Pozwolenie na przegraną
Doświadczenie jest imieniem, którym każdy nazywa swoje błędy.
Od czasu do czasu każdemu z nas coś nie wychodzi. Jeśli jesteśmy mądrzy, akceptujemy nasze porażki jako nieodzowną część procesu kształcenia. Ale jako nauczyciele i rodzice zbyt często odmawiamy tego prawa naszym dzieciom. Dajemy do zrozumienia słowami bądź czynami, że porażka jest czymś, czego należy się wstydzić, że tylko całkowite wywiązanie się z jakiegoś zadania zdobywa naszą akceptację.
Oscar Wilde
Kiedy widzę dziecko będące przedmiotem takiej presji, myślę o Donniem.
Donnie był moim najmłodszym trzecioklasistą; nieśmiałym i nerwowym perfekcjonistą. Lęk przed przegraną sprawiał, że unikał zabaw, w które inne dzieci grały z całkowitym i radosnym upodobaniem. Rzadko odpowiadał na pytania, bo mógł się przecież pomylić. Zadania pisemne, zwłaszcza z matematyki, tak go frustrowały, że zaczynał obgryzać paznokcie. Rzadko kończył swoją pracę, ponieważ bez przerwy musiałam sprawdzać razem z nim, czy nie popełnił błędu.
Robiłam, co mogłam, by dodać mu pewności siebie i wiary we własne siły. I bez przerwy prosiłam Boga o wskazówki i rady. Ale nic się nie zmieniło aż do połowy semestru, gdy w naszej klasie pojawiła się praktykantka Mary Ann.
Była młoda, ładna i kochała dzieci. Moi uczniowie, w tym również i Donnie, uwielbiali ją. Ale nawet pełna entuzjazmu i ciepłych uczuć Mary Ann była zbita z tropu, gdyż mały Donnie ciągle obawiał się, że może popełnić błąd.
Pewnego poranka rozwiązywaliśmy na tablicy jakieś matematyczne zadanie. Chłopiec przepisał je starannie i wpisał pierwsze rozwiązanie. Zadowolona z postępów, zostawiłam dzieci z Mary Ann i poszłam po materiały na zajęcia plastyczne. Kiedy wróciłam, Donnie zalewał się łzami. Popełnił błąd w trzecim zadaniu.
Praktykantka spojrzała na mnie z rozpaczą. Nagle jej twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Podeszła do biurka i wzięła pojemnik z ołówkami.
- Spójrz, Donnie - powiedziała i uklękła obok chłopca, delikatnie unosząc jego zapłakaną buzię. - Muszę ci coś pokazać.
Wyjęła z pojemnika ołówki i rozłożyła je na ławce.
- Widzisz te ołówki, Donnie? - zapytała. - Należą do pani Lindstrom i do mnie. Zauważyłeś, jakie mają powycierane gumki? To dlatego, że my również popełniamy błędy. Bardzo dużo błędów. Wówczas wymazujemy je i próbujemy od nowa. Ty również musisz się tego nauczyć.
Mary Ann pocałowała Donniego i wstała.
- Proszę, zostawiam ci jeden z tych ołówków, abyś pamiętał, że każdy popełnia błędy, nawet nauczyciele.
Donnie spojrzał na nią z miłością i uśmiechnął się słabo; był to pierwszy uśmiech, jaki w tym roku ujrzałam na jego buzi.
Ten ołówek stał się dla niego bezcennym skarbem. Dzięki niemu oraz nieustającym zachętom ze strony Mary Ann i pochwałom niewielkich nawet sukcesów, Donnie zaczął powoli rozumieć, że popełnianie błędów nie jest niczym złym, dopóki wymazuje się je i próbuje od nowa.
Tekst: Aletha Jane Lindstrom
Tłumaczenie: MAGDALENA HERMANOWSKA
Balsam dla duszy nauczyciela
- /spojrzenia/891-milczcy-anio-stro
- /spojrzenia/889-pozytywne-nastawienie