Słowa, których nie rozwiał wiatr
Opinia nauczycielki o wypracowaniu pozwoliła przyszłemu pisarzowi uwierzyć w siebie
CZY JESTEŚ ZA GŁUPI na to, żeby cokolwiek dobrze zrobić? - powiedziała kobieta do małego chłopca. Najprawdopodobniej skarciła synka za to, że się oddalił. Mówiła na tyle głośno, że mogli ją usłyszeć wszyscy znajdujący się w pobliżu. Malec bez słowa, z oczami wbitymi w ziemię, wrócił do matki.
Niby nic się nie stało, ale... Mało istotne zdarzenia zapadają czasem mocno w pamięć. A parę słów, rzuconych ot, tak sobie, może mieć ogromną moc. „Czy jesteś za głupi na to, żeby cokolwiek dobrze zrobić?" - takie słowa potrafią długo odbijać się echem.
Ostatnio Malcolm Dalkoff opowiedział mi swoją historię. Ma 48 lat, od 24 zajmuje się zawodowo pisaniem, głównie na potrzeby reklamy. W dzieciństwie mieszkał w Rock Island w stanie Illinois, fako chłopiec był bardzo nieśmiały, miał niewielu przyjaciół i brakowało mu pewności siebie.
Pewnego październikowego dnia 1965 roku nauczycielka angielskiego Ruth Brauch kazała klasie napisać wypracowanie. Miał to być dalszy ciąg powieści Zabić drozda, którą wtedy przerabiali. Dalkoff oddał wypracowanie. Dziś nie przypomina już sobie, co napisał, nie pamięta też, jaki dokładnie stopień postawiła mu wówczas pani Brauch.
Ale nigdy nie zapomni czterech słów nakreślonych ręką nauczycielki na marginesie pracy: „To jest dobrze napisane".
Cztery słowa. To właśnie one zmieniły jego życie.
- Zanim nie przeczytałem tych słów, nie miałem pojęcia kim jestem ani kim będę — powiedział. — Gdy poznałem opinię pani Brauch, poszedłem do domu i napisałem opowiadanie. Zawsze chciałem to zrobić, ale nigdy przedtem nie wierzyłem, że potrafię,
Do końca roku szkolnego Dalkoff napisał wiele opowiadań. Zawsze dawał je pani Brauch do oceny. Dodawała mu odwagi, choć była stanowczym i uczciwym krytykiem.
— Była właśnie taką osobą, jakiej potrzebowałem - mówi.
Dalkoff został współredaktorem szkolnej gazety. Rosła jego wiara w siebie, poszerzały się horyzonty, rozpoczął życie, które przyniosło satysfakcje i zadowolenie. Dziś jest przekonany, że wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nauczycielka nie napisała tych czterech słów na marginesie jego wypracowania.
W 30. rocznicę ukończenia szkoły pojechał na zjazd jej absolwentów i odwiedził panią Brauch, wówczas już emerytkę. Powiedział jej, jaki efekt dały tamte cztery słowa. Nie rzuciła ich na wiatr. Zdradził jej też, że udało mu się zaszczepić swojej późniejszej żonie odwagę, którą on czerpał ze słów skreślonych na marginesie. Żona także zaczęła pisać.
Opowiedział pani Brauch, jak poprosiła go o radę i pomoc pewna dziewczyna z biura, kończąca liceum na kursach wieczorowych. Darzyła go szacunkiem, bo zajmował się zawodowo pisaniem.
Panią Brauch bardzo poruszyła opowieść o pomocy, jakiej Dalkoff udzielił młodej kobiecie.
- Myślę, że w tym momencie oboje zdaliśmy sobie sprawę, jak nieprawdopodobnie duży wpływ wywarła pani Brauch — powiedział Dalkoff.
„Czy jesteś za głupi na to, że by cokolwiek dobrze zrobić?".
„To jest świetnie napisane". Tak niewiele słów.
A mogą wszystko zmienić.
READER'S DIGEST 1998
Tłumaczenie: Ewa BUDREWICZ
- /spojrzenia/2480-spojrzenia-pokusa-w-sadzie
- /spojrzenia/2466-spojrzenia-rumak-w-stajni-czy-sto-w-jadalni