Miłość, która pokonała wszelkie przeciwności (Elizabeth Browning)

 

Wydawało się, że Elizabeth Barrett, 39-letnia, ciężko chora poetka, na zawsze już będzie odcięta od normalnego życia i pozostanie więźniem swego autokratycznego ojca, lecz oczarowany jej wierszami Robert Browning rozpoczął pełne namiętności konkury, które rozproszyły jej obawy.

ŻADEN ŚREDNIOWIECZNY ROMANS opowiadający o walecznym rycerzu, klóry porywa z zamku piękną dziewicę, nie może się równać z historią miłości Elizabeth Barrclt i Roberta Browninga. W tym romansie piękną dziewicą była żyjąca samotnie 39-letnia półinwalidka, jej zamkiem - niepozorny dom przy cichej uliczce wiktoriańskiego Londynu, wybawcą zaś młodszy od niej o sześć lat poeta.

To wiaśnie poezja była tym, co ich połączyło. Na początku stycznia 1845 roku Browning trafił na dwa tomiki opublikowanych niedawno utworów Elizabeth. „Kocham te książki całym swoim sercem - napisał do niej - i panią także kocham". Lecz wtedy jeszcze się nic spotkali. „Wczoraj wieczorem dostałam od poety Browninga list, który wprawił mnie w ekstazę" - napisała Elizabeth do swej przyjaciółki. Natychmiast odpowiedziała poecie i w ten sposób rozpoczęła się jedna z najbardziej wzruszających i dramatycznych historii miłosnych wszystkich czasów.

Pod każdym właściwie względem Elizabeth była więźniem w domu swego ojca. Edward Barrett, zgorzkniały po utracie żony, majątku i najstarszego syna, tyranizował swoje trzy córki i sześciu synów. Zabronił im wszystkim wstępować w związki małżeńskie. Doznany w dzieciństwie uraz kręgosłupa oraz. początki gruźlicy jeszcze bardziej ograniczały możliwości Elizabeth.

Kiedy Browning do niej napisał, Elizabelh już od pięciu lat była zamknięta w pokoju od podwórka. Całymi dniami leżała na sofie, widując jedynie rodzinę i nielicznych, wybranych przyjaciół. Jej jedynym stałym towarzystwem była pokojówka Wilson i ukochany spaniel Flush. Czas spędzała na czytaniu greckiej, łacińskiej, francuskiej i niemieckiej literatury, pisała do przyjaciół i, co najważniejsze, tworzyła wiersze.

I nagle w jej samotność wdarła się żywa osobowość Browninga. Początkowo Elizabeth pisała do niego, lecz nie chciała się z nim zobaczyć. Obawiała się, iż bezpośrednie spotkanie może przerwać zażyłość, która stopniowo rodziła się między nimi. Choć los obdarzył ją zachwycającymi czarnymi oczyma, nic była pięknością. W końcu, wobec nalegań Browninga, uległa. Pięć miesięcy później, 20 maja, zobaczyli się po raz pierwszy.

Nikt się nigdy nie dowiedział, co zaszło podczas tego pierwszego spotkania, ale obawy Elizabeth okazały się płonne. Uczucie Browninga umocniło się jeszcze bardziej, a jego wybranka bardzo powoli zaczęła je odwzajemniać. Zaloty te musiały jednak pozostać tajemnicą. Elizabeth nigdy nie przestała bać się ojca. „Stąpamy po rozżarzonych węglach - pisała - a choć jakimś cudem nie parzymy sobie stóp, nie liczymy na to, że cud ten będzie trwał". Dbała o to, aby rodzina nie dowiedziała się o niczym. Browning mógł ją odwiedzać tylko trzy razy w tygodniu, a czasem jego wizyty były odwoływane.

W miarę jak rozkwitała miłość Elizabeth, poprawiało się także jej zdrowie. Najpierw zdołała zejść na dół, polem wyszła z domu. W końcu poczuła się na tyle dobrze, że mogła pójść na spacer do parku.

Po roku i czterech miesiącach Elizabeth zdecydowała się na nieodwracalny krok. W pobliskim kościele wzięła potajemny ślub z Browningiem. Potem wróciła do domu. W tydzień później, kiedy rodzina siedziała przy obiedzie, Elizabeth tuląc w ramionach Flusha, aby nie zaszczekał, wymknęła się z domu wraz z pokojówką. Spotkała się z Browningiem. Przepłynąwszy kanał La Manche, udali się razem do Paryża.

Edward Barrett nigdy nie wybaczył tego swej córce. Odsyłał jej listy nie otwarte i nie chciał o niej słyszeć. Browningowie osiedli we Florencji, gdzie Elizabeth, mając 43 lata, urodziła zdrowego chłopczyka. Ich małżeństwo było idyllą. Oboje pisali wiersze i oboje zyskali sławę. Lecz słabe zdrowie Elizabeth zaczęło się w końcu kruszyć. W roku 1861, mając 55 lat, zmarła we Florencji w ramionach swego męża. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Mój piękny...".


 

TAJNIKI LUDZKIEGO UMYSŁU w pytaniach i odpowiedziach, Przegląd Reder's Digest; Zdjęcie: Wikipedia

Przeczytaj wiersz Elizabeth Browning - SONET X


 

Elizabeth Barrett Browning (6 marca 1806 - 29 czerwca 1861) - poetka angielska, najbardziej poważana kobieca autorka epoki wiktoriańskiej.

Urodziła się w nieistniejącej już dziś posiadłości Coxhoe Hall w pobliżu Durham w Anglii. Ochrzczona była w kościele Kelloe, gdzie wmurowana tablica opisuje ją jako "wielką poetkę, szlachetną kobietę, pełną poświęcenia żonę". Jej matką była Mary Graham Clarke, pochodząca z bogatej rodziny z Newcastle. Wyszła za Edwarda Barretta w Gosforth w 1846.

Elizabeth w wieku dojrzewania zapadła na chorobę płuc, prawdopodobnie gruźlicę, chociaż dokładna natura dolegliwości jest nieznana. Nadopiekuńczy rodzice zaczęli traktować ją jak inwalidkę.Na gruźlice zapadła później - w wyniku długiego leżenia w łóżku, spowodowanego wypadkiem (urazem kręgosłupa w dzieciństwie).

Jak na dziewczynę z ówczesnej epoki Elizabeth była świetnie wykształcona, miała bowiem pozwolenie by uczęszczać na lekcje z guwernerem jej brata. Pierwszy swój wiersz wydała anonimowo w wieku czternastu lat.

Najbardziej znanym dziełem Elizabeth Barrett Browning jest zbiór wierszy miłosnych Sonnets from the Portuguese - napisanych przez nią lecz wydanych jako rzekome tłumaczenie. Najsławniejszym z tomu jest sonet 43 rozpoczynający się słowami How do I love thee? (Jak cię kocham?).

Rodzina przeprowadziła się do Londynu w 1837 - tam Elizabeth poznała angielskiego poetę Roberta Browninga, którego potajemnie poślubiła. Ale zanim go poślubiła, przeżyła bardzo romantyczną historię miłosną. Ów poeta zobaczył jej tomiki wierszy. Po przeczytaniu ich napisał do niej: kocham Panią i wiersze Pani kocham. I od tego momentu zaczęła się korespondencja. Ona miała wówczas 39 lat. Potem zamieszkali we Włoszech i mieli jednego syna. Zmarła we Florencji i jest tam pochowana na Cimitero Degli Inglesi (Cmentarz Anglików).Podobno jej ostatnie słowa (umierała w jego ramionach) brzmiały: Mój Piękny...

 

WIKIPEDIA


 

  • /biblioteka/51-ludzie/2741-refleksje-przed-toastem-czowiek-warzywo-yje-w-piekle
  • /biblioteka/51-ludzie/2039-wywiad-joanna-leszczyska-zaprzedany-diabu