Jak zostałam kobietą?

 

 

W kulturze Nomadów nie ma miejsca dla niezamężnych kobiet, więc matki uważają za swój obowiązek znalezienie córkom jak najlepszej partii.

Ponieważ w Somalii powszechnie pokutuje przekonanie, że między nogami dziewczyny kryje się zło, kobieta uważana jest za nieczystą, nadmiernie pobudzoną seksualnie oraz niezdatną do małżeństwa, póki nie usunie się jej tego zła - łechtaczki, warg sromowych mniejszych i niemal całych większych. Potem ranę ciasno się zaszywa, zostawiając tylko małą szparkę i bliznę po usuniętych narządach płciowych. Nazywa się to obrzezaniem lub infibulacją.

Zapłata, dla Cyganki dokonującej obrzezania jest jednym z największych obciążeń finansowych rodziny, ale uznaje się ją za inwestycję. Bez niej panna nie ma szans na zamążpójście.

Córkom nie wyjaśnia się szczegółów tego rytualnego okaleczenia -- mają być tajemnicą. Wiesz tylko, że gdy nadejdzie właściwa pora, wydarzy się coś niezwykłego. W rezultacie wszystkie dziewczęta w Somalii z niecierpliwością oczekują ceremonii, która uczyni z nich kobiety. Początkowo operacji tej dokonywano, gdy dziewczynka wchodziła w okres dojrzewania, lecz z czasem zaczęto ją przeprowadzać na coraz młodszych dzieciach.

Miałam jakieś pięć lat, gdy pewnego dnia matka powiedziała mi, że ojciec spotkał Cygankę.
- Powinna przybyć tu lada dzień - oznajmiła.

Wieczorem przed obrzezaniem na kolację dostałam więcej jedzenia niż zwykle. Mama przestrzegła, bym nie piła zbyt dużo wody czy mleka. Byłam tak podniecona, że nie mogłam usnąć. Potem zobaczyłam mamę nad sobą, kiwała na mnie ręką. Niebo było nadal czarne. Wzięłam swój kocyk i sennie poczłapałam za nią. Weszłyśmy w zarośla i usiadłyśmy na zimnej ziemi.
- Zaczekamy tu - rzekła mama. Robiło się coraz jaśniej, niebawem usłyszałam stukot sandałów Cyganki. Po chwili już stała obok i pokazała mi płaski kamień.
- Siadaj tu - poleciła.

Nie było żadnej rozmowy, przyszła tu tylko załatwić sprawę. Mama usadowiła mnie na skale. Usiadła za mną, przyciskała mi rękami głowę, a nogami objęła moje ciało. Ramionami ścisnęłam jej uda. Włożyła mi między zęby korzeń starego drzewa i powiedziała:
- Gryź to.

Zesztywniałam ze strachu.
- Będzie bolało - mamrotałam z korzeniem w ustach.
- Bądź dzielną dziewczynką. Bądź dzielna dla mamy, a wszystko szybko pójdzie - mama szeptała, pochylając się nade mną.

Zerknęłam między swoje nogi i ujrzałam Cygankę. Starucha rzuciła mi ponure spojrzenie, po czym zaczęła grzebać w torbie. Długimi palcami wyciągnęła połamaną brzytwę. Na wyszczerbionym ostrzu widziałam zaschniętą krew. Cyganka splunęła na brzytwę i wytarła o swoją sukienkę. Zaczęła ją ostrzyć, a ja przestałam cokolwiek widzieć, gdyż mama przewiązała mi oczy przepaską.

Potem czułam, jak odcina mi kawałki ciała. Ostrze posuwało się tam i z powrotem przez moją skórę. Nie da się tego opisać.

Nie ruszałam się, powtarzałam sobie, że im spokojniej będę siedziała, tym krócej potrwają te tortury. Niestety, nogi zaczęły mi drżeć, dostałam drgawek. Modliłam się --Boże, błagam, niech to się szybko skończy. I tak się stało, bo zemdlałam.

Gdy odzyskałam przytomność, Cyganka ułożyła już obok siebie kolce z rosnącej nieopodal akacji. Przekłuwała nimi moją skórę i przez zrobione otwory przeciągała mocną białą nić, którą mnie zszywała. W nogach zupełnie nie miałam czucia, lecz ból między nimi był tak straszliwy, że chciałam umrzeć.

Tyle tylko pamiętam. Gdy otworzyłam oczy, kobieta już zniknęła. Nogi od kostek do bioder miałam związane paskami materiału, tak że nie mogłam się ruszyć.

Spojrzałam na kamień - cały zalany był krwią, jakby zaszlachtowano na nim jakieś zwierzę. Leżały na nim kawałki mojego ciała, schły w słońcu.

Fale żaru biły mi w twarz, więc matka i starsza siostra Aman zaciągnęły mnie w cień zarośli i przygotowały dla mnie schronienie. To należało do tradycji: pod drzewem stawia się maleńką chatę, w której przez następnych parę tygodni miałam odpoczywać i dochodzić do siebie.

Straszliwie chciało mi się siusiu. Zawołałam siostrę, która przewróciła mnie na bok i wygrzebała dołek w piasku.
- No, dalej - powiedziała.

Pierwsza kropla paliła jak żrący kwas. Cyganka zszywając mnie zostawiła na mocz - a potem na krew miesiączki - dziurkę wielkości główki zapałki.

Dni wlokły się jeden za drugim, a ja leżałam w chatce, dostałam zakażenia i wysokiej gorączki. Co chwila traciłam przytomność. Mama przynosiła mi jedzenie i wodę przez dwa tygodnie.

Leżałam sama z nadal skrępowanymi nogami i mogłam się tylko dziwić. Dlaczego? Po co to wszystko? Jako 5-latka nie miałam pojęcia o seksie. Wiedziałam tylko, że zostałam porżnięta za zgodą mojej matki.

Cierpiałam, ale i tak miałam szczęście. Wiele dziewcząt wykrwawia się na śmierć, umiera z powodu wstrząsu, infekcji bądź tężca. Zważywszy na warunki, w jakich przeprowadza się tę operację, aż dziw, że tyle z nas zdołało to przeżyć.





 

Tłumaczenie: GRAŻYNA CENDROWSKA-WERNER Przegląd Reader's Digest 2000

  • /pisane-noc/151-kwiat-pustyni/624-maestwo
  • /pisane-noc/151-kwiat-pustyni/622-dziecko-pustyni