Żadnego wyjaśnienia

 

 

MICHAEL SWANGO, już oficjalnie oskarżony o podanie trucizny, wyszedł z aresztu za kaucją 5 tysięcy dolarów. Szybko złożył podanie o pracę w Krajowej Służbie Nagłych Przypadków, która wynajmuje szpitalom lekarzy na umowy-zlecenie. Wiceprezes był pod wrażeniem referencji młodego lekarza i jego zapału do pracy. Swango nie wspomniał o oskarżeniu i czekającym go procesie.

Tymczasem policja stanu Illinois skontaktowała się z Uniwersytetem Stanu Ohio i poinformowała uczelnię o zarzutach. Uniwersytet mimo to wydał Krajowej Służbie Nagłych Przypadków zaświadczenie, że Swango ukończył staż lekarski.

Michael Swango znowu z łatwością dostał pracę, tym razem w szpitalu Fishera-Titusa na północy Ohio. Nie zagrzał tu jednak długo miejsca. Ktoś z Rady Lekarskiej stanu opowiedział o nim dziennikarzowi i 31 stycznia 1985 roku w Cleveland Plain Dealer ukazał się artykuł o Swango. Tytuł na pierwszej stronie gazety krzyczał: Lekarz podejrzewany o zadawanie œmierci!

Artykuł zaczynał się informacją, że lekarz z Illinois oskarżony o próbę otrucia sześciu sanitariuszy w Quincy jest też podejrzany o związek z kilkoma zgonami pacjentów w klinice stanowej Ohio. Władze kliniki wpadły w panikę. Ktoś z dyrekcji wykupił ze szpitalnego kiosku wszystkie egzemplarze gazety, żeby chorzy nie zobaczyli artykułu. Tekst zaalarmował też szpital Fishera-Titusa, gdzie Swango właśnie skończył dyżur. Zawieszono go w prawach pracownika.

Proces Michaela Swango przed sądem w Quincy - zarzucono mu siedmiokrotne ciężkie uszkodzenie ciała - rozpoczął się 12 kwietnia 1985 roku. Oskarżony zrzekł się prawa do ławy przysięgłych. Wysokość wyroku zależała więc od wyznaczonego do prowadzenia tej sprawy sędziego Dennisa K. Cashmana.

Rozprawę zaczął zastępca prokuratora stanowego. Zwracał uwagę, że oskarżonego urzekały rany i śmierć oraz cierpienie niczego niepodejrzewających ofiar. Adwokat z kolei podkreślał, że z zatrutą herbatą Swango łączą tylko poszlaki, bo nikt go nie widział w szpitalu w dniu, w którym ją zatruto.

Głównymi świadkami oskarżenia byli sanitariusze z Quincy. Następnie we własnej obronie zeznawał Swango. Schludnie ubrany, pod krawatem, opisał swą obiecująco rozwijającą się karierę w zawodzie lekarza. Zaprzeczył, by próbował kogoś otruć. Wyjaśniał, że preparat owadobójczy kupił, by wytępić w mieszkaniu jakieś nietypowe "czerwonawe mrówki".

Powołany na rzeczoznawcę specjalista od dezynsekcji, który sprawdził mieszkanie Swango, oświadczył, że znalazł tam gatunek mrówek żyjący wyłącznie w stanach południowych, zwłaszcza na Florydzie. Mrówki te nie bytują w pomieszczeniach, chyba że ktoś je tam celowo przyniesie. Swango na Florydzie spędził Boże Narodzenie.

Prokuratura i obrona zakończyły swoje wystąpienia 2 maja. Sędzia Cashman odroczył rozprawę do następnego dnia, by mieć czas do namysłu. Swango zamknął oczy, kiedy przyszło do odczytaniua wyroku. Został uznany winnym sześciokrotnego poważnego uszkodzenia ciała i skazany na 5 lat więzienia - to maksymalny wymiar za tego typu przestępstwo.

- Niczym nie można wyjaśnić, dlaczego robił pan coś takiego kolegom - powiedział sędzia. - Mam wszelkie powody przypuszczać, że może się pan dopuścić podobnych czynów wobec innych osób. Jestem przekonany, że jest pan do tego zdolny. Prawo ma chronić ludzi. A moim zadaniem jest dopilnować, by tę ochronę otrzymali.

Ochrona trwała 2 lata. Swango zaliczono na poczet kary czas spędzony w areszcie, a potem skrócono karę ze względu na dobre sprawowanie. Zwolniono go warunkowo w sierpniu 1987 roku. Przez następny rok pozostawał pod nadzorem sądu.



 

 
Przegląd Reader's Digest 2003
Tłumaczenie: MICHAŁ MADALIŃSKI

  • /pisane-noc/291-licencja-na-zabijanie/1367-burzliwa-mio
  • /pisane-noc/291-licencja-na-zabijanie/1365-podejrzana-herbatka