Ruszamy na wojnę

 

 

TOM BYŁ BARDZO zainteresowany różnymi metodami leczenia. Rich i ja przedzieraliśmy się przez medyczne teksty i przekazywaliśmy mu informacje o nowych teoriach.

W końcu - o wiele za wcześnie - Rich musiał wracać do żony i dzieci w Kalifornii. Po jego wyjeździe dom wydawał mi się ogromny i pusty. Czułam się rozczarowana. Wydawało mi się, że jeśli dobrze poszperam, na pewno znajdę rozwiązanie - ale nie znaleźliśmy niczego szczególnie obiecującego.

W piątek rano zadzwonił doktor Mark Malkin ze szpitala Sloan-Kettering, do którego wysłaliśmy dokumentację. Krzyknęłam do męża, żeby podniósł drugą słuchawkę.

Doktor Malkin powiedział nam, że w każdą środę lekarze wspólnie przeglądają karty choroby.

- Omawiając waszą sprawę, doszliśmy jednogłośnie do wniosku, że konieczna jest druga operacja.

Poczułam ulgę słysząc te słowa, dziwiąc się sama sobie, że tak odbieram wiadomość o następnej operacji.

- Skoro można wyciąć więcej, to dlaczego nie uczyniono tego od razu? - zapytałam.

- Chirurdzy mają w tej kwestii różne zdania. Nasi neurochirurdzy operują guzy mózgu codziennie. Większość nie ma takiego doświadczenia - Malkin skończył rozmowę, podkreślając, że powinnam zgłosić się z mężem jak naszybciej.

Natychmiast zadzwoniliśmy do Nowego Jorku do Sama, przyjaciela-chirurga. Obiecał, że dowie się czegoś więcej i po godzinie oddzwonił.

- Dobre wieści. Uważają, że można wyciąć więcej, nie czyniąc Tomowi krzywdy. Polecam doktora Arbita. Pracowaliśmy razem, jest fantastyczny.

Jeszcze tego piątku umówiłam męża z doktorem Ehudem Arbitem na poniedziałek.

W sobotę wybraliśmy się z Tomem i Owsleyem na długi spacer groblą wzdłuż kanału. Wdychaliśmy świeże powietrze i rozmawialiśmy o wyjeździe do Nowego Jorku, o perspektywie drugiej operacji.

- Uważam, że to słuszna decyzja. Paskudnie się czułem przed tym jego telefonem. Jeszcze ta pełnia... - powiedział Tom. Dwa dni wcześniej była pełnia księżyca, a ja wierzę, że wtedy coś się musi zdarzyć - czasem dobrego, czasem złego, ale zawsze niezwykłego.

- Na ogół nie należę do tych, co wierzą w... - Tom urwał i zacisnął powieki, usiłując się skupić.

Czekałam, aż dokończy. Zaczął śpiewać piosenkę Stevie Wondera.

- Gdy wierzysz w rzeczy, których nie rozumiesz... Zabo-gony.

Zrobiło mi się duszno.

- Ciepło, ciepło - zachęciłam go jak w zabawie.

Nie mogłam sobie pozwolić na wpadnięcie panikę.

- Zabo-gony - powtórzył z wysiłkiem Tom.

- Zabobony. Powtórz. Możesz? - poprawiłam go w końcu.

- Zabo. Gony. Zabogony. Jezu!

-- Nic się nie stało. Wracajmy - wzięłam go za rękę i w milczeniu wróciliśmy do domu.

Drżałam na całym ciele. Nim doszliśmy do naszej ulicy, Tom zaczął tracić równowagę. W domu zwalił się na kanapę. Zadzwoniłam do jednego z naszych lekarzy z pytaniem, co oznacza nagły kłopot z wymową. Kazał natychmiast zawieźć Toma na ostry dyżur. W szpitalu wyrecytowałam szczegóły choroby Toma dyżurnemu neurochirurgowi w białym kitlu. Dawał Tomowi proste polecenia: unieść nogę, dotknąć nosa. Lewa strona ciała była posłuszna -- prawa nie.

- Czy pamięta pan, który mamy rok?

- Ten... tego... tysiąc dziewięćset. Trzeci albo szósty.

- Okay, a kto jest prezydentem USA?

Tom parokrotnie otworzył usta, nie wydając dźwięku. Następnie zamknął oczy i się uśmiechnął.

- Hillary - oświadczył.

Lekarz zerknął na mnie niepewny, czy w tej sytuacji może pozwolić sobie na żarty. Skinęłam głową i zachichotaliśmy wszyscy troje. Tom jest sobą, nadal żartuje - pomyślałam. Brakuje mu tylko słów.

- No dobrze, Tom, co to jest? - lekarz uniósł lewą rękę i pokazał złoty krążek na palcu.

Tom skupił się z całych sił.

- Rączka.

Doktor wykonał tomografię, kolejne zdjęcia wyciągał pospiesznie z aparatu i przyczepiał do podświetlonej tablicy. W końcu powiedział:

- Wokół guza jest znaczny obrzęk, który uciska mózg.

- Co pan sądzi o nowej operacji?

- Doradzałbym, aby na razie pani mąż został u nas. Podamy środki, które zmniejszą obrzęk i wzmocnią go przed podróżą - odparł.

Podniosłam się na duchu po tej rozmowie na dyżurze w szpitalu i poczułam, jak na nowo budzi się we mnie duch wojownika.

 

 

Przegląd Reader's Digest 1999
Tłumaczenie: JOLANTA KOZAK

  • /pisane-noc/290-dugie-poegnanie-sp-818/1357-druga-szansa
  • /pisane-noc/290-dugie-poegnanie-sp-818/1355-centrum-dowodzenia