Matczyne lęki

 

 

Mówi MARY AYALA:

Kiedy Anissa skończyła 12 lat miała skoliozę, czyli boczne skrzywienie kręgosłupa. Nie zauważyłam początków. Czas mijał i spostrzegłam, że jedno ramię ma wyższe od drugiego. Ortopeda orzekł, że jest już za późno na noszenie gorsetu lub ćwiczenia korekcyjne. Musiała przejść operację.

To była najgorsza chwila w moim życiu.
- Myśli pan pewnie, jaka ze mnie wyrodna matka, że przychodzę dopiero teraz? Ale ja niczego wcześniej nie zauważyłam - tłumaczyłam lekarzowi.

Odpowiedział, że to często się zdarza. Skolioza postępuje tak wolno, że niepokojące objawy zauważa się dopiero, kiedy jest już zaawansowana, jak u Anissy.

Ale mnie przygniatało poczucie winy. Nie byłam w stanie znieść myśli, że przetną plecy mojej "małej dziewczynki" i przymocują jej do kręgosłupa metalowy pręt. Zjeździłam całą południową Kalifornię, szukałam mniej drastycznego rozwiązania. Wszędzie słyszałam to samo: musi mieć operację, i to szybko, albo zostanie kaleką na całe życie.

Anissa zniosła wszystko bez skargi: ciężką operację, wielokrotne transfuzje krwi i rehabilitację, która trwała ponad rok. Przez 8 miesięcy po wstaniu z łóżka musiała wkładać metalowy gorset. Kiedy jednak we wrześniu następnego roku wróciła do szkoły, wróciła też do wszystkich zwykłych zajęć i treningów. Jakże dziękowałam Bogu!

A teraz te siniaki. Gdy tylko je zobaczyłam, pomyślałam o jej wszystkich dawnych transfuzjach. A jeśli krew była zakażona wirusem HIV? Czy moja córka ma AIDS?


Frances GUTIERREZ była lekarzem rodzinnym państwa Ayalów od dawien dawna.

To ona przyjmowała na świat Airona i Anissę, i opiekowała się nimi. Była także najważniejszym doradcą Abego i Mary. W owo poniedziałkowe popołudnie wysłuchała opisu dolegliwości Anissy, sprawdziła powiększoną śledzionę i obejrzała złowieszcze sińce. Postawiła wstępną diagnozę, ale nie powiedziała o niej matce. Stwierdziła tylko, że chce zrobić badania krwi.

Jej serce ścisnęło się z rozpaczy. Od 24 lat była lekarzem, opiekowała się tysiącami rodzin. Ayalowie należeli do pacjentów, których darzyła szczególną sympatią - byli prostymi i dobrymi ludźmi.
- Kiedy pomyślałam, co czeka Anissę, to słodkie dziecko, które przechodziło już koszmar skoliozy, poczułam wściekłość - opowiada doktor Gutierrez. - Jej los wydawał mi się krzyczącą niesprawiedliwością. Ale Bóg ma swoje powody i zamysły. Anissa wychodziła od lekarki bez żadnych obaw. Miała właściwe dla młodych ludzi przeświadczenie, że nic jej nie może się stać. Była pewna, że doktor Gutierrez wszystkiemu zaradzi. W drodze do domu poprosiła mamę, żeby wysadziła ją przy pasażu handlowym.

Spotykała się tam z przyjaciółkami, które miały jej podpowiedzieć, na co ma wydać część pieniędzy, które dostała na urodziny. Mary Ayala podczas wizyty bacznie przyglądała się doktor Gutierrez, wiedziała, że dzieje się coś złego. Kiedy wróciła do domu, już po godzinie zadzwonił telefon. To była doktor Gutierrez. Powiedziała, że chce zaraz jeszcze raz zobaczyć się z Mary.
- Ale Anissy nie ma - zaczęła Mary słabnącym głosem.
- Nie chcę rozmawiać z Anissą, ale z tobą i mężem.

Starając się nie poddać panice, Mary zadzwoniła do zakładu męża. Pytał, dlaczego tak nagle mają widzieć się z lekarką. Odparła, że nie wie, ale obawia się, że to coś złego z Anissa.

Abe Ayala poczuł lód w sercu. Wszedł do maleńkiego biura nad warsztatem i starał się opanować. W głowie huczała mu wciąż ta sama natrętna myśl: Anissa umiera!

Czuł się bezbronny, wystawiony na cios. Jak wtedy, gdy był ranny w Wietnamie, kiedy jeden z kolegów wszedł na minę-pułapkę. Wówczas, tak jak i teraz, zwrócił się do Boga. Był zatopiony w modlitwie, gdy usłyszał nadjeżdżający samochód żony.

Mówi ABE AYALA:

Mary twierdzi, że jestem przesadnie ostrożny. Możliwe. Kiedy zakładaliśmy firmę oszczędzaliśmy każdy grosz, kupowaliśmy tylko rzeczy absolutnie niezbędne, aż do chwili, gdy mieliśmy w banku sumę na 7 miesięcznych rat kredytu hipotecznego. Gdyby coś się stało, mieliśmy zapewniony dach nad głową.

Tak samo z decyzją o posiadaniu dzieci. Kiedy się pobraliśmy, byliśmy młodzi, ale czekaliśmy pięć lat. Dobrze wiem, co to bieda. Chciałem lepszego losu dla swoich dzieci. Były mi droższe niż życie.

W gabinecie doktor Gutierrez pierwsze, co zobaczyłem, to łzy w jej oczach. Spytała nas, czy wiemy, jaka jest normalna liczba białych krwinek. Nie wiedzieliśmy. Wyjaśniła, że waha się od 5 do 10 tysięcy na jeden mikrolitr krwi. Anissa miała 328 tysięcy. Dlatego ma powiększoną śledzionę. Dlatego odczuwa ból w lewym boku.
- Anissa ma białaczkę - usłyszeliśmy.

Przez jedną szaloną sekundę byłem szczęśliwy: To nie AIDS! Ale zobaczyłem ściągniętą rozpaczą twarz Mary i dotarło do mnie - białaczka. Choroba, na którą się umiera.




Przegląd Reader's Digest 1997
Tłumaczenie: Grzegorz Gortat

  • /pisane-noc/282-cud-narodzin-przeciw-mierci/1281-przeraajca-diagnoza
  • /pisane-noc/282-cud-narodzin-przeciw-mierci/1279-cokolwiek-to-jest