6 dni walki o życie (2)

 

 

CRYSTAL i DAVE POZNALI SIĘ w 1998 roku w szkole na Florydzie i zakochali miłością nastolatków. Ich wspólną pasją były zwierzęta, cała przyroda. Wyobrażali sobie wędrówkę po Amazonii jako najwspanialszą przygodę życia.

- Pewnego dnia zabiorę cię tam - obiecywał Dave.

Przez dwa lata mieszkali razem w Spokane w stanie Waszyngton, gdzie Crystal poszła na kurs zasad postępowania z dzikimi kotami. Później wyjechała do RPA badać gepardy. A Dave zaczął studia ekonomiczne na Uniwersytecie Karoliny Północnej.

Kiedy Crystal wróciła z Afryki, Dave chciał spełnić swoją obietnicę. Pracował nocami w wypożyczalni wideo i zaoszczędził na wyprawę do Amazonii.

W DŻUNGLI TUŻ po północy usłyszeli dochodzący od strony wschodu warkot motorówki. A więc gdzieś blisko jest rzeka. Nie mieli pojęcia, że tutaj dźwięk odbija się od pni drzew i echo wskazuje fałszywy kierunek.

W środę o brzasku zjedli po owocowym batoniku, napili się wody z bidonu i skierowali na wschód. Byli pewni, że dotrą do schroniska przed śniadaniem. Do południa nie znaleźli rzeki. Zapas wody do picia się skończył i w tropikalnym upale groziło im odwodnienie. Zauważyli w pobliżu strumyk, ale zanieczyszczały go gnijące rośliny. Dave odciął dno butelki, Crystal wypchała ją biustonoszem i filtrowała wodę ze strumyka przez materiał. Płyn smakował jak kreda.

- Trudno, musimy pić - stwierdziła, napełniając bidon i butelkę.

Zaczęły ją dręczyć czarne myśli. Wizja biegunki, wymiotów i różnych chorób. Brała lek przeciwdepresyjny. Teraz się skończył. Najbardziej bała się, że upał, napięcie i głód wywołają atak choroby.

Obchodząc bagnisko, znaleźli suchy stok na drugą noc. Używając scyzoryka, Dave zbudował szałas z liści paproci. By ochronić się przed moskitami, wymazali twarze, ręce i stopy błotem. Szałas osłonił ich przed nagłą ulewą, ale nie przed owadami. Gdy błoto wyschło na ciele, przebijały się przez pęknięcia skorupy.

Trzeciego dnia, w czwartek, podzielili się batonikiem, przefiltrowali porcję wody i nadal szli na południowy wschód. Trafili na las tak gęsty, że musieli się przeciskać między drzewami. Kolce wbijały się im w nogi, rozcinały ręce. Czarne gryzące mrówki spadały z gałęzi i właziły pod ubranie.

Tej nocy ostrym kamieniem wykopali w gliniastej ziemi zagłębienie i cali przykryli się błotem. Moskitom to nie przeszkadzało. Odgoniła je zimna ulewa, ale szybko wróciły, choć deszcz nie przestał padać.

Crystal zaczęła drżeć. Dave przytulił ją mocno do siebie. Próbował ją ogrzać i pocieszyć. Ale ona nie umiała sobie poradzić z natrętnymi myślami.

NAILE OJJEIROZ MALDONADO, właścicielka schroniska, już we wtorek, gdy Amerykanie nie wrócili po południu z wycieczki, wysłała pracowników na poszukiwania.

Trzeciego dnia uczestniczyło w nich 50 mężczyzn z okolicznych wsi i z leżącego 25 km od schroniska miasta Maues. Byli też strażacy z Manaus, najbliższego dużego miasta, odległego o 260 km.

Tamtejszy urzędnik zawiadomił ambasadę USA. Amerykański konsul w Brazylii w piątek, czwartego dnia, zadzwonił do rodziców turystów do Stanów. Ojciec Dave'a przysłał do Manaus pieniądze na wynajęcie samolotu do poszukiwań.





Przegląd Reader's Digest 1999
Tłumaczenie: Jerzy Bokłażec


 

  • /pisane-noc/287-6-dni-walki-o-ycie/1308-6-dni-walki-o-ycie-3
  • /pisane-noc/287-6-dni-walki-o-ycie/1306-6-dni-walki-o-ycie-1