Typowa charakterystyka studenta filozofii

 

 

Kumple, najbliżsi znajomi i starzy przyjaciele oskarżonego przez kilka godzin opowiadają o nim przed wrocławskim sądem. Mówią różnie. Czasem jest nawet miło, czasem wesoło. Mimo to kilku rzeczy pewnie Krystian B. nie chciałby usłyszeć, przynajmniej na takim forum. Świadkowie nie mają jednak wyjścia, bo przed sądem trzeba mówić prawdę.

Wizyta w sądzie to dla nich z pewnością nowość, ale nie są tym faktem jakoś specjalnie stremowani. Przeciwnie. Na korytarzu sądowym witają się wylewnie. Poklepują, ściskają. Jeszcze kilka lat temu razem studiowali, byli zgraną paczką. Wszyscy skończyli filozofię, niektórzy porobili nawet doktoraty. Na koncie mają też stypendia zagraniczne. Kiedy wchodzą na salę, każdy z nich najpierw patrzy w stronę Krystiana. Czasem także w trakcie składania zeznań niektórzy co jakiś czas zerkają na kumpla, jakby chcieli go zapytać, czy na pewno nie pomylili faktów. Właściwie nie przywiązują do tego większej wagi. Przecież tak naprawdę to nie widzieli Krystiana od kilku lat. O tym, że został oskarżony o zabójstwo Dariusza J., dowiedzieli się z gazet. Zresztą żaden z nich nawet nie znał zamordowanego. Przed sądem mogą zatem opowiedzieć tylko o tym, jaki był Krystian B. na studiach lub zaraz po nich.

Mitoman po kielichu

Z Lotarem R. oskarżony znał się chyba najdłużej.

Znam Krystiana od dwudziestu lat - wspomina świadek. - Poznałem go jeszcze w liceum. Potem wspólnie studiowaliśmy. Można powiedzieć, że przez pewien czas nawet się przyjaźniliśmy.

Dzisiaj w głosie mężczyzny trudno szukać żalu po minionej przyjaźni. To chyba jednak nic zaskakującego, zwykle to raczej kobiety są bardziej sentymentalne. Zresztą drogi obu panów dawno się rozeszły. Świadek ma już za sobą doktorat. Wystarczy tylko pobieżnie przejrzeć internet, żeby się zorientować w jego bogatym dorobku naukowym. Lotar R. składa zeznania spokojnie, a nawet z uśmiechem. Traktuje to chyba jak wycieczkę w czasie.

- O tej sprawie dowiedziałem się półtora roku temu, ale jej szczegóły znam wyłącznie z gazet - dodaje świadek.

- Czy może pan opowiedzieć, jak oskarżony zachowywał się po wypiciu alkoholu? - pyta sędzia Lidia Hojeńska.

- Nic szczególnego nie powiem - wzrusza ramionami Lotar R.

Sędzia uśmiecha się ze zrozumieniem. W końcu od spotkań towarzyskich obu panów minęło sporo czasu. Żeby odświeżyć pamięć świadka, natychmiast odczytuje jego zeznania ze śledztwa:

- W trakcie imprez Krystian dużo pił. Zwykle nie był agresywny. Raz tylko pobił się z kolegą. Po alkoholu szukał na noc kobiety. Wiem o tym, że po rozstaniu z żoną zaczął spotykać się z jakąś starszą kobietą. Ona kiedyś do mnie dzwoniła. Mówiła, że Krystian ma kłopoty, że chciał wyskoczyć przez okno. Potem wyjechał z kraju na kilka lat, bo nic go tu nie trzymało. Jego małżeństwo się rozpadło, firma też się rozleciała. Całej jego książki nie przeczytałem, ale on zaczął ją pisać jeszcze na studiach. Stworzony w niej główny bohater tak jak on miał pociąg do kobiet i alkoholu. Krystian niedawno mówił mi o jakichś kłopotach z policją, o jakimś zabójstwie. Mówił to nie tylko mnie. Pamiętam, bo jeden z kolegów stwierdził, że Krystian ma mitomanię alkoholową. W czasie spotkań miał gest. Był rozrzutny. Lubił też chwalić się podbojami kobiet, ale nie mam pojęcia, ile było w tym prawdy.

Lotar R. słucha swoich zeznań wygodnie oparty o barierkę dla świadków, jeżeli w tym miejscu w ogóle można mówić o jakiejś wygodzie. Słucha jednak uważnie i w całości potwierdza odczytane zeznania.

- Jak świadek opisałby charakter oskarżonego? - tym razem pytanie zadaje prokurator Bogumiła Fiuto.

- Nie wiem, nie jestem ekspertem w tej dziedzinie - odpowiada Lotar R.

- Ale przecież przyjaźniliście się - prokurator nie odpuszcza.

- Solidny, inteligentny, dobrze się z nim spędzało czas - pada szybka odpowiedź.

Chyba nie do końca jednak odpowiada ona oskarżeniu, bo zaraz po niej pojawiają się pytania coraz bardziej szczegółowe.

- Lubił narzucać swoją wolę? Kłóciliście się?

- Nie.

- A w stosunku do kobiet jak się zachowywał?

- Normalnie.

- Zauważył pan u oskarżonego przejawy agresji?

- Nie. Jak już mówiłem, tylko raz byłem świadkiem bójki, w której on wziął udział. Ale to nie był przejaw agresji.

- Jeżeli to nie był przejaw agresji, to - pana zdaniem - co to było?

- Fantazja - mówi świadek z uśmiechem.

Pani prokurator raczej się nie uśmiecha. Na jej twarzy maluje się coś między zdziwieniem a irytacją. Ten stan pogłębia się jeszcze bardziej po pytaniu obrońcy Krystiana B.

- Ta bójka, o którą był pan pytany, miała miejsce w 1996 roku? - zgaduje równie uśmiechnięty jak świadek mecenas Karol Węgliński.

- Tak.

- Czy ona wpłynęła jakoś na stosunki między oskarżonym a kolegą, z którym się pobił?

- Nie. Następnego dnia obaj już o niej nie pamiętali.

Na temat Krystiana B. jego dawny przyjaciel Lotar R. opowiadał też zaraz po jego aresztowaniu dziennikarzowi z wrocławskiej "Gazety Wyborczej":

"On miał pewną tendencję do samozatracania. Alkohol, dużo kobiet, co zresztą nie wyróżniało go zbytnio spośród reszty otoczenia. Być może właśnie o czymś takim pisze, że znowu chce pójść do knajpy, "zetrzeć się w proch", jak się zwykło mówić na wydziale, wysłuchać wyrzutów od swojej żony. A tak na marginesie, poważne traktowanie i analizowanie fragmentów bądź co bądź prozy literackiej w tego rodzaju sprawie wydaje mi się co najmniej pozbawione sensu. Krystian wykuł taki termin: "działalność mitotwórcza". Rzeczywistość, do której mamy dostęp, to teksty i słowa. To, z czym mamy na co dzień do czynienia, to nie wydarzenia, tylko opowieści o nich. Nie wiemy, czy to prawda. "Działalność mitotwórcza" to uczestniczenie w tej grze, zwiększanie ilości mitów. Dlatego zawsze opowiadał niestworzone historie. Kiedy (...) opowiedział mi o zatrzymaniu przez policję, myślałem, że to jedna z nich". (z tekstu Marcina Rybaka "Zbrodnia w amoku")

Specyficzny gust

Dawni koledzy opowiadają dzisiaj przed sądem różne szczegóły z życia oskarżonego. Mimo upływu czasu niektóre do dzisiaj zostały w ich pamięci.

- Na studiach oglądały się za nim dziewczyny - mówił jeszcze w trakcie śledztwa Krzysztof R Dzisiaj sędzia odczytuje jego zeznania. - Ale on miał specyficzny gust. Jemu podobały się brzydkie kobiety "(...) podobają mi się raczej brzydkie kobiety. Zawsze tak było. Nie ruszają mnie żadne tam blonddonny-madonny ani Barbie-style, panny z najnowszą parą sylikonowych cycków. (...) Te drugiego sortu są bardziej realne, bardziej namacalne, są bardziej żywe".
(fragment książki "Amok" Krystiana B. z rozdziału "Niby to tak")

- Poszczególne cechy bohaterów w jego książce odpowiadały nam i naszym znajomym - uważa Michał, kolejny świadek. - W książce używał wulgaryzmów, żeby zszokować czytelnika. W rzeczywistości nie był wulgarny.

- To stek grafomańskich i pornograficznych bzdur - Krzysztof P. bardziej dosadnie ocenia twórczość kolegi ze studiów. - Całość jest mieszaniną fikcji i rzeczywistości. Rozmawialiśmy o "Amoku" w towarzystwie i wszyscy przyznali, że jest to rzecz bezwartościowa.

Oskarżony ma posępną minę. Pewnie nie spodziewał się takiej fali krytyki ze strony kiedyś najbliższych mu kolegów. Znacznie łagodniej mówią o nim samym.

- Jak Krystian B. zachowywał się po alkoholu? - pada po raz kolejny to samo pytanie.

- Jego zachowania mieściły się w standardzie - stwierdza Krzysztof P.

- Ale podobno dużo pił?

- Ja też dużo piłem, więc nie przypominam sobie - na to pytanie bez trudu odpowiada inny kolega oskarżonego Damian L.

Po kolegach ze studiów zeznania przed sądem składa ich były wykładowca.

- Krystian był jednym z lepszych studentów - przyznaje na początku Leszek K. - Jest inteligentny, ale ma pewne problemy psychiczne jak większość znanych mi studentów.

Podobnie jak w większości przypadków, tego dnia sędzia już po kilku minutach czyta zeznania świadka ze śledztwa:

- Krystian był kobieciarzem. Nadużywał alkoholu. Był nastawiony na sukces, i to łatwy sukces. Jego książka to raczej materiał dla biegłego psychologa. Czytałem tylko pewne jej fragmenty, ale wydaje mi się, że to wybuch niekontrolowanej fantazji erotycznej.

- Potwierdza pan treść odczytanych zeznań? - pyta sędzia Hojeńska.

- Tak - mówi ze stoickim spokojem świadek. - To, co powiedziałem o Krystianie, to typowa charakterystyka studenta filozofii. Na ogół są egocentryczni i rozbici emocjonalnie.

- Na początku wspomniał pan, że oskarżony miał pewne problemy psychiczne. Jakie? - pyta szczerze zainteresowana - jak się wydaje - pani prokurator.

- Typowe problemy studenta filozofii...

- Czyli?

- Niepewność co do własnej wartości. Różnorodność zainteresowań. Chciał być filozofem, literatem. Miał problemy z samooceną - mówi były nauczyciel oskarżonego.

- Czy miał skłonności do agresji, zazdrości? - prokurator stara się zapewne wykorzystać analityczny zmysł świadka.

- Moim zdaniem, Krystian miał skłonności raczej do autoagresji.

O wiele cieplej o oskarżonym mówi świadek Barbara B., która też przez lata była jego wykładowcą na studiach. Tak naprawdę mówi chyba o nim najcieplej.

- Był bardzo dobrym studentem w trójce najlepszych. Studia mu szły doskonale - świadek z dumą mówi o byłym uczniu. - Był przewodniczącym koła naukowego na filozofii. Rzetelny, obowiązkowy, kulturalny.


KATARZYNA PASTUSZKO

 


ANGORA nr 15, 15 kwietnia 2007

  • /czytelnia3/198-pisarz-czy-morderca/974-mio-jak-jazda-pocigiem
  • /czytelnia3/198-pisarz-czy-morderca/972-przyczyna-mierci-to-te-zagadka