HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (28) - Zabawa się skończyła!

 

Autor: ANSELMA GŁOWACZ

Zbliżały się kolejne święta Bożego Narodzenia. Tym razem jeszcze bardziej niż zwykle zależało mi, żeby były jak najpiękniejsze, wiedzieliśmy, że są to ostatnie, które spędzamy z teściem. Jak zwykle przyszli przyjaciele rodziny. Andi starał się nie pić, od czasu do czasu wychodził z pokoju „na łyczka", ale przynajmniej przy stole zachował pozory, drzewko było piękne. Po kolacji siedzieliśmy przy herbacie i cieście, dzieci bawiły się nowymi zabawkami i wszystko byłoby cudownie, gdyby mój małżonek nie wpadł na pomysł zapalenia sztucznych ogni. Drzewko było przybrane „włosami anielskimi" i jak łatwo się domyślić, cała zabawa trwała sekundy. Dobrze, że stawialiśmy choinkę zawsze przy drzwiach balkonowych, jeden ruch ręką i płonąca jodła znalazła się na ulicy. Małgosia z otwartą buzią podparła się pod boki i powiedziała:

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (27) - Późne powroty Andiego

 

Krąg moich znajomych z czasem robił się coraz większy, niejedną znajomość czy przyjaźń prawdopodobnie „zawdzięczam" chorobom. „Nasi" lekarze, pisząc artykuły, korzystali często z materiałów zagranicznych, do tego była potrzebna znajomość języka, coraz więcej ludzi uczyło się angielskiego. Zaczęłam udzielać konwersacji, także z języka niemieckiego. Nasi znajomi tworzyli dziwną mieszankę, z jednej strony „poważni" prawnicy i lekarze, z drugiej dziennikarze i zwariowani artyści.

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (26) - Jadą goście jadą...

 

Gosia się rozchorowała, wysoka gorączka, spuchnięta buzia. Dzwonimy po lekarza - mała ma świnkę.

Załamuję się, przecież nie mogę zostawić chorego dziecka samego przez pięć godzin, idę do szefowej z prośbą o parę dni wolnego, ale jedyne, co dostaję, to rada, żeby Krysia się zajęła Gosią. Zwalniam ją na te parę dni ze szkoły. Gosia mimo choroby zachwycona. Dzwoni Martha, ma dla mnie nową i dobrze płatną pracę w fabryce żarówek. Prawie wszystkie formalności są już załatwione, jeszcze tylko parę papierków.

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (25) - Sylwester w Glasgow

 

Do Krakowa przyjeżdża Martha, dzięki niej Andi swego czasu „załapał" się na artykuł o Zbyszku Cybulskim i Andrzeju Wajdzie.

I nie tylko, ze Zbyszkiem zaprzyjaźnił się wtedy bardzo i już nie pamiętam, z jakiej okazji pojechał się z nim spotkać we Wrocławiu. Po dwóch dniach otrzymałam telefon od tamtejszej Komendy Milicji, że panowie padli ofiarą napadu, Andi dostał czymś po głowie i długo się chwalił swoim turbanem, Zbyszek był bardzo nieszczęśliwy, bo ukradziono mu wtedy jego legendarną manierkę, którą zawsze nosił przy sobie.

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (23) - Dobra mina do złej gry

 

   Święta. Wszystko jak ma być, tylko Andiego nie ma. Dzwonię do klubu, bo zapomniałam kupić świeczki na choinkę. Nie ma sprawy, przyniosę. Cóż z tego, skoro Andi nie przychodzi, mija druga, mija trzecia, zaczynam się porządnie denerwować.

   Dzieci co chwilę pytają, kiedy przyjdzie aniołek, a ja nie mam jak zapakować prezentów, bo do tego potrzebny mi Andi. Więc dzwonię jeszcze raz, portier mi mówi, że mąż już wyszedł. Od klubu do nas jest piętnaście minut, powinien zaraz być. Dzwoni telefon, jakaś pani, która nie chce się przedstawić, informuje mnie, że Andi bawi się w najlepsze i nic na to nie wskazuje, żeby się wybierał do domu. Nie ma rady, nie chcę niepokoić teścia, więc mówię, że muszę wyskoczyć po świeczki, i gnam do klubu. Zabawa w toku, patrzą na mnie zaskoczeni.

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (21) - Odeszła nasza Bunia

 

   Któregoś dnia przyszła wieloletnia przyjaciółka, rozmawiały bardzo długo. Po jej wyjściu Bunia przyszła do kuchni i zanim zdołałam ją powstrzymać - w cieniutkim szlafroczku wyszła na ganek.

   - Bunia, przeziębisz się, idź do łóżka, zaraz przyniosę herbatę!

   Stoi z podniesioną głową, patrzy gdzieś w obłoki, niemal na siłę wciągam ją do kuchni.

   - Selma, wydają paszporty, wyszło nowe zarządzenie, ale ty nie pojedziesz, to jedno ci mówię, ty nie!

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (20) - Urodziła się Małgosia

 

   Termin rozwiązania się zbliżał, wszyscy myśleli, że będzie chłopak, bo zachcianki miałam zupełnie inne niż przy Krysi, ja chciałam dziewczynkę. Miałam nawet wymyślone imię, Małgorzata, a na drugie Rosemarie, na pamiątkę mojej przyjaźni w Anglii.

   Upalna letnia noc. Nie mogę zasnąć, przewracam się z boku na bok, boli mnie krzyż, brzuch przeszkadza. Koło drugiej budzę się po raz kolejny, Andiego nie ma. Źle się czuję, otwieram okno, piję szklankę mleka. Wstaję, próbuję ból trochę rozchodzić, do porodu jeszcze mam trochę czasu. Kładę się z powrotem do łóżka. O czwartej przychodzi Andi i pada na łóżko jak bela. Idę do kuchni i wychodzę na ganek, od ogrodu powiewa przyjemny wiatr. Znowu ból, wracam do pokoju po zegarek i biorę bóle „pod lupę". Powtarzają się regularnie, nie ma rady, muszę obudzić Andiego.

Czytaj dalej

HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (19) - Znów jestem w ciąży!

 

   Środek nocy, Krysia płacze. Wyskakuję z łóżka, idę zobaczyć, co się dzieje. W pierwszym momencie myślę, że coś się jej przyśniło, głaszczę po główce - Krysia dosłownie płonie.

   Budzę męża, Andi przynosi termometr. Dzwonimy na pogotowie, Krysia ma 40 stopni gorączki. Lekarz nie może stwierdzić nic konkretnego, daje zastrzyk.

   - Jak jutro nie będzie lepiej, proszę wezwać pediatrę. Nie jest lepiej, jest gorzej.

Czytaj dalej