Gdzie są dziewczynki?

 

 

Cindy Lipscomb jadąca z matką na końcu pociągu nagle poczuła szarpnięcie, po czym wagon wyskoczył z szyn i stanął jak wryty.
- O Boże, nie - szepnęła Sudie.
- Co się stało? - spytyła Cindy.
- Chyba w coś uderzyliśmy.

Cindy otworzyła drzwi. Hostesa na korytarzu zabroniła jej wychodzić, ale Cindy nie zamierzała jej słuchać. A jeżeli córeczki uwięzły gdzieś po drodze? Była matką, musiała sprawdzić.

Rzuciła się na przód pociągu. Wagon jednak zderzył się z następnym pod tak dziwacznym kątem, że nie było przejścia. Wróciła więc do wyjścia awaryjnego na środku wagonu, pchnęła klapę.
- Proszę tu zostać! - zaprotestowała natychmiast hostesa.
- Nie ma mowy! Muszę znaleźć dzieci! - odkrzyknęła Cindy i skoczyła na ziemię.

Jej oczom ukazał się nieprawdopodobny koszmar - powyginane wagony, buchający ogień, ludzie w nocnej bieliźnie uciekający z pociągu.

Cindy spytała kilka osób o sliping, ale nikt nic nie wiedział. Zanosząc modły w duchu, wróciła do swojego wagonu.
- Nie wygląda to dobrze, mamo - powiedziała. - Pociąg się pali, musisz wysiąść.
- A gdzie są dziewczynki?
- Nie wiem. Cindy z matką otuliły kocem małą Jesse Annę i zsunęły się na ziemię. Ktoś odprowadził je do karetki. Dopiero wtedy uspokojona Cindy wróciła do wraku.

Teraz już kilka wagonów stało w ogniu, ale nie wiedziała, które. Nikogo nie zdołała znaleźć. I wtedy dostrzegła w karetce 8-letnią Ashley. Wyprawiła ją do szpitala z Sheilą Jaeger, po czym wróciła do poszukiwań.

Wypytywała gorączkowo wszystkich o córki.
- Mają 10 i 8 lat, jasne włosy. Była z nimi jeszcze jedna dziewczynka... - powtarzała jak katarynka.

Miała przerażającą wizję, że dzieci tkwią gdzieś w pociągu, wystraszone, zdumione, dlaczego mama nie przybywa na ratunek. Może wołają: "Mamo, mamo!".

Wtedy jakaś kobieta powiedziała jej, że tuż przed wypadkiem dwie małe btondyneczki przechodziły przez restauracyjny. Ktoś inny pokazał jej ten wagon. Cindy podbiegła do drzwi, z których wyprowadzano bądź wynoszono ludzi.

Jednak nie znalazła tam żadnej z trzech dziewczynek June Bonin. Coś jednak mówiło jej, że córeczki są teraz z June. Uznała, że ktoś powinien zająć się z kolei Ashley.

Kiedy powiedziała to na głos, jej mama Sudie Dayies, mimo 73 lat i przeżytego szoku, zaoferowała się:
- Poszukam jej i wezmę ze sobą Jesse Annę. Nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze.

I wtedy w jakimś budynku użyteczności publicznej niedaleko zakładów metalurgicznych dwaj policjanci poinformowali ją, że sporej liczby ludzi jeszcze nie odnaleziono. A kiedy ktoś przyszedł z workiem na ciało, Cindy pojęła, że czas ruszać. Nie wydobywano już żywych z pociągu. Chciała czekać na wiadomości przy Ashley. Tuż po północy policjanci zawieźli ją do szpitala. Nie wiedziała, czy Rainey, Lacey oraz June i jej wnuczka Jessica jeszcze żyją. Jednak miała złe przeczucia.



 

Tłumaczenie: ANNA KOŁYSZKO
Żródło: Reader's Digest Październik 2000

  • /pisane-noc/154-dramat-na-torach/641-uszli-z-yciem
  • /pisane-noc/154-dramat-na-torach/639-strategia-pomocy