Starzeć zaczynamy się już w kołysce

 

Neurobiolog Gerd Kempermann i psycholog Ulman Lindenberger rozmawiają o kurczącym się z wiekiem mózgu i o mądrej starości  


Spiegel: Panie Lindenberger, prowadzi pan badania nad życiem codziennym, uczuciami i samopoczuciem starych ludzi. Ile lat ma najstarszy pański współpracownik?

Lindenberger: No, jeśli się dobrze zastanowię, najstarszy jestem chyba ja sam... ... a nie dobiegł pan jeszcze pięćdziesiątki. Czy starzy ludzie interesują się głównie samymi sobą?

To prawda, wiele starszych osób zgłasza się do nas w Berlinie, by uczestniczyć w testach.

Panie Kempermann, może pan nam to wyjaśnić jako specjalista: czy stare mózgi nie nadają się do prowadzenia badań?

Kempermann: Ależ oczywiście, również takie osoby mogą zajmować się nauką. Ale nasza dziedzina jest jeszcze bardzo młoda. Ja skończyłem 41 lat i prawdopodobnie będę się starzał razem z moją pracą.

L.: Nawiasem mówiąc, pierwsze problemy z wiekiem zaczynają się już około czterdziestki.


Naprawdę? Proszę opowiedzieć.

L.: Chętnie. Im jesteśmy starsi, tym trudniej przychodzi nam robienie kilku rzeczy jednocześnie. Możemy to udowodnić na przykładzie naszych ochotników, poddawanych testom w tzw. podwójnych zadaniach. Mają na przykład idąc po wąskiej ścieżce zapamiętać słowa w określonej kolejności. Okazuje się, że sprawność pamięci u osób po 40. roku życia zmniejsza się, jeśli muszą równocześnie uczyć się słów i stawiać ostrożnie jedną stopę przed drugą, zamiast siedzieć wygodnie na krześle. Ludzie w wieku dwudziestu i trzydziestu lat mają z tym znacznie mniej problemów.

K.: Ja nie zauważyłem takiej utraty sprawności. Proces starzenia się przez wiele lat postępuje na szczęście w sposób niemal niezauważalny.

L.: Stawanie się starszym na początku oznacza jedynie upływ czasu. Tak naprawdę starzeć się zaczynamy już w kołysce. Człowiek dorasta, dojrzewa, uczy się i starzeje. Te właśnie procesy określają stawanie się starszym i trwają przez cale życie. Zmienia się tylko ich ciężar gatunkowy. W żadnym razie nie jest prawdą utożsamianie starzenia się jedynie z rozpadem i stratą. Także osoba posunięta w latach może uczyć się nowych rzeczy i dzięki temu dojrzewać.

K.: W naszych eksperymentach prowadzonych na myszach mogliśmy nawet wykazać, że w niektórych rejonach mózgu przez cale życie tworzą się nowe komórki nerwowe. Działo się tak, gdy zwierzęta uczyły się czegoś nowego. Nazywamy to neurogenezą. Jeszcze 15 lat temu powiedzenie czegoś takiego graniczyłoby z herezją, dziś jednak wiemy to na pewno: u myszy w bardzo podeszłym wieku, które stale musiały na nowo odnajdywać drogę w labiryncie, tworzyły się neurony w hipokampie. Nie dość na tym - te zwierzęta potrafią rozwiązywać skomplikowane zadania ze znacznie większą łatwością niż ich rówieśnicy, w których mózgach nie powstały nowe neurony.

L. Przypuszczamy więc, że trening intelektualny i fizyczny sprzyja tworzeniu się nowych połączeń nerwowych również u ludzi.

(...)

Mówi pan, ze komórki mózgowe powstają aż do późnej starości. Ale czy z wiekiem mózg się nie kurczy?

K.: O tak. Mózgi się kurczą.

L.: Koledzy z uniwersytetu w Detroit zmierzyli mózgi osób w wieku od 20 do 70 lat. Okazało się, że kurczą się one już od 20. roku życia.

K.: To niewiele mówi jednak o sprawności tego organu. Skurczenie może być też wynikiem silnego skoncentrowania - podobnie jak dzieje się to z wrzącym sosem.

L.: Liczba komórek nerwowych nie zmniejsza się też z wiekiem aż tak bardzo, jak niegdyś przypuszczano. Jak to jest z waszymi myszami?

K.: Liczba neuronów zmniejszyła się w niewielkim stopniu. Ale znacznie ważniejszą kwestią są połączenia komórek. Weźmy na przykład chorobę Parkinsona: musi zginąć aż 80 proc. komórek nerwowych w tak zwanej substantia nigra, żeby widoczne stały się pierwsze objawy. Nie można więc powiedzieć, że mózg funkcjonuje gorzej, ponieważ się skurczył.

L.: Mózg nie kurczy się też jednakowo we wszystkich regionach. U ludzi proces ten dotyczy głównie hipokampu oraz części przodomózgowia.

Właśnie te dwa regiony mają jednak znaczny wpływ na ludzką osobowość. Z wiekiem stajemy się więc innymi ludźmi?

L.: Czasami tak. Generalnie jednak osobowość pomimo pewnych deficytów poznawczych pozostaje stabilna, podobnie jak zdolność logicznego myślenia. U niektórych ludzi wzrasta z wiekiem upór, trzymają się wyuczonych schematów myślenia i postępowania. Ale być może jest to strategia kompensacji: w zależności od stopnia zmniejszenia własnej sprawności fizycznej człowiek mniej lub bardziej uczepiony jest tego, co sprawdzone. Ale są też osoby, które aż do późnego wieku szukają nowych doświadczeń, poddają stale w wątpliwość różne zjawiska i chcą dowiedzieć się rzeczy nowych. Zwłaszcza w starszym wieku różnice między ludźmi są szczególnie duże.

Nie tylko upór uważany jest za charakterystyczną cechę starości. Często w obliczu własnego przemijania pojawia się wielki spokój.

L.: To prawda. Niektórzy zajmują się przyszłością swoich wnuków lub wspierają innych, znajdujących się trudnej sytuacji życiowej, służąc im radą. Przeżywają piękne strony swojego wieku, ponieważ udaje im się uporać z wyzwaniem uważanym przez psychologów za ostatnie zadanie rozwojowe człowieka: jest to zainteresowanie losem kolejnych pokoleń. Tacy starzy mężczyźni i kobiety często uważani są przez swoje otoczenie za mędrców.

Czy badaczom, takim jak panowie, przydaje się na coś pojęcie "mądrość"?

L.: Dlaczego nie? Mądrość to rozumienie fundamentalnych problemów życia. Pomaga w tym doświadczenie życiowe, jednak refleksyjność, empatia i żywy umysł to czynniki niezbędne. Samo starzenie się jeszcze nie czyni człowieka mądrym.

K.: Można naturalnie spytać, czy konieczne jest doświadczenie z pierwszej ręki. Być może wystarczy przeczytać wszystkie dzieła Dostojewskiego? Jako badacz mózgu uważam jednak, że przekonanie się o czymś na własnej skórze pozostawia znacznie bardziej intensywne ślady. Mózg mądrego człowieka potrafi przede wszystkim wydać osąd również w niejasnych sytuacjach lub wtedy, gdy nie ma wystarczających danych.

Oprócz uporu i mądrości istnieje jeszcze trzeci stereotyp, który często wiąże się ze starością: zgorzknienie.

L.: To uwidacznia się najlepiej we spojrzeniu danej osoby na swoje życie. Czy wspomina tylko zaprzepaszczone szanse? Głównie narzeka?

Wielu starszych ludzi ma traumatyczne wspomnienia z wojny. Może tak częsta dziś starcza depresja nie jest przypadłością, która bierze się z wieku, lecz raczej odległym skutkiem przeżyć wojennych?

L.: Dotknął pan głównego problemu naszych prac: badani przez nas starsi ludzie żyli w społeczeństwie nieporównywalnym do dzisiejszego. Musimy więc zadać sobie pytanie: czy 70-latek zachowuje się w dany sposób, ponieważ jako 20-latek przeżył inne, kształtujące go doświadczenia niż dzisiejszy młody człowiek? Czy też winny jest jego stary biologicznie organizm? Aby nad tym jako tako zapanować, na początku każdej tury badań sprawdzamy informacje biograficzne.

Żyjemy w czasach szaleństwa na punkcie młodości. Czy dziś rzeczywiście ludzie starzeją się wolniej?

L.: Nie ma wątpliwości, że statystycznie rzecz biorąc, osoby starsze są obecnie bardziej sprawne niż kiedyś. Coraz więcej z nich dożywa bardzo późnego wieku, a jednocześnie duża część staje się coraz bardziej niedołężna pod względem fizycznym i psychicznym. Ale ta faza coraz bardziej się opóźnia. Dzisiejszy 85-latek czuje się tak, jak niegdyś 70-latek.

K. : Wciąż nie jest przy tym jasne, dokąd to nas doprowadzi. Badacze z Rostocku wykazali, że nie istnieje wiarygodna prognoza, kiedy ludzie osiągną swoją maksymalną długość życia. Według ich danych oczekiwana długość życia od ponad stu lat wydłuża się co roku o około trzech miesięcy.

Można więc sobie wyobrazić, że kiedyś dożywać będziemy 120, a nawet 150 lat?

L.: Nie da się wykluczyć. Kiedy 12 miesięcy temu przyszła na świat moja córka, nasza firma ubezpieczeniowa napisała: "Serdeczne gratulacje z okazji narodzin córeczki. Jej oczekiwana długość życia wynosi 110 lat".

Przeraża to pana?

L.: Wszystko zależy od tego, czy więcej lat życia nie będzie oznaczało więcej lat chorób. Aż do trzeciego wieku, czyli do 85. roku życia, dzięki medycynie i technice dysponować będziemy prawdopodobnie dość dobrymi strategiami kompensacyjnymi. Ale później, w czwartym wieku, będzie ciężko - i nam, i naszym dzieciom.

Wtedy, jak określił to nieżyjący już badacz problematyki starzenia, Paul Baltes, ciało stanie się hipoteką dla umysłu.

L.: Tak, ciało i zmysły wymagać będą coraz więcej uwagi, stawiając tym samym nasz nie tak już żywy umysł przed wielkim wyzwaniem. Ciało można jednak nieco odciążyć, tak aby umysł mógł znowu zwrócić się ku innym zadaniom.

Brzmi optymistycznie.

L.: Nasze eksperymenty dają po temu powód. (...) Starsi ludzie szybciej odnajdywali drogę, jeśli idąc mogli się trzymać poręczy. Nie musieli wtedy tak bardzo koncentrować się na zachowaniu równowagi.

Wskazuje pan tym samym na zalety laski...

L.: ... ale zasada jest znacznie bardziej generalna. Laboratoria na całym świecie pracują nad inteligentnym sprzętem, który pomoże starszym ludziom w codziennym życiu. Technika stanie się przyjacielem starości, a sprzęt ten będzie tak nowoczesny i elegancki jak system nawigacyjny w samochodzie. Już samo przypominanie o tym, co jest do zrobienia, może bardzo ułatwić życie.

Ma pan na myśli urządzenia, które piszczą, gdy przychodzi pora wziąć tabletkę?

L.: Właśnie. Takie urządzenia będzie się nosić przy sobie jak dziś telefon komórkowy. Nauczą się one rozkładu dnia swoich właścicieli - na przykład telefon z GPS-em zapamięta, że we wtorek starszy pan poszedł do fryzjera, w niedzielę na grób żony, a w sobotę zadzwonił do córki. Wszystkie te informacje będzie zbierał przez dłuższy czas i w razie potrzeby przypomni o wizycie u fryzjera czy o konieczności zatelefonowania do córki.

K.: Te pomoce nie odciążą oczywiście człowieka całkowicie. Zbyt wiele wsparcia może zresztą oznaczać szybki koniec samodzielności. Ten, kto za szybko zda się wyłącznie na swój sprzęt nawigacyjny, stawia zbyt niskie wymagania swemu mózgowi.

L.: Nie zapominajmy też, że wiele braków wynikających ze starości możemy wyrównać odpowiednim zachowaniem. Selekcja, optymalizacja, kompensacja - tak nazywają się trzy strategie, za pomocą których łatwiej poradzić sobie z deficytami. Pianista Arthur Rubinstein na przykład w starszym wieku ćwiczył krócej, ale bardziej się przy tym koncentrował, a ponieważ jego palce nie były już tak sprawne, wyhamowywał tuż przed szybkimi pasażami, które wtedy, siłą kontrastu, wydawały się grane szybciej.

Takie strategie można obserwować nie tylko u starszych. Już dzieci zajmują się najchętniej tym, co - jak się im wydaje - najlepiej umieją.

L.: To możliwe. Ale młody człowiek przeprowadza selekcję mając do dyspozycji wiele możliwości, starszy zaś zmuszony jest dokonywać wyboru raczej poprzez straty. Tak jak w historii, jaką Orville Brim, badacz problemów starzenia się opowiadał o swoim ojcu. Kochał on swój ogród, zawsze strzygł starannie trawnik i sadził rośliny. Kiedy się zestarzał, nie był już w stanie tego robić - założył więc niewielki ogródek różany. Pod koniec życia, gdy miał 103 lata, troszczył się już tylko o jeden jedyny kwiat stojący u niego w oknie. Wiedział, że musi dopasować swoją pasję do ubywających sił.

I myśli pan, że ten kwiatek w doniczce dawał mu tyle samo radości co niegdyś cały ogród?

L.: Tak przypuszczam. To jedno z wielkich pytań badań nad starością: w jaki sposób ludzie w podeszłym wieku wyznaczają sobie nowe cele, które mimo słabnących sił dają im radość życia. To nie dzieje się oczywiście automatycznie.

Czy nauka o mózgu ma tu coś do zaoferowania? Potrafi pomóc nawet po dziewięćdziesiątce odnaleźć radość życia?

L.: Nasza wiedza i nasze zachowanie zmieniają się stale w ciągu życia, a umysł wciąż się przestawia...

K.: ... i jest to podstawą naszej trwającej przez cale życie zdolności uczenia się i osiągania nowych celów. Mózg to nie okablowany na stałe komputer. Dobrze mu robi, jeśli od małego wymagamy odeń elastyczności. Ten, kto dopiero w wieku 70 lat zaczyna stawiać sobie zadania umysłowe, ma mózg niewytrenowany. Jeśli ktoś natomiast zawsze był aktywny intelektualnie, poszczególne rejony jego mózgu również w starszym wieku przejmują nowe funkcje. Oczywiście mózg nie dokona cudu, jeśli na przykład w wyniku udaru uszkodzony zostaje ośrodek mowy. Ale przez odpowiedni trening ów brak może zostać przynajmniej częściowo zniwelowany. (...)

Radzicie więc panowie: rób coś, dbaj o formę, idź między ludzi. Czy to nie dość banalne wskazówki?

K.: Czasem dobre uzasadnienie dla udzielanych rad to już postęp.

L.: Wiele banalnych wskazówek jest z gruntu fałszywa. Popularne obecnie programy "joggingu mózgu" budzą przesadne nadzieje. To, że tyle osób w nie wierzy, odzwierciedla fundamentalne ludzkie życzenie: chcielibyśmy mieć kontrolę nad starzeniem się, sterować owym procesem, który odbieramy jako zagrożenie. Nie wiemy jednak dokładnie, jak powinien wyglądać skuteczny program Anti-Aging. Istnieją jedynie określone możliwości wpływania na ten proces i my chcemy je poznać oraz poszerzyć. Jedno jest pewne - obietnice w stylu "jogging mózgu zapobiega chorobie Alzheimera" to kompletna bzdura. Fatalnie byłoby wierzyć, że samym tylko odpowiednim postępowaniem możemy całkowicie zmienić nasz los.

K.: W żadnym razie nie wolno kierować się zasadą: zaprzedam duszę diabłu, byle tylko zachować młodość. Nie róbmy z 70-latków fałszywych 40-latkow.

L.: Dla zachowania dobrej formy najbardziej skuteczne wydaje się połączenie wysil ku fizycznego i umysłowego. Generalnie jednak radzę każdemu, by znalazł sobie coś, co on sam uważa za najlepsze. Ktoś, kto przez cale życie wertował z pasją słowniki, nie powinien nagle zaczynać joggingu. Niech raczej uczy się chińskiego.(...)


Der Spiegel, 30 marca 2007, Kiosk Onet



  • /ciekawostki/zdrowie/373-cena-strachu
  • /ciekawostki/zdrowie/361-dobro-z-mozgu