Przejść nad czymś do porządku

  • Pisałem swego czasu o tym, że spora część użytkowników polszczyzny nie zna wystarczająco dobrze brzmienia i znaczenia utartych wyrażeń, zwrotów czy powiedzeń, a przez to przekręca je albo używa ich w złych konstrukcjach.
    Wręcz klasycznym przykładem jest powiedzenie iść po linii najmniejszego oporu brzmiące w ustach wielu rodaków jako iść po najmniejszej linii oporu. Nie może być inaczej, gdyż chodzi przecież o 'najmniejszy opór', a nie: 'o najmniejszą linię' (nie ma czegoś takiego jak najmniejsza linia oporu). Ów frazeologizm znaczy 'wybrać najłatwiejszy sposób postępowania, dążyć do czegoś, uzyskać coś najłatwiejszą drogą, niewymagającą trudu, wysiłku'.
    Nagminnie bywa też przekręcany inny frazeologizm - Tu leży (tu jest) pies pogrzebany (czyli 'tu tkwi sedno sprawy, w tym tkwi problem'). Słyszy się wersje W tym jest pies pogrzebany czy W tym leży pies pogrzebany. Tymczasem musimy mówić Tu leży (ewentualnie tu jest) pies pogrzebany, gdyż przywołujemy dosłowne tłumaczenie powiedzenia, które przeniknęło do polszczyzny z języka niemieckiego - Da liegt der  Hund begraben i... dotyczy autentycznej XVII-wiecznej historii.
    Przypomnę ją. Pewien Niemiec mieszkający we wsi Winterstein w Turyngii miał niezwykle mądrego i wiernego psa wabiącego się „Stuczel", którego wykorzystywał jako doręczyciela listów miłosnych adresowanych do pewnej pięknej niewiasty. Źródła mi dostępne nie podają, czy wszystko zakończyło się pomyślnie (może tak, a może nie - jak to w życiu), ale gdy czworonożny przyjaciel zdechł, jego właściciel w dowód wdzięczności i miłości za służbę wystawił zwierzęciu nagrobek z napisem „Tu leży pies pogrzebany" („Da liegt der Hund begraben").
    Właściwie (jako kalka z języka obcego) powiedzenie to w ogóle nie powinno trafić do słowników, gdyż to samo znaczą rodzime określenia: o to właśnie chodzi; w tym jest sedno sprawy; w tym tkwi problem; w tym właśnie sęk; w tym rzecz. Jednak owa obrazowa fraza zyskała u nas wielu zwolenników (mówi się tak przy każdej okazji) i to chyba przekonało językoznawców, że powinna zostać odnotowana w słownikach. Ale, na Boga, proszę zapamiętać, że musi być przytaczana w niezmienionej formie, jako Tu leży pies pogrzebany albo Tu jest pies pogrzebany. Żadne modyfikacje są niedopuszczalne!
    Jakiś czas temu jeden z Czytelników przysłał mi fragment testu, jaki mieli rozwiązać uczniowie szkół podstawowych startujący w eliminacjach „Konkursu polonistycznego" (organizatorem było Kuratorium Oświaty z woj. kujawsko-pomorskiego), z prośbą o komentarz. Otóż jedno z pytań brzmiało tak: W znanym powiedzeniu „Nie zasypuj....... w popiele" brakuje wyrazu: a) śliwek, b) jabłek, c) gruszek, d) węgla.
    No cóż, jeśli polonista nie wie, że ów frazeologizm musi brzmieć Nie zasypiać (-aj) gruszek w popiele, ponieważ chodzi o to, żeby nie zaspać, czyli 'nie przegapić' momentu wyjęcia gruszek z pieca, gdyż inaczej by się zwęgliły, to... ręce opadają. Przywołany zwrot opisuje wiejski zwyczaj suszenia gruszek w gorącym piecu chlebowym. Zmęczeni pracą w polu gospodarze często przegapiali moment wyjęcia owoców z paleniska, a owo zaspanie powodowało ich zwęglenie się.
    Rodacy ochoczo modyfikują inne wyrażenie - Twardy orzech do zgryzienia, tzn. zastępują przymiotnik twardy przymiotnikami ciężki, wielki albo trudny. Tymczasem musi w tym powiedzeniu wystąpić przymiotnik twardy, ponieważ nie ciężar orzecha czy jego wielkość utrudnia zgryzienie, tylko to, że ma on twardą skorupę.
    Na koniec co nieco o niezwykle rozpowszechnionym powiedzeniu nowszej daty - Przejść nad czymś do porządku dziennego w znaczeniu 'zignorować, pominąć coś'. Podobno wprowadził je do języka prezydent Aleksander Kwaśniewski. Otóż pomieszały mu się dwa sformułowania: Przejść nad czymś do porządku (inaczej 'uznać za rzecz normalną') oraz Wpisać coś do porządku dziennego (czyli 'uznać, że należy się tym szybko zająć').
    Wyrażenie porządek dzienny to termin urzędowy, inaczej 'lista spraw, które mają stanowić przedmiot obrad', a więc ten ostatni zwrot jest jak najbardziej poprawny. W sensie dosłownym istotnie coś wpisuje się czasem lub włącza do porządku dziennego. Ale dlaczego (po co?) ów porządek dzienny przeniknął do zwrotu metaforycznego? Dziś owo przechodzenie nad czymś do porządku dziennego jest tak powszechne, że bez sensu by było z tym walczyć. Ale prawdziwy miłośnik polszczyzny nigdy nie powinien tak powiedzieć czy napisać...
MACIEJ MALINOWSKI
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..com.pl   www.obcyjezykpolski.interia.pl
  • /meandry-polszczyzny/356-felietony-macieja-malinowskiego-/2401-polszczyzna-dokadnie-nie