Rozmowa z ROBERTEM STILLEREM, językoznawcą, tłumaczem, filologiem, pisarzem, orientalistą, religioznawcą

      Robert Stiller jest językoznawcą, tłumaczem, filologiem, pisarzem, orientalistą, religioznawcą. Umie kilkadziesiąt języków (w tym - co oczywiste dla każdego przyzwoicie wykształconego człowieka - islandzki, wietnamski, malajski, hebrajski). Jest autorem ponad 100 książek i wielu opracowań. Pisał także dla dzieci - jego utwory popularyzowały kulturę, obyczaje, baśnie i mity różnych narodów. Jest polskim Żydem i podobnie jak Tuwim, Słonimski czy Schulz jest niezwykle wyczulony na kaleczenie polszczyzny. W jej obronie potrafi niejednemu "dokopać" - dostaje się telewizji, gazetom (szczególnie tym najbardziej wpływowym, więc czyniącym największe szkody), wydawnictwom, polonistom (również tym z tytułami profesorskimi).

      Moderator: Nasz dzisiejszy gość Robert Stiller jest filologiem, publicystą, pisarzem i tłumaczem. Wydał ok. 200 książek. Zna 30 języków. Wiele lat spędził poza granicami Polski: w Anglii i USA, Niemczech, Rosji, Islandii, Azji Środkowej, Wietnamie. Jest założycielem i przewodniczącym Żydowskiej Gminy Reformowanej.

      Moderator: W serwisie Czytelnia.onet.pl możecie przeczytać fragmenty najnowszej książki Roberta Stillera "Pokaż język czyli rozróbki i opowieści o polszczyźnie oraz 111 innych językach". Zapraszamy do rozmowy na temat polszczyzny i okolic.

      Moderator: Czy umiemy mówić po polsku? Czy nasza polszczyzna to bełkot troglodytów? Czy dbamy o to, aby mówić poprawnie? Czekamy na pytania, odpowiedzi nasz gość będzie udzielał już za chwile.

      Moderator: Witamy serdecznie naszego Gościa, zaczynamy spotkanie.

      - Dzień dobry! zna Pan bardzo dużo języków obcych. Czy ma Pan jakąś swoją metodę nauki języka?

      Robert Stiller: Mam kilka różnych metod, w zależności od języka i od celów jakie sobie stawiam. Poza tym, w tej chwili muszę już myśleć metodach zapominania języków, czyli pozbywania się ich, bo znam za dużo i przeszkadzają.

      - Który z języków najbardziej pana pociąga, uważa pan go za najbardziej interesującego pod względem konstrukcji gramatycznej etc. ?

      Robert Stiller: Angielski jest prawie we wszystkim bezkonkurencyjny, co nie przeszkadza, że wiele języków mniej ważnych ma też swoje zalety, którym angielski nie potrafi dorównać.

      - Co Pan sądzi o jakości języka naszych polityków? któych polityków wysłałby Pan na kurs poprawnej polszczyzny?

      Robert Stiller: No cóż, polityk, politykowi nierówny. Są wśród nich ludzie bardzo cywilizowani, pod każdym względem, a są troglodyci. Nie mówiąc o formach pośrednich, których jest chyba większość. Za mojej pamięci rekordy bili oprócz Wałęsy, o którym wszyscy wiedzą, również tacy jak, np. były minister kultury i sztuki pan Podkański, który bywał wręcz analfabetą. Dziś z kulturą nie ma już nic wspólnego, jak i poprzednio, ale jako polityk nadal kwitnie.

      - Tzn. nie sprawdza się w praktyce pogląd, że po pierwszych ośmiu nauka idzie już jak z płatka?

      Robert Stiller: Ten pogląd się sprawdza. Przychodzi moment, w którym już łatwiej rozumieć język niż wiedzieć czy się go zna. Na przykład w Islandii posługiwałem się encyklopedią średniowiecznych kultur germańskich, która była drukowana w kilku językach skandynawskich na przemian. Wszystko to czytałem swobodnie, ale czasami nie wiedziałem czy czytam, np. po szwedzku, po duńsku, czy po norwesku.

      - Dlaczego polacy popełniają tyle błedów ortograficznych? Czy to za sprawą , że nasz ojczysty język jest tak trudny?

      Robert Stiller: Język polski jest rzeczywiście trudny, ale inne narody jakoś radzą sobie z językami nie mniej trudnymi. Po prostu w Polsce znajomość języka ojczystego i w ogóle kultura językowa sięgnęły dna, dla którego trudno znaleźć odpowiednik na świecie. Jest to winą wielu sprawców. Na pierwszym miejscu telewizji, potem długo nic, a potem już dziennikarzy, literatów, tłumaczy, profesorów, nie wyłączając tzw. językoznawców, nauczycieli, księży itd.

      - Dlaczego wg Pana Hiszpanie i Francuzi są tak bardzo przywiązani do narodowych języków i nie poddają się anglicyzacji? W tych krajach b. trudno porozumieć się nawet po angielsku

      Robert Stiller: Brak języka angielskiego wynika raczej z prowincjonalizmu danej ludności. Łatwo porozumieć się po angielsku w krajach tak wielkich i cywilizowanych jak Niemcy, Japonia, Rosja, a bardzo trudno np. we Francji. Niektóre narody nie chcą wiedzieć o istnieniu reszty świata a przede wszystkim innych kultur.

      - Jak przekonac młodzież, że będąc Polakami mają obowiązek mówić poprawnie po polsku? przecież im na tym kompletnie nie zależy! wiadomo, ze można zarabiać duże pieniądze nie znając w ząb ortografii... To jak wołanie na puszczy.

      Robert Stiller: Po pierwsze dając dobry przykład, którego młodzieży prawie nikt nie daje. Po drugie i może najważniejsze, egzekwując dobrą znajomość dobrej polszczyzny. Dopóki można robić wielką karierę w telewizji, w prasie lub na uczelniach nie ponosząc żadnych konsekwencji tego , że nie umie się po polsku, wszelkie próby poprawienia tej sytuacji są tylko pobożnym życzeniem. Sprawa ruszy z miejsca w momencie kiedy stanie się wiadome i głośne, że np. telewizji wyrzuciła z pracy któregoś ze swych pracowników za kaleczenie polszczyzny, albo, że zapłaciła za niego ciężką grzywnę wyznaczoną przez sąd.

      - Czy uważa Pan, że konieczna jest "reforma ortografii"? Uproszczenie, ujednolicenie pisowni, wielokrotnie proponowane przez filologów?

      Robert Stiller: Sprawa jest bardziej skomplikowana niż się zdaje. Uproszczenie pisowni łatwo prowadzi do utraty kontaktu z historią języka, która jest jedną z podstaw prawdziwej kultury. Ujednolicenie pisowni może prowadzić do wojskowego drylu i narzucania językowi przymusów, które bywają dla niego zabójcze. Ortografia ma służyć językowi, a nie na odwrót, o czym, tzw. ortografiści bardzo lubią zapominać.

      - Czy nie myślał pan o skonstuowaniu własnego jezyka, tak dla własnej przyjemności, jak uczynił to znany wszystkim profesor Tolkien?

      Robert Stiller: Jest taka konstrukcja genetyczna , która po polsku nie ma nazwy, a po niemiecku nazywa się philologische Fruehbegabung. Ma się to od dziecka i ci ludzie z reguły już w dzieciństwie wymyślają swoje własne języki. To taki rodzaj choroby wrodzonej. Ja w wieku 10 ,12 lat wynalazłem dwa własne języki, jeden oparty na łacinie, a drugi na niemieckim. Inne formy wymyślania własnych języków są bezcelowe, prawie tak jak esperanto lub reszta z 400 sztucznych języków, tzw. międzynarodowych, jakie powymyślali różni maniacy.

      - Czy nie sądzi Pan, że wyolbrzymiony jest jednak problem niepoprawnej polszczyzny? Wiele młodych ludzi jest jednak świadomych tego w jaki sposób powinno się mówić. Kaleczą język tylko i wyłącznie z własnego lenistwa....

      Robert Stiller: Jeżeli automat nie wypuszcza z człowieka dobrego języka to znaczy, że tego języka w środku nie ma.

      - Jak walczyc z plaga dysortografii w Internecie? Czytajac dowolne forum ma sie wrazenie, ze polowa uczestnikow to ludzie ortograficznie uposledzeni. A jak sie im zwroci uwage, to wrzask, ze netykieta zabrania wytykania ortografii.

      Robert Stiller: Można równie dobrze protestować przeciw nakazowi, żeby się myć albo, żeby człowiekowi nie śmierdziało z ust. Brud nie może być przedmiotem dyskusji. A co się tyczy ortografii Internauci nie są wcale gorsi od wielu profesorów i polityków.


      - Czy język polski przetrwa XXI wiek? Ile języków przetrwa trzecie tysiąclecie? Czy uważa Pan, że język polski przestanie istnieć za 100-200 lat? Taka teza została wysunięta w "Rzeczpospolitej"

      Robert Stiller: Miejmy nadzieję , że język polski przetrwa. Jest na to duża szansa , która zależy wyłącznie od nas, ale nie ma pewności. Na pewno najbliższe 1000 lat przetrwa nie więcej niż kilkanaście a najwyżej do kilkudziesięciu istniejących dziś języków. Szczegółowo pisałem o tym w mojej książce "Pokaż język"

      - Mówił pan o zróznicowaniu języka polityków. Jak ocenia pan sprawność językową premiera Millera?

      Robert Stiller: Miller miewa potknięcia, ale bardzo rzadkie i nieznaczne. W tej materii jest raczej świetny jak w wielu innych.

      - Czy mysli pan, że obecnie wiele ludzi używa więcej wyrazów zapożyczonych niż wczesniej? I jak temu zapobiec ?

      Robert Stiller: Nie ma powodu tępić wyrazów zapożyczonych. O tym też obszernie napisałem w "Pokaż język". Wszystkie cywilizowane języki masowo wymieniają się pomiędzy sobą swoim słownictwem, ponieważ bez tego nie może być mowy o wymianie myśli i pojęć. A to jest rzecz najważniejsza w całym życiu ludzkości.

      - A jak do poprawności mówienia mają się, według Pana, naleciałości regionalne?

      Robert Stiller: W języku uważanym za wzorowy jest mnóstwo naleciałości regionalnych i nie tylko, których sobie nie uświadamiamy. Na przykład cacko to gwarowa forma mazurska zamiast czaczko. Obywatel - wyraz czeski zamiast polskiego obywaciel. Takich przykładów są setki. mowa regionalna odgrywa olbrzymią rolę we wzbogacaniu języka.

      - Prof.Miodek mowil żeby sie wystrzegać słowa "wiodący" - jak najlepszy - bo to z ruskiego jest (od wieduscij) , że to karygodne i zruszczanie polskiego języka, że w polskim jezyku wieść można do czegoś. Jakoś nie zuważylem, żeby ktokolwiek i gdziekolwiek się tym przejmowal w tv, i nie mowie tylko o reklamach.

      Robert Stiller: Lubię i szanuję prof. Miodka, ale w niektórych sprawach lubi on przesadzać. Rusycyzm dopóki utrzymuje się w normie nie jest niczym gorszym od innych zapożyczeń. Wiodący nie dlatego nas razi , że jest rusycyzmem tylko dlatego, że wypiera wiele innych bardziej precyzyjnych wyrazów.


      - Kojarzę Pana głównie (choć nie tylko!) z literaturą dla dzieci, także przekładami (świetny przekład Krymhildy) - czy zarzuciał Pan już ten gatunek?

      Robert Stiller: Wśród wydancych przeze mnie 200 książek ok. 3/4 to istotnie przekłady. Ale co najmniej 20 to dzieła oryginalne i nie tylko dla dzieci. Niektóre z nich bywały ścigane nawet za pornografię. A literaturę dla dzieci bardzo cenię i chętnie uprawiałbym ją nadal, gdyby nie to, że polskie wydawnictwa które ją publikują zeszły na tak potworny poziom, że nie ma z kim współpracować.

      - Proszę przyjąć ode mnie wyrazy podziwu i podziękowania jednocześnie - czytałam "Lolitę" w pańskim tłumaczeniu i mogę swobodnie powiedzieć, że bez pańskich przypisów trzech czwartych zawartości tej książki bym nawet nie zauważyła.

      - Czytajac Pana przeklad "Lolity" mialam wrazenie, ze nie znosi Pan tytulowej bohaterki. Nawet w scenie, ktora miala eksponowac piekno dziewczynki, wtedy gdy po raz pierwszy widzi ja Humbert, obdarza ja Pan kasztanowata czupryna i umiejscawia w kaluzy slonca. Dla porownania Klobukowski opisal ja: "z burza kasztanowych wlosow (...) w sadzawce slonca". Tam gdzie oryginal mowi: she radiated some special languorous glow", pan pisze: "Buchal od niej

      Robert Stiller: Istotnie uważam przekład Lolity za jedno z najważniejszych swoich osiągnięć. Niestety wokół tej książki sztucznie rozpętano łajdacką aferę. jednym z jej efektów było to, że niejaki Kłobukowski wydał swój własny jej przekład przerażająco nieudolny a równocześnie przeprowadzono manipulację w kontaktach ze spadkobiercami praw Nabokova, których oszukano i zmylono do tego stopnia, że zabronili oni publikowania jakichkolwiek polskich przekładów poza tamtą okropnością i w rezultacie Nabokov stracił w Polsce poczytność.

      Robert Stiller: Dodam jeszcze , że erotyczne nastolatki uwielbiam, a nie erotyczne również. Mój stosunek do Lolity zawsze był wyłącznie pozytywny.

      - Odnośnie regionalizmów - co pan woli jagody czy borówki?

      Robert Stiller: Jagody mają 100 znaczeń więc jest to wyraz nie przydatny w odniesieniu do jednego gatunku. Borówka ma tylko dwa znaczenia: czarna i czerwona. Ponieważ te dwie jagody są nadzwyczaj różne należy wytępić dwuznaczność. Na ogół borówka oznacza czerwoną brusznicę, a czarna jagoda to czarna jagoda.

      - W tłumaczeniach wydanych jeszcze 10 lat temu konsekwentnie używał Pan spolszczonej pisowni - np. 'lancz' zamiast 'lunch'. Czy nadal Pan przy tym obstaje?

      Robert Stiller: Wszystkie wyrazy, które są spolszczone lepiej pisać po polsku. Jeszcze w czasach mojego dzieciństwa usiłowano egzekwować np. pisownie i wymowę bridge i coeur zamiast normalnego brydż i kier, a dziś w podobnej sytuacji znajduje się np. lancz. Na wszelki wypadek podaję swój adres e-mailowy dla tych uczestników, którzy nie doczekali się wejścia w nasz czat: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

      Moderator:Bardzo dziękujemy naszemu Gościowi za udział w spotkaniu. Internautów zapraszamy na kolejne wspólne czaty Polityki i Onetu.

 

Tekst pochodzi z potralu onet.pl - listopad 2001

Oryginał rozmowy - kliknij tutaj


http://rozmowy.onet.pl/artykul.html?ITEM=1070979&OS=42427

  • /jezyk-angielski/38-artykuy/2517-dlaczego-ludzie-nie-moga-si-porozumie-czyli-paa-na-maturze
  • /jezyk-angielski/38-artykuy/2472-jzyki-obce-mowicie-przyzwoicie