Nie to nazwisko

 


 



Sinock cieszył się opinią świetnego oficera dochodzeniowego. Pierwszy raz usłyszała o nim cała Wielka Brytania w 1990 roku. Zajął się wtedy sprawą morderstwa, która przez 10 lat była nierozwiązana i udowodnił, że sprawcą jest przestępca, który siedzi już w więzieniu za porwanie. Policjant wykazał się ogromnym talentem śledczym i zadziwiającą wiedzą, zwłaszcza jak na osobę bez wyższego wykształcenia.

Sincock zrezygnował z nauki i poszedł pracować w kopalni cyny. Później, gdy rodzinie zaczęło się nieco lepiej powodzić i ojciec dostał pracę na cywilnym stanowisku w policji, Phil poszedł w jego ślady. Jako 19-latek włożył mundur, później awansował do wydziału spraw kryminalnych. Szybko wyrobił sobie opinię zdolnego policjanta. Był też znany jako wymagający szef.

Na razie nie wyglądało na to, by jego detektywistyczny talent był potrzebny do sprawy Platta. Zakwalifikowano ją do wypadków, a dzięki informacjom od Davida Davisa była bliska zamknięcia. Wojskowa karta stomatologiczna rozwiała wszelkie wątpliwości - topielcem jest Platt. Potem policja skontaktowała się z bratem ofiary.
- To na pewno Ronald - potwierdził i wyjaśnił, że tatuaż na prawej dłoni nie przedstawia gwiazdy, lecz liść klonu - symbol Kanady. Ronald Platt wychował się w Kanadzie i kochał ten kraj.

Brat dostarczył też kilku innych przydatnych informacji: Ron miał dziewczynę - Elaine Boyes. Byli ze sobą, rozstawali się i znów schodzili. Trwało to ponad 12 lat. Przed trzema laty rozstali się ostatecznie.

Był już październik 1996 roku - od czasu znalezienia topielca upłynęło dwa i pół miesiąca. Najwyższy czas, żeby teczka Platta spoczęła w archiwum, a jego ciało w grobie.

Zostało więc tylko jedno pytanie: w jaki sposób Platt znalazł się na dnie morza?

Wydawało się, że jedynym przyjacielem zmarłego jest David Davis. Clenahan chciał z nim porozmawiać, ale jakoś nie mógł go złapać pod numerem komórkowego telefonu. Zatelefonował więc do Chelmsford do aspiranta Redmana i spytał go, czy mógłby pójść do domu Davisa i poprosić go o skontaktowanie się z nim?

14 października - ubrany po cywilnemu Redman pojechał pod wskazany adres. Stały tam cztery domy: dwa miały na furtkach tabliczki z nazwą. Jednak żaden nie nazywał się Little London Farm. Zostały mu więc dwa budynki.

Szansę trafienia mam pół na pół - myślał Redman, pukając do drzwi. Otworzył mu starszy jegomość.
- Przepraszam, że pana niepokoję. Czy to może Little London Farm? - Nie, mój dom nazywa się inaczej - odpowiedział gospodarz, wyszedł na ganek i wskazał sąsiedni budynek. - Tam jest dom, którego pan szuka.
- Dziękuję bardzo - powiedział Redman i zaczął iść we wskazanym kierunku.
Jednak tknęło go, że nie zaszkodzi się upewnić. Odwrócił się więc.
- Tam mieszka David Davis, tak?
- Drogi chłopcze, znowu jesteś w błędzie. Nie znam żadnego Davisa. Tam mieszka Ronald Platt - odparł starszy pan.
- Ronald Platt? -- powtórzył osłupiały Redman.
- No właśnie. Z żoną Noel i dwójką dzieci.
- Może mi pan opisać, j ak pan Platt wygląda? Chyba dano mi zły adres.
- Amerykanin, tak około 50 lat. Towarzyski, sympatyczny, ciemne włosy, broda. To emerytowany bankier z Nowego Jorku. Platt spędza dużo czasu w hrabstwie Devon na swojej łodzi.

To dokładny rysopis Davisa, uznał Redman, ale ukrył zdziwienie.
- No tak, najwyraźniej pomyliłem adres - powiedział, podziękował starszemu panu i szybko wrócił do samochodu.

Musiał pojechać do swojego biura i natychmiast zadzwonić do komisariatu w Devon.
- Coś tu śmierdzi - oznajmił bez zbytnich wstępów, kiedy Clenahan podniósł słuchawkę.




Tłumaczenie: GRZEGORZ GORTAT
Źródło: Reader's Digest Marzec 2000


 

  • /pisane-noc/152-zegarek-ktory-wskaza-zabojc/614-owocna-znajomo
  • /pisane-noc/152-zegarek-ktory-wskaza-zabojc/612-znane-numery