Coś pozostanie z tych lat... (Irena Jarocka)

 

Od ubiegłego roku było wiadomo, że zmaga się z chorobą nowotworową. Trzymano to w głębokiej tajemnicy. Nawet kiedy trafiła do jednego z warszawskich szpitali, nie mówiono, w jakim jest stanie, jakie spustoszenia w organizmie poczyniła choroba.

Dopiero teraz wiemy, że trzy miesiące temu przeszła poważną operację. Bez powodzenia.

Rodzina i menedżerka nie chcieli ujawnić szczegółów z życia prywatnego, zapominając, że IRENA JAROCKA była osobą publiczną, popularną w latach 70. i 80. piosenkarką, która wyjątkowo dbała o swój wizerunek medialny. Przeprowadziłem kilka wywiadów z piosenkarką, w tym dwukrotnie gościła na łamach ANGORY

Byłem u niej w domu w okresie największego rozkwitu kariery. Miała wielkie plany, ale już wtedy wspominała, że mąż otrzymał kilka propozycji pracy w Stanach Zjednoczonych i chyba będzie musiała wyjechać razem z nim. Dzisiaj wiemy, że chociaż nastąpiło to znacznie później, to jednak wyjechała. Jej kariera w Polsce została przystopowana, rzadkie przyjazdy i przypominanie się rodzimej publiczności nie wróciły jej dawnej sławy i nie przysporzyły nowych fanów. Ale pozostały melodyjne, sympatyczne piosenki, w których była miłość do ludzi, piękno i radość życia.


Żyję tak, jakby życie miało trwać wiecznie

Fragment wywiadu z 6 stycznia 2008 roku


- Zaczęła pani odczuwać przemijanie?
- Tak, ale nie tragizuję, bo to naturalna kolej rzeczy. To, że czuję się o wiele młodziej, niż wskazywałby mój wiek, to również normalna sprawa. Zachowałam w sobie dużo energii, jestem otwarta na życie, na to, co przede mną. Nie czuję jeszcze zmęczenia. Żyję tak, jakby życie miało trwać wiecznie.

- Czym jest dla pani śmierć?
- Czymś naturalnym, ale gdy do mnie przyjdzie, będę się jej na pewno bała.

- Jak chciałaby pani umrzeć?
- Bez strachu, najlepiej we śnie. Śmierć trakti je jako przejście do kolejnego etapu życia.

- Życia?!
- Tak, wierzę, że jest nasfępne życie po śmierci.

- A tymczasem żyje pani bardzo intensy nie, jak szalona przemieszcza się po Polsce, promuje książkę, rozdaje autografy, przygotowuje płytę. Po prostu działa pani jak przed laty w Polsce.
- Może dlatego jestem ciągle młoda, bo nid mam czasu myśleć o tym, co mnie boli. Im bardziej realizuję siebie, tym więcej mam energii.. Żyję całą sobą, mam w sobie pogodę ducha. Jestem szczęśliwym człowiekiem.

- Taki intensywny tryb życia zawsze pani odpowiadał?
- Tak, co nie znaczy, że nie potrzebuję odpoczynku. Po prostu ja się tak szybko nie męczę.

- No i jeszcze ta nieustanna ciekawość życia i coraz to nowe wyzwania...
- Nic się w tym względzie nie zmieniło. Teraz marzę o podróży do Indii. Chciałabym też zoba-, czyć południowe Chiny i pojechać do Nepalu, do Brazylii, do Argentyny, do Ekwadoru... Na emeryturze zamierzamy z mężem dużo podróżować po świecie.


BOHDAN GADOMSKI


Artykuł pochodzi z Tygodnika ANGORA, styczeń 2012

Zdjecie: Gazeta

 

  • /biblioteka/51-ludzie/3412-ludzie-i-fakty-momentami-ocieram-si-o-szczcie-magda-umer