Wszystkiego optymistycznego

ZA KAŻDYM razem, kiedy mam kłopoty i kiedy w trudnych chwilach tracę wiarę w ludzi, wracam myślą do dziwnego przedmiotu, który kiedyś odkryłem. Było to podczas odwiedzin w ośrodku rehabilitacyjnym dla osób po amputacji w Vianie, małym miasteczku położonym na przedmieściach Luandy w Angoli.

W pierwszej chwili pomyślałem, że to współczesne dzieło sztuki - skomplikowana kompozycja z poskręcanego metalu, która kształtem nieco przypomina ludzką nogę. Jedna z pielęgniarek zauważyła, że uważnie się przyglądam temu obiektowi.

- To proteza. A raczej to była proteza - wyjaśniła.

Opowiedziała mi, że kilka miesięcy wcześniej do centrum zgłosił się pewien stary rolnik. Przyszedł piechotą z położonej gdzieś daleko na północy wioski, mając zamiast prawej nogi to osobliwe urządzenie. Stracił nogę na początku lat 60., a więc 40 lat temu. Wszedł na minę. Uratowany przez portugalskich żołnierzy, dostał aluminiową protezę i z nią wrócił do domu.

Proteza wielokrotnie się psuła, a on ją cierpliwie naprawiał, używając do tego drutu kolczastego, kawałków złomu, wszystkiego, co akurat było pod ręką. W końcu ten niezwykły przedmiot ważył niemal 20 kg.

Kiedy chłop ów dostał w ośrodku nową protezę, uśmiechnął się radośnie.

- Teraz znów mogę tańczyć - szepnął cicho, jakby wyjawiał sekret.

To się nazywa optymizm. Dziś optymiści mają opinię lekkoduchów, osób nieco szurniętych, bujających w obłokach.

"Ja nie jestem pesymistą", powtarzają jak jeden mąż pesymiści. "Jestem realistą". No, cóż, nie sądzę. Optymiści w mniejszym stopniu cierpią z powodu ciosów, jakie zadaje im los, bo cierpią tylko z powodu owych ciosów, a nie ze strachu przed nimi. ze strachu przed nimi.

Innymi słowy, to oni mocniej stąpają po ziemi.

Pesymiści zamartwiają się tym, co może się zdarzyć najgorszego, nawet jeżeli to się nigdy nie zdarzy. Optymiści tymczasem cieszą się dobrymi rzeczami, które mają się wydarzyć... nawet jeżeli nigdy to się nie stanie. Spójrzmy prawdzie w oczy, optymiści są zawsze górą.

Za każdym razem, gdy słyszę "ten to ma w życiu szczęście" wiem, że chodzi o optymistę. I wcale nie jest tak, że optymiści przyciągają szczęście. Oni je po prostu budują, bo to, co nazywamy szczęściem, zawsze wymaga wysiłku.


SZTUCZNĄ NOGĘ, którą widziałem w Vianie, można uznać za dzieło sztuki. Jest straszna, ale gdy poznałem jej historię, dostrzegłem w niej piękno.

Mój Boże, taka potworność, a tyle w niej piękna. Powinno się ją wystawić w muzeum, aby mogli ją zobaczyć pesymiści.

 

 

Skrót z Publica Magazine; Tłumaczenie: MAGDALENA WŁODARCZYK; Reader's Digest, luty 2001

  • /spojrzenia/931-elektroszkodniki-pamici
  • /spojrzenia/928-powicanie-mioci