Gniew. Niecierpliwość
Człowiek popędliwy zły robi użytek ze swej siły, pierwiastek myśli gniewnej bowiem, jaki wydziela, może zaszkodzić drugiej osobie, a na pewno szkodzi temu, który go wydziela.
Człowiek uniesiony gniewem jest chwilowo pijany, jak ktoś po użyciu większej ilości alkoholu, i w samej rzeczy podobny do niego. Myśli jego, zataczające szerokie kręgi, porywają za sobą umysły bliższych osób i wywołują, gdy nastąpi zetknięcie, istne orgie złych humorów.
Gwałtowny atak złości wywołuje pierwiastek, który targa i niszczy ciało. Stąd zanik ciała, odczuwany podczas i po wybuchu gniewu, dopóki jakiś zdrowszy i silniejszy prąd myśli nie usunie tego szkodliwego działania.
Tak samo każda czynność niecierpliwa, choćby nie wiem jak banalna, wymaga nieodpowiedniego nakładu myśli i siły. Każda taka czynność jest działaniem bez planu. Musisz projektować uderzenie młota; jeśli tego nie zrobisz, uderzy on daleko od wytycznej. Planujemy właściwą intonację lub akcentowanie słowa, zanim je wymówimy. Tak samo układamy gest, zanim go uczynimy. Wtedy sprawiają przyjemność nam i drugim. Jest to nagrodą panowania nad sobą, a następstwem tego jest coraz większe nawyknienie do zdrowia i krzepkości.
Również zużywasz siłę, gdy szarpiesz niecierpliwie klamką drzwi, które się nie chcą otworzyć albo ciągniesz zapamiętale za węzeł, który się nie chce rozwiązać. Tu siła rozprasza się w olbrzymiej ilości, której już nie odzyskamy, a podobne nawyknienie udziela się wszystkim przez nas wykonywanym czynnościom. Przyniesie to niemoc i straty w każdym kierunku.
Gdy wysyłasz wpierw swą myśl, czyli siłę, a za nią ciało do sklepu, do którego zdążasz, to większość twego duchowego "ja" poszła do tego sklepu i nadaremnie tam czeka, zużywając się, gdyż brak jej ciała, brak narzędzia, przez które by mogła działać razem. Brak jej zmysłów ciała, by się dotykać, brak oka, aby patrzeć, języka, by się rozmówić. Ten stan umysłu jest znany pod nazwą "chorób nerwowych". Jeśli wysyłamy naszą myśl lub siłę daleko od ciała do jakiegoś miejsca, dokąd dążymy, bądź to do sklepu, bądź na stację kolei albo do przystani wioślarskiej, czy też na szczyt schodów, wyzbywamy się znacznej ilości tego cennego pierwiastka, który odpływa do wskazanych miejsc bezpowrotnie po nerwach, jak gdyby po drutach telefonicznych. Nerwy w końcu zużyją się zupełnie.
PRENTICE MULDORF
TOPORZEŁ Wrocław 1992
Tłumaczenie: Zenon RASZYCKI
- /spojrzenia/2464-spojrzenia-serce-jak-dobry-warsztat
- /spojrzenia/2344-spojrzenia-sia-kobieca