Zdemaskowany

 

 

Sioux FALLS na oddziale intensywnej opieki medycznej Kristin wszystkich szybko poznała. Była lubiana. Swango też. Pracował na tym samym piętrze. Lepiej znał się na postępowaniu w nagłych wypadkach niż większość młodych lekarzy. Wszystko szło tak dobrze, że w październiku 1992 roku złożył wniosek o przyjęcie do AMA. Tym samym ujawnił, że znów praktykuje jako lekarz. Jak na człowieka starającego się ukryć przeszłość, krok był ryzykowny. W AMA jego sprawą zajęła się Nancy Watson, która zachowała się inaczej niż władze kliniki w Dakocie Południowej. Napisała do sądu w Quincy z prośbą o kopię wyroku.

Jakież było jej zdziwienie, gdy z Quincy zadzwonił do niej sędzia Dennis Cashman, oburzony wiadomością, że skazany lekarz znów pracuje.

- Czy pani wie, z kim marny do czynienia? - zapytał.

- Właściwie nie bardzo - odparła.

Cashman opowiedział jej o zatruciach na pogotowiu w Quincy i podejrzanych zgonach w Ohio.

Wstrząśnięta Nancy Watson napisała do Swango, że ponieważ dwa stany cofnęły mu prawo wykonywania zawodu, jego wniosek został skierowany do rozpatrzenia przez radę etyki i prawa. Rozmawiała też z kilkoma osobami w AMA. Jedna z nich znała dziekana wydziału medycyny Uniwersytetu Stanowego Dakoty Południowej doktora Roberta Talleya.

25 listopada 1992 szef kadr Anthony Salem został telefonicznie zawiadomiony przez Talleya, że Swango miał w przeszłości "problemy".

- Wiem - rzekł doktor Salem. - Coś w Illinois.

- Nie - odparł Talley. - W Ohio, podejrzane zgony.

Salem był wstrząśnięty. Zapewnił Talleya, że sam będzie nadzorował pracę Swango przez najbliższe 3 dni.

Nazajutrz wypadało Święto Dziękczynienia. Już dzień później sprawa wyszła poza szpitalne mury. W telewizyjnym programie Sądowe akta poruszono sprawę, ilustrując ją fragmentem starego filmu - wywiadu ze Swango przeprowadzonego, gdy był w więzieniu. Wieczorem do Salema zadzwoniło dwóch kolegów, przerażonych tym, co zobaczyli w telewizji. Rano szef kadr zadzwonił do Swango i zabronił mu przychodzić do szpitala. Cofnął mu zezwolenie na wstęp do szpitalnej apteki i zawiesił w prawach pracownika. Zawiadomił władze kliniki. Zaczęto sprawdzać karty chorych pacjentów Swango.

Kristin zapewniała rodziców, że u niej wszystko w porządku, ale koledzy martwili się o nią. Zamknęła się w sobie, była przygnębiona. Dopiero po jakimś czasie przyznała komuś z przyjaciół, że zastanawia się, czy to możliwe, żeby Michael Swango naprawdę był winny.

13 stycznia ciężko zachorowała. Miała silne mdłości, bóle głowy, w domu zemdlała. I znowu - klasyczne objawy zatrucia arszenikiem, ale Kristin nigdy nie powiedziała, że podejrzewa, że ktoś chce ją otruć.

Ostatni weekend lutego spędzała sama, bo Swango wyjechał na parę dni. W piątek wieczorem ogarnął ją taki lęk - jak zanotowała w dzienniku, który zaczęła pisać - że wzięła coś na uspokojenie. W sobotę zadzwoniła do pracy i powiedziała, że nie przyjdzie, bo się źle czuje. Wieczorem wypiła kilka dżinów z tonikiem, żeby się rozluźnić. Więcej nie pamiętała.

Późną nocą policja zatrzymała młoda kobietę, spacerująca po ulicy nago, choć termometry wskazywały minus 16 stopni C. To była Kristin Kinney. Odwieziono ją do szpitala psychiatrycznego.

Lekarze przypuszczali, że to zatrucie nikotyną. W dużej dawce wywołuje paraliż, śpiączkę i śmierć. Do objawów zatrucia należą dezorientacja, osłabienie i przygnębienie. Wszystkie wystąpiły u Kristin.

Diagnoza wydawała się dziwna, bo Kristin prawie nie paliła. Nikt nie wiedział, że wśród trucizn znalezionych w mieszkaniu Swango w Quincy była też nikotyna.

21 marca Al Coopoer miał zawał. Został przyjęty do szpitala. Czekała go operacja wszczepienia by-passów. To zmobilizowało Kristin. Pojechała do Wirginii opiekować się ojczymem. Matka była przerażona wyglądem córki - chuda, wycieńczona, skarżyła się na bóle głowy i mdłości.

Czas mijał. Kristin spędzała z Alem całe godziny, podnosiła go na duchu. Mówiła mu, jak bardzo go kocha. Wydawało się, że odzyskuje formę i humor.

Gdy pod koniec marca Kristin wróciła do Dakoty Południowej, była zdecydowana na rozstanie. Złożyła wymówienie w szpitalu i zawiadomiła znajomych, że wraca do Wirginii. Cooperowie byli szczęśliwi.

Kristin wynajęła mieszkanie i wróciła do dawnej pracy. Wiele czasu spędzała teraz z rodzicami, nie narzekała już na bóle głowy.

22 kwietnia w Wirginii niespodzianie pojawił się Swango i wprowadził do Kristin.

Młodzi odwiedzili Cooperów następnego dnia. Przyjęła ich tylko Sharon, Al gdzieś wyszedł.

- Chyba przytyłeś parę kilo - powiedziała w pewnej chwili.

Wpadł w szał, wrzeszczał i tupał.

- Jak możesz mówić o mnie takie rzeczy! - ryczał.

Oszołomiona Sharon zamilkła.

- Co mu się stało? - spytała córkę, gdy Michael wyszedł.

Kristin miała przerażoną minę.

- Nic nie mów - powiedziała.

Po tym incydencie rzadko odzywała się do rodziców. Swango nie wrócił do Wirginii na stałe. Chciał znów pracować jako lekarz, ale tam, gdzie go nie znają.

Już po kilku dniach był na uniwersytecie w Nowym Jorku na kolejnej rozmowie kwalifikacyjnej.



 

 
Przegląd Reader's Digest 2003
Tłumaczenie: MICHAŁ MADALIŃSKI
  • /pisane-noc/291-licencja-na-zabijanie/1369-zgubilimy-go
  • /pisane-noc/291-licencja-na-zabijanie/1367-burzliwa-mio