jesteś kobietą, którą sobie wyśniłem.
- Wiesz, co najbardziej mnie zabolało? - spytała, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. - Kiedyś dzieci spędziły u was sobotę i niedzielę i Angela usmażyła placki w kształcie misiów. Z malutkimi oczkami z rodzynek. Dzieci wspominały to przez wiele dni. - Poza tym opowiedziały mi, że godzinami masuje ci plecy - ciągnęła zasępiona Kathleen. - Czasami siada u twoich stóp na nieskazitelnie białym dywanie ("Jest jak śnieg, mamusiu!") i wpatrzona w ciebie zaśmiewa się z każdej głupoty, jaką powiesz. Do diabła! Twój zegarek spadł do umywalki. Przepraszam, kochanie.
- Kathleen, nie mógłbym pokochać kobiety - chirurga. To zapatrzone w siebie, niepoprawne egoistki.
- Angela leczy biedaków - odparła Kathleen. - Prezydent przyznał jej jakieś odznaczenie. Była w telewizji i powiedziała: "Inni dużo bardziej zasługują na takie wyróżnienie niż ja". Omal nie zwymiotowałam. O, jest ten but do tenisa, którego szukasz. Ojej, czy nic ci się nie stało? Drobiazg, chyba nikt nie zauważy tego siniaka, chyba że wybiorę się na pływalnię albo coś w tym rodzaju.
- Myślę, że jesteś trochę zbyt surowa dla Angeli - powiedziałem. Z tego, co mówisz, to całkiem sympatyczna osoba.
- Jest małą, złośliwą rozbijaczką rodziny i jeśli jeszcze kiedykolwiek na nią zerkniesz, nawet światowej sławy chirurg nie da rady poskładać cię do kupy!

Nieco później tego samego dnia posłałem Kathleen kwiaty. To oczywiście na początek. Kiedy w twoje życie wkracza ktoś taki jak Angela, musi upłynąć trochę czasu, zanim wszystko uda się posklejać na nowo.




 

Tekst: PATRICK O'NEIL
Tłumaczenie: EWA BUDREWICZ

  • /spojrzenia/704-sekret-za-miliard-dolarow
  • /spojrzenia/702-list-do-mnie-fragmenty