Romantyzm w sieci

 

Kobiety szukają leku na monotonię w ramionach obcych z Internetu

 

Dziennikarz "Daily Maił" Tom Michelson chciał na własnej skórze przekonać się, czego szukają kobiety umawiające się na randki w ciemno przez internet. Zapłacił 119 funtów i zarejestrował się w portalu zrzeszającym ludzi pozostających w związkach małżeńskich, jednak znudzonych i rozczarowanych swoim dotychczasowym życiem.

Wydawać by się mogło, że jest to portal przeznaczony dla garstki dewiantów i ludzi pozbawionych moralności, jednak zapisało się tam już ponad 100 tys. członków w całej Wielkiej Brytanii. Wśród nich są osoby z klasy średniej, często wychowujące małe dzieci. Wszyscy szukają okazji, by oszukać swoją drugą połowę. Tom przedstawił siebie jako dowcipnego, czarującego przystojniaka lubiącego zwierzęta. Zamieścił także swoje zdjęcie, które dostępne jest jednak dopiero po podaniu hasła osobie zainteresowanej. W ten sposób użytkownicy zabezpieczają się przed sytuacją, w której małżonek mógłby natknąć się na ich zdjęcie na takim portalu. Żeby uwiarygodnić swój eksperyment, opisał również swoje wymyślone małżeństwo, któremu nieobce są problemy związane z brakiem czasu.

Tuż po zarejestrowaniu, na ekranie pojawia się napis ostrzegawczy, że "romans nie zawsze wywiera dobry wpływ na małżeństwo". Cóż za wspaniały przykład wyrozumiałości. Można zastanowić się, czy ktokolwiek to w ogóle przeczytał i rzeczywiście zastanowił się nad sensem swojego działania.

Tom bardzo szybko zaczął dostawać e-maile od kobiet zainteresowanych jego ofertą. W ciągu tygodnia dostał prawie 100 odpowiedzi i propozycji. Niektóre kobiety zachowywały się zupełnie jednoznacznie, zapraszając na seks, inne na początek proponowały randkę. - Chcę mężczyzny z ciekawą osobowością i wyglądem, który zaprze mi dech w piersiach - napisała do Toma 37-letnia azjatycka piękność. Taki przekaz informuje, że kobieta pragnie związku bez zobowiązań, w którym chodzi tylko o seks. Zwłaszcza że jest mężatką. Co ciekawe, nie ma dla niej żadnego znaczenia fakt, że Tom również może być po ślubie.

Jedna z kobiet przysłała nawet szczegółowy plan dnia, który mieli spędzić razem - łącznie z wizytą w galerii sztuki, spacerem po parku i spędzeniem "paru godzin pod kołdrą".

Po kilku podobnych propozycjach nastawionych głównie na seks, Tom był zniechęcony. Jednak żeby odkryć, co naprawdę kieruje tymi kobietami, musiał podjąć decyzję o opuszczeniu bezpiecznego wirtualnego świata i spotkaniu się z którąś z nich na żywo. Spotkał się więc z 41-letnią matką dwójki dzieci, która tęskni za "miłością i flirtem". Umówili się w kawiarni, kobieta okazała się blondynką ze szminką na zębach. Podczas spotkania atmosfera była bardzo napięta, Tom zdał sobie wtedy sprawę, że umawianie się z obcą osobą jest po prostu dziwne.

Porozmawiali trochę o swoich kłopotach w małżeństwie, kobieta przyznała, że została z mężem tylko ze względu na bezpieczeństwo dzieci. Mimo że nie było między nimi żadnej chemii, kobieta wciąż próbowała uwieść Toma, zachowując się "zachęcająco". Na koniec życzyła mu powodzenia w szukaniu kochanki, bo przecież po to właśnie istnieje portal, na którym się spotkali. Później przysłała jeszcze kilka SMS-ów, sugerując, że chciałaby się spotkać ponownie. Jednak dla Toma znajomość musiała się skończyć - było mu żal jej męża, z pewnością nieświadomego, że matka jego dzieci spędza czas na rozmowach (i nie tylko) z obcymi mężczyznami.

Jane, kolejna kobieta, z którą umówił się Tom, była bardziej otwarta. Blondynka, wyluzowana i szczupła, już w e-mailu pisała o swoim trwającym 10 lat małżeństwie i małych dzieciach. Twierdziła, że w jej życie wdała się nuda, a ona ma zamiar wziąć je w swoje ręce i dodać trochę pikanterii. Spotkali się w restauracji w Londynie. Podczas rozmowy kobieta przyznała, że ma już romans z przyjacielem rodziny, ale wciąż czuje niedosyt przygód. Rozmowa szła bardzo gładko, było widać, że jest pewna siebie, a ślad na palcu po obrączce niewiele dla niej znaczy. To ciekawe, że większość z tych kobiet nie jest zainteresowana sytuacją rodzinną ewentualnego partnera z internetu. Całkowicie ignorują istnienie żony - nie przejmują się, że współuczestniczą w zdradzie. Gdzie podziała się kobieca lojalność wobec innych przedstawicielek tej samej płci?

Kobiety spotykane na tym portalu były samotne, znudzone i niezadowolone ze swojego życia. Widziały siebie jako uwięzione w domowych obowiązkach, monotonii gotowania, sprzątania, robienia kariery i wychowywania dzieci. Oczywiście, nie ma nic złego w tym, by wziąć życie w swoje ręce i przerwać wywołujący depresję cykl. Szokujące było jednak to, że większość z tych kobiet z zimną kalkulacją i premedytacją planowała sekretne spotkania z żonatym mężczyzną, udając, że mogą one wyleczyć problemy panujące w ich rodzinie. Podczas spotkania, większość z nich zachowywała się jakby była od razu gotowa iść do łóżka na pierwszej randce, stawiając na szali swoje dotychczasowe życie rodzinne. (...) (ak)


TOM MICHELSON



Daily Mail, 2007 18.10.2007;
ANGORA-PERYSKOP nr 43

  • /ciekawostki/401-ku-przestrodze/414-mio-wirtualna-a-mier-prawdziwa
  • /ciekawostki/401-ku-przestrodze/299-strach-podnie-suchawk