HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY (14) - Kłopoty z teściową

 

    Po śmierci Stalina w życiu codziennym odczuwało się niewielką zmianę na lepsze. Andi zaczął pracować w fabryce włókienniczej, z jednej strony odetchnęłam, ale z drugiej oznaczało to cały dzień być zdanym na humory teściowej. Dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć, co mi bardziej działało na nerwy: jej zachowanie czy fakt, że nie rozumiałam, co do mnie mówi. Krysia bardzo dużo przebywała z Dziadziem i coraz częściej zagadywała do mnie po polsku, bardzo zdziwiona, że nie rozumiem, co do mnie mówi. Muszę się nauczyć tego cholernego języka, ale jak? Nie było podręczników, teściowie nie mówili po angielsku, pozostawał Andi, który nie miał do tego rodzaju eksperymentów cierpliwości. Jednak najpierw pomału, najpierw zaczynałam trochę rozumieć, a to już było dużym osiągnięciem. Najlepszym nauczycielem okazała się Krysia. Wkrótce teściowa postanowiła, że wnuczka musi iść do przedszkola. Nie muszę nadmieniać, że wszelkiego rodzaju próby dyskusji były bezcelowe, przecież miała dopiero 3 latka. Bawiąc się z dziećmi, uczyła się języka w zawrotnym tempie i została moim tłumaczem. To wyglądało mniej więcej tak:

- Krysiu, co to jest?

   - „Tluskawki". Ok, jak się mówi?

   - Proszę kilo truskawek.

   - „Płosze kilo tluskawek" - trochę męczące, ale funkcjonowało.

   Ludzie w okolicy mnie znali i byli bardzo uczynni. Na pewno wielu z nich zadawało sobie pytanie, dlaczego przyjechałam do Polski, ale wtedy nie zadawało się pytań, a już na pewno nie takie.

   SYTUACJA w domu była coraz bardziej napięta, teściowa winiła mnie za to, że Andi tak wcześnie poszedł do pracy, a ona biedna nie miała dosyć czasu, żeby nacieszyć się synem. Nie mogłam pojąć, o co jej chodzi. Andi przychodził koło 15 i większość czasu spędzał u mamy, opowiadając o swoich przeżyciach za granicą, albo słuchając radia (audycje radia Wolna Europa; m.in. w tym czasie były płk Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Józef Światło ujawniał metody sprawowania władzy w Polsce). Czasami pisywał artykuły do gazetki zakładowej. Coraz częściej dobiegały nas odgłosy sprzeczek z sąsiadującego pokoju, teatralne trzaskanie drzwiami i płacze. Ponieważ ja starałam się unikać w miarę możliwości samotnych spotkań z teściową, ofiarą padała przeważnie ciocia Mania, kobieta o niezwykłej cierpliwości. Mania stała się też ofiarą moich pierwszych prób porozumienia się po polsku, wiedziałam, że mnie nie wyśmieje.

   KTÓREGOŚ dnia odwiedziła nas jakaś pani, która zrobiła potworną awanturę, słyszałam krzyki i płacze teściowej oraz chyba po raz pierwszy i ostatni podniesiony głos teścia. W ogólnym zamieszaniu nawet ciocia Mania brała udział, ale nie mogłam się domyśleć, o co chodzi. Dopiero Andi po powrocie do domu wyjaśnił mi, co się stało. W czasach młodzieńczych Andi należał do tajnej organizacji harcerskiej (Huragan - Kraków 1945), któregoś dnia, nie wiem skąd, przyniósł na zbiórkę pistolet, którym chciał innym zaimponować. Wygłupiał się, nie wiedząc, że broń jest naładowana i w którymś momencie pistolet wystrzelił, trafiając koleżankę. Była to bardzo tragiczna historia, bo dziewczynka straciła w tym wypadku oko. Zważywszy, że Andi trafił ją w głowę, mieli dużo szczęścia, że jej nie zabił. Oczywiście był to wypadek, niemniej teść czuł się zobowiązany i wypłacił rodzinie dużą sumę pieniędzy jako odszkodowanie. Andi opuścił Polskę krótko po tym wypadku, przyłączając się do Armii Ander-sa i cała sprawa ucichła. Wiadomość o tym, że Andi przyjechał z Zachodu, rozeszła się po całym Krakowie. W tym czasie, jak również wiele lat później, ludzie, którzy wracali z zagranicy, traktowani byli jak milionerzy.

   Matka dziewczynki  miała  nadzieję wyciągnąć jakieś  pieniądze. W trakcie awantury, której byłam świadkiem, teść wyjaśnił, że po pierwsze dostała odszkodowanie przyznane przez sąd, a po drugie dobrowolnie dał jej jeszcze jakąś sumę i tym samym uznaje sprawę za zakończoną. Była to jednorazowa dyskusja i nigdy więcej już nic nie słyszałam na ten temat.

   KTÓREGOŚ dnia teściowa z miną nieszczęśnika zawołała mnie do siebie do pokoju. Zdziwiłam się bardzo, bo przeważnie miejscem spotkań była kuchnia albo jadalnia, ale nic, idę, ona leży na kanapie, okład na głowie - sytuacja była jasna. Usiłuję się dowiedzieć, czy mogę jej jakoś pomóc. Na migi wytłumaczyła mi, że, niestety, czuje się tak fatalnie, że tym razem ja będę musiała pójść na zakupy. W pierwszym momencie zdobyłam się tylko na przytakiwanie, bo tak naprawdę prawie nic nie rozumiałam. Na całe szczęście dostałam kartkę ze spisem produktów, które mam zakupić i wskazówki, których w ogóle nie zrozumiałam. Wyszłam na korytarz i myślę sobie - no cóż - kiedyś trzeba zacząć się usamodzielniać. W ręce po raz pierwszy mam polskie pieniądze, nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale chwilowo jest to najmniejszy problem.

    STOJĘ już ubrana do wyjścia, dzwonek, przyszedł przyjaciel z czasów młodości teściowej, nie bardzo mam mu jak wytłumaczyć, że teściowa nie w formie, zresztą on nawet nie czeka i idzie prosto do pokoju teściów. Andi mi opowiadał, że pan Biernacki był jednym z adoratorów teściowej, ale zdecydował się na ślub z bardziej majętną panią. Z teściową spotkali się niedawno, po 40 latach przerwy, i wszystko wskazywało na to, że mają się ku sobie. Nie miałam czasu się zastanawiać nad tym wszystkim, bo czekało na mnie moje pierwsze prawdziwe zadanie, nie chciałam się wygłupić. Nie miałam wprawdzie złudzeń, że mi się uda wszystko przynieść do domu, ale tak naprawdę chciałam pokazać, że potrafię.


Cdn.


ANSELMA GŁOWACZ. „HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY'. Wydawnictwo Poligraf. Brzezia Łąka. Cena 29,90 zł.
Książka do nabycia m.in. w ksiegarniach sieci Empik lub w wyda nictwie:   Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


 

  • /pisane-noc/462-historia-koem-si-toczy/3179-historia-koem-si-toczy-15-chrzest-naszej-krysi
  • /pisane-noc/462-historia-koem-si-toczy/3171-historia-koem-si-toczy-13-na-pastw-losu