Mordercze nici

 

 

Kiedy pociąg ruszył ze stacji w kierunku Kankakee w stanie Illinois, kierowca John R. Stokes znajdował się 40 km na południe. W zakładach metalurgicznych niedaleko trakcji kolejowej na naczepę jego ciężarówki ładowano 20 ton prętów zbrojeniowych.

Stokes miał 58 lat, 182 cm wzrostu i sto kilogramów wagi. Mówiono na niego Wielki John. Miał syna w wieku policealnym, ale mieszkał sam w Manteno, w stanie Illinois, 15 km od fabryki. Życie spędzał za kierownicą.

Tamtego poniedziałkowego wieczoru ruszał w drugą trasę - 840 km do Dayton w stanie Ohio i z powrotem w ciągu jednej doby. Miał umowę z Melco Transfer Inc., płacono mu za każde zlecenie, niezależnie od tego, ile czasu spędził w trasie. Dlatego jeździł często i szybko.

W prawie jazdy miał zaznaczone 3 przekroczenia prędkości tylko w poprzednim roku. A według chicagowskiej gazety Sun-Times dostał mandaty za cztery wypadki drogowe, w których ktoś został ranny i cztery razy zawieszano mu prawo jazdy. Niestety, zgodnie z prawem stanu Illinois po wygaśnięciu każdego takiego zawieszenia prawo jazdy było zwracane.

Nawet teraz Stokes posługiwał się tymczasowym prawem jazdy.

Poprzedniej nocy, z niedzieli na poniedziałek, spał najwyżej 2 godziny. Obudził się o północy, dostarczył pręty zbrojeniowe do firmy w Dayton, krótki odpoczynek i hajda z powrotem. Do domu wrócił w poniedziałek wczesnym popołudniem. Pooglądał telewizję, zdrzemnął się i o 8 wieczór znów w drogę - mniej więcej o tej samej porze Nowy Orlean wyjeżdżał z Union Station.

John Stokes zatrzymał ciężarówkę w zakładach metalurgicznych, gdzie często przyjeżdżał po towar.

Bob Curwick, pracujący w nich od 20 lat, dobrze pamięta ów dzień.
- Stało tu wtedy 10 załadowanych wagonów czekających na pociąg towarowy - wspomina. - Mógł je widzieć kierowca wjeżdżający na wagę. Mógł też widzieć z odległości kilku kilometrów nadjeżdżający pociąg. Zwykle to są wolne pociągi towarowe, bo przejeżdża tędy tylko kilka Amtraków dziennie. Jednak w nocy widać jedynie światła, trudno się zorientować.

Czy kierowca miał ochotę utknąć na 10-15 minut przy przejeździe kolejowym w oczekiwaniu na towarowy, aż ten zabierze długi sznur wagonów i opuści przejazd? Nie. Czy Curwick widział już kierowców zjeżdżających w pośpiechu z wagi, by zdążyć przed zamykającym się szlabanem, zanim towarowy zatarasuje przejazd? Tak.

Czy John Stokes kiedyś się tak zachował? Twierdzi, że nie.

O godzinie 21.45, po zważeniu ładunku 33 696 kg, kierowca zjechał wolno z olbrzymiej wagi i skręcił w McKnight Road, na wschód, w stronę torów. Jakiś kilometr stamtąd mknący na południe Nowy Orlean minął czujnik. Później urządzenie rejestrujące działanie systemu alarmowego wykazało, że światła i dzwonki włączyły się, gdy pociąg był 26 sekund od przejazdu, a 4 sekundy potem zaczął zamykać się szlaban. Prawidłowo.

Tyle że istnieją poważne rozbieżności w zeznaniach świadków.

Czy Stokes, w ciągu 3 lat 6 razy przyłapany na łamaniu przepisów, zignorował światła ostrzegawcze?

A może przemknął pod zamykającym się szlabanem, zakładając, że nadjeżdża wolny towarowy i że zdąży? John Stokes stanowczo zaprzecza.

Tuż przed przejazdem oślepiające reflektory Nowego Orleanu oświetliły 250 m szyn jasno jak w dzień. Maszynista Angel Flores widział umykające pod nim podkłady. I nagle krew mu zastygła - przez przejazd wolno przetaczała się ciężarówka z przyczepą, bez szans, żeby zdążyć. Flores nacisnął sygnał dźwiękowy, potem hamulec. Był bezradny. Mordercze nici zacisnęły swój splot.

Nowy Orlean pokonując ostatnie 200 m do przejazdu z prędkością 127 km/godz., był 5 sekund od katastrofy.



 



Tłumaczenie: ANNA KOŁYSZKO
Żródło: Reader's Digest 2000

  • /pisane-noc/154-dramat-na-torach/636-gdzie-jest-mama
  • /pisane-noc/154-dramat-na-torach/634-koniec-ferii