HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (18) - Moja kolejna podróż

 

   Po przyjeździe do Krakowa, pamiętasz, suszyłaś mi głowę szukaniem pracy, ale wiedziałem, że pracę już mam i czekałem, aż się zgłoszą. Tysiące razy sobie wyobrażałem, jaką głupią minę będziesz miała, jak się dowiesz. Cieszyłem się, że tak szybko się zorganizowałem. No cóż, myślałem sobie, kraj potrzebuje fachowców, mam szczęście.

   Dostałem wezwanie na milicję, pamiętasz, jaki wróciłem zdenerwowany. Znowu długa rozmowa z bardzo inteligentnym panem. O Polsce, o odbudowie i o wrogach komunizmu. Liczą na moją pomoc. Selma, oni chcą, żeby na ludzi donosić. Oni chcą wykorzystać fakt, że ludzie, którzy mnie lata nie widzieli, mi o sobie opowiedzą, powierzą tajemnice. Teraz wiesz i może zrozumiesz, dlaczego jestem nerwowy, dlaczego nie mam cierpliwości. Jedyna rzecz, która dodaje mi otuchy, to fakt, że inni ludzie, z którymi po pierwszej rozmowie na milicji miałem do czynienia, to kompletne głupy, prostaki, którzy w nagrodę za zasługi są na stanowisku takim czy innym. Piszę sprawozdania, w których opisuję rzeczy im już dawno znane, ale żyję w ciągłym strachu. Jak się zorientują, jesteśmy zgubieni.

   Selma, wszystko to, co ojciec i znajomi opowiadali, to prawda, jesteśmy podsłuchiwani. Myślisz, że telefon, który dostaliśmy tak szybko, to szczęście? Inni ludzie czekają latami, a my, ledwo na miejscu, już mamy. Selma, nasz telefon jest na podsłuchu! Ja nawet teraz, jak rozmawiam z tobą, nie mam pewności, czy ktoś nie podsłuchuje. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że korespondencja jest czytana, proszę, uważaj, co piszesz. Kurwa mać, ja się boję, cały czas się boję. Ja boję się ich, ja się boję znajomych, ja się boję własnego ojca, bo gdyby się dowiedział, w co się wkopałem - zabiłby mnie chyba - a może wie i udaje. Selma, ja żyję w ciągłym strachu. Za każdym razem, jak idę na spotkanie, nie wiem, czy wrócę do domu!

    Nic nie jest pewne, wszystko wisi w powietrzu i może lada chwila runąć. Jedyna nadzieja, że w Polsce się coś zmieni. Nie wiem, jak długo jestem w stanie grać tę komedię, ale przynajmniej z tobą chcę rozmawiać szczerze. Selma, czy ty rozumiesz, co do ciebie mówię?

   Rozumiem, znalazłam odpowiedź na wiele pytań, tylko co dalej?
 
   Patrzę na Andiego, trzęsie się cały, łzy spływają mu po policzkach.

   - Selma, wierz mi, ja chciałem dobrze!

   - Andi, ja ci wierzę, ja cię znam.

   Żal mi go, nie wiem, jak mu pomóc. Szczęście w nieszczęściu, że Andi jest mądry i wygadany, jakoś z tego wybrniemy.
Starałam się żyć, jakby rozmowa się nigdy nie odbyła. Teściowa z dnia na dzień była coraz bardziej nieznośna, ja starałam się wolny czas, jeśli taki mi w ogóle pozostawał, spędzać z Manią albo z Zulą.

   Coraz częściej bywałam u Żuli, oczywiście znała tajemnicę z Guido. Zostałyśmy „wspólniczkami". Żuła była dumnym posiadaczem telefonu i dzięki temu Guido mógł dzwonić do mnie. Teściowa była nieco zaskoczona, że tak chętnie wychodzę na spacer, ale nie zawracałam sobie tym głowy. Pisałam listy, oczywiście na poste restante. Wylewałam swoje żale na papier, sytuacja stawała się coraz bardziej nie do zniesienia. Być może, że mój pobyt w sanatorium pokazał mi, że można inaczej żyć. Wybuchy teściowej ignorowałam i robiłam, co uważałam za stosowne, przepraszając na zapas, co na pewno nie wpływało korzystnie na atmosferę w domu. Andi od czasu swojej „spowiedzi" uznał sprawę za załatwioną, coraz częściej nie przychodził na obiady, coraz częściej czułam od niego alkohol, ale pijanego"nie widziałam go nigdy. Czasami wychodził wieczorem na spotkania. Bywały dni, że widzieliśmy się tylko przy śniadaniu.

   Czułam się oszukana. Wiedziałam, że muszę coś zrobić. Guido pisał, że mnie kocha, namawiał, żeby porzucić Andie-
go i zacząć z nim nowe życie. Opowiadam o tym wszystkim Żuli.

   - Selma, masz jedno życie, jesteś młoda.

   Spakowałam parę niezbędnych rzeczy, wystawiłam po cichu przed drzwi, ubrałam Krysię i ruszyłyśmy w kolejną podróż. Sieradz 1955 roku. Guido mieszkał z matką we własnym domu. Nie wiem, jak mu się udało zatrzymać dom, prawdopodobnie nie pytałam. Bałam się spotkania ze starszą panią, ale przyjęła mnie bardzo serdecznie. Nie dane mi było jednak zaznać spokoju. Była żona Guido dowiedziała się o moim przyjeździe i nachodziła nas codziennie. W obecności Guido zadowalała się rozmową z nim, ale nieco później zaczęła przychodzić pod jego nieobecność i grozić. Najbardziej zaniepokoiłam się, jak mi któregoś dnia zagroziła, że Krysia mogłaby zniknąć. Nie bardzo rozumiem, co chce mi przez to powiedzieć, więc pytam, a ona na to - kochaniuteńka, nie takie rzeczy się już z dziećmi zdarzały. Prawdopodobnie to ona była osobą, która zdradziła Andiemu, gdzie jestem. Minęło sześć tygodni. Któregoś dnia stanął przed drzwiami. Długie, niekończące się rozmowy, Andi postawił sprawę na ostrzu noża.

   - Selma, decyduj się, kochasz mnie, czy kochasz Guido?

   Patrzę na „moich" dwóch panów i nie wiem, co zrobić. W pamięci mam moje samotne życie w Krakowie, moją teściową... Patrzę na Andiego, sprawia wrażenie zdecydowanego na wszystko, podejrzanie spokojny. Nie Andi, nie. Kocham Guido, dba o mnie, jest dobry dla Krysi. Andi bez słowa wychodzi.

   Mój mąż wyjechał, ale nic już nie jest tak jak było. Tysiące myśli chodzi mi po głowie. Kocham obu, czy to możliwe? Który z nich jest mi bliższy? Była małżonka Guido systematycznie zatruwa nam życie, nie śpię po nocach, boję się o Krysię, martwię się o Andiego. Zdaję sobie sprawę, co przeżywa. Młoda żona z dzieckiem go opuściła. Żal mi go. Mogę sobie wyobrazić, co się dzieje w domu. Nie chcę myśleć, co wyrabia teściowa. Co mówią znajomym, przyjaciołom? Mój biedny teść!
Andi przyjeżdża jeszcze raz. Po twarzy widać, że ostatnie tygodnie były ciężkie. Guido jest w pracy, siedzimy, rozmawiamy. Andi płacze, Krysia cieszy się, że tata przyjechał. Patrzę na nich i nie widzę innego wyjścia, pakujemy walizki i jedziemy do Krakowa. Na stole zostawiam kartkę: „Guido, przepraszam!".

   W drodze do Krakowa Andi mnie zapewnia, że nie mam się czego bać. Głupio mi było potwornie, czuję się jak małe dziecko, które uciekło z domu. Dziadzio w pracy, teściowa wita chłodno, ale nie mówi nic, zachowuje się, jakbym wróciła ze spaceru. Nieco później dowiaduję się, że udało się całą aferę ukryć przed znajomymi - „wysłano" mnie na wakacje z Krysią. Też dobrze! Przynajmniej nie muszę się przed nikim tłumaczyć. Z czasem się okazało, że cała akcja miała swoje zalety, bo teściowa, przynajmniej na początku, schodziła mi z drogi, a Andi częściej spędzał ze mną czas. Nawet odważył się od czasu do czasu wskoczyć pod moją kołdrę! Krysia nadrabiała stracony czas z Dziadziem. Z perspektywy czasu nie wiem, co we mnie wstąpiło. Czułam, że bardzo zraniłam Andiego. Postanowiliśmy wykreślić ten okres z naszego życiorysu i nigdy już nie rozmawialiśmy na ten temat. Zbliżała się wiosna, chodziłyśmy z Krysią na spacery. Zdawałoby się, że najgorsze minęło.


   Cdn.


   ANSELMA GŁOWACZ. „HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY'. Wydawnictwo Poligraf, Brzezia Łąka.
   Książka do nabycia m.in. w księgarniach sieci Empik lub w wydawnictwie: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

  • /pisane-noc/462-historia-koem-si-toczy/3227-historia-koem-si-toczy-19-znow-jestem-w-ciy
  • /pisane-noc/462-historia-koem-si-toczy/3204-historia-koem-si-toczy-18-andi-z-bukietem-kwiatow