List kolegi ze studiów

 

Drogi Krzysztofie...


Wyobraź sobie, że zupełnie przypadkowo się zgadało, iż ta czarująca kobieta, którą poznałem na wczasach, jest Twoją żoną. Moje gratulacje, drogi nasz prymusie! Okazuje się, że nie tylko na studiach, ale i w życiu osobistym jesteś primus inter pares. Brawo!

Donosząc Ci o tym - i przy okazji - ciesząc się z faktu odnowienia kontaktu miedzy nami, chciałbym Cię prosić o niewielką przysługę. Nie gniewaj się, że tak od razu przystępuję do rzeczy, ale sprawa na pewno ma dla mnie, a sądzę, że również i dla Ciebie, pewne znaczenie.

Otóż ta wspaniała kobieta, czyli Twoja żona (raz jeszcze serdecznie Ci jej gratuluję) zapałała do mnie miłością i to do tego stopnia, że od razu po powrocie do domu chce wystąpić o rozwód z Tobą twierdząc, że jesteś nudy, glinda, kompletnie bez temperamentu i że dopiero ja odkryłem przed nią, co to właściwie jest mężczyzna. Jak wiesz, kobiety w afekcie zawsze skłonne są do przesady i jestem więcej niż pewien, że podobnie jest z Twoją żoną. Dlatego też nie obrażaj się, tylko od razu po jej powrocie wytłumacz jej, że nie może Ci absolutnie tego zrobić. Znając ją dłużej na pewno uda Ci się łatwiej ją przekonać - ostatecznie w prawieniu morałów zawsze byłeś lepszy ode mnie.

W nadziei, że podejdziesz do sprawy z sercem, serdecznie Cię pozdrawiam.


Andrzej

  • /kcik-humoru/544-listy-do/4101-list-z-sanatorium
  • /kcik-humoru/544-listy-do/4099-list-do-znajomych