"Co robić, tato?"

 

 

NAZAJUTRZ RANO Jessie z przyjacielem nerwowo czekali przy telefonie. Gdy w końcu zadzwonił, odezwał się nie Paul, lecz jego żona, Leah. Kolega Jessie'ego, udając kierownika gospodarstwa rybnego, przedstawił pokrótce korzystne warunki pracy, których jej mąż nie mógł odrzucić.

Leah uzgodniła, że nazajutrz rano Paul spotka się z Jessie'em i kierownikiem w restauracji w dzielnicy Cubao, po czym dodała:
- Dla nas i dla trójki naszych dzieciaków jest to znakomita okazja.

Dzieci? - Jessie był zaskoczony, gdy usłyszał, że Paul Aliguen ma rodzinę. Do tej chwili marzył, żeby ten człowiek za popełnione morderstwo zapłacił własnym życiem. Teraz, przypominając sobie, jak bardzo cierpiał po śmierci Miguela, zaczął się zastanawiać: - Czy mam prawo pozbawić te dzieci ojca?

Tego popołudnia Jessie usiłował uporządkować myśli. Jeżdżąc bez celu ulicami Manili, dostrzegł w śródmieściu maleńki kościółek. Postanowił wejść do środka, by się pomodlić. Klęknął i ze łzami w oczach cichutko zapytał:
- Tato, co mam zrobić?

Wydawało mu się, że po raz pierwszy od ośmiu lat słyszy głos Miguela.

"Nie wolno ci zabijać - zdawał się mówić głos. - Prawdziwą istotą życia człowieka jest przebaczenie".

Szlochając Jessie powiedział:
- Dziękuję Ci, Boże. Dziękuję ci, tato.

Sprawiedliwość będzie oznaczać karę wymierzoną zgodnie z prawem. Właśnie takiej sprawiedliwości pragnąłby ojciec.

Nazajutrz o ósmej rano Jessie był w biurze Yictora Bantegui, przed którym rozłożył pognieciony papier; nosił go przy sobie od prawie 10 lat. Był to nakaz aresztowania Paula Aliguena.
- Znalazłem tego człowieka - powiedział po prostu.

Victor Bantegui polecił sierżantom Noelowi Tadeo i Alexandrowi Nicasio, by towarzyszyli Jessie'emu podczas spotkania. Sierżant Tadeo w mundurze kierował ruchem na pobliskim skrzyżowaniu, jednocześnie obserwując okolice na wypadek, gdyby podejrzany zaczął uciekać. Ubrany po cywilnemu sierżant Nicasio dyskretnie pokazał swoją odznakę dwóm agentom ochrony restauracji i szepnął:
- Zaraz kogoś aresztujemy - po czym usiadł przy stoliku.

O dziewiątej rano Jessie dostrzegł Alberto, który machał do niego ręką. Czując gwałtowne bicie serca, wylewnie go przywitał, po czym zwrócił się do jego towarzysza.

Wszystko w nim wrzało, kiedy ściskał rękę człowieka, który był zabójcą jego ojca.
- Wejdźmy do środka - zaproponował Jessie. Zaprowadził braci Aliguenów do stolika sąsiadującego ze stolikiem sierżanta Nicasio, po czym ukradkiem dał znak policjantowi, unosząc do góry kciuk.

Nicasio wstał, skinął głową na agentów i przywołał ręką Tadeo, który wszedł do restauracji trzymając w ręku pistolet przykryty kapeluszem.

Sierżant zbliżył się do stolika Jessie'ego, pochylił się i szepnął Paulowi Aliguenowi do ucha:
- Jest pan aresztowany za zabicie Miguela Bantigue. Załatwmy to w miarę spokojnie.

Paul był kompletnie zaskoczony. Gdy policjanci wyprowadzali mordercę, Jessie widział jedynie bezradnie opuszczone ramiona pokonanego człowieka.

W trzy godziny później inspektor Yictor Bantegui przedstawił aresztowanego Paula Aliguena tłumowi dziennikarzy.
- To jest główny podejrzany o zamordowanie z zimną krwią Miguela Bantigue w Bacolod City w 1985 roku. Przez te wszystkie lata wymykał się sprawiedliwości - do dziś. A tu jest człowiek, który go tropił przez 8 lat - syn Miguela Bantigue.
Gdy Victor Bantegui wskazał Jessie'ego, Paul Aliguen ze zdziwienia szeroko otworzył usta.

Morderca dopiero teraz dowiedział się, kim jest Jessie. Przy akompaniamencie trzasków migawek w aparatach fotograficznych Jessie wyszedł na środek sali z uczuciem głębokiej ulgi.

Odruchowo zbliżył się do Paula Aliguena i wymierzył mu mocny cios w żołądek.

Jessie Bantigue znalazł w końcu sprawiedliwość.

11 października 1993 roku Paul Aliguen przyznał się do zabójstwa Miguela Bantigue. Został skazany na osiem lat więzienia. W cztery miesiące po procesie żona Jessie'ego urodziła chłopca, któremu rodzice nadali imiona Justin Miguel - na cześć nieżyjącego dziadka.


 


Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Adam BUDZYŃSKI

Mijają tygodnie

 

 

NIE MOGĄC znaleźć pracy, Jessie oszczędzał resztki pesos, jedząc tylko raz dziennie. Miał ziemistą cerę. Zaczął się zastanawiać, czy nie czas zrezygnować z poszukiwań Paula Aliguena.

I wtedy nastąpił ponowny przełom. Przechodząc obok kolejnego zakładu fryzjerskiego, zauważył w nim nowego pracownika.
- Kto to jest? - z obojętną miną zapytał właściciela.
- Och, ten człowiek pochodzi z twoich okolic, z południa.

Jessie szybko nawiązał z nim rozmowę. Kiedy poznał nazwisko tego człowieka, miał ochotę krzyczeć z radości: był to współlokator Alberto Aliguena. Ukrywając podniecenie, Jessie z całym spokojem wdał się z nim w rozmowę. Po paru godzinach fryzjer zaprosił Jessiego na przyjęcie do swego mieszkania.

Tego wieczoru Jessie rozglądał się z nadzieją, obserwując gości. Ale do północy nie pojawił się brat Paula. Kiedy Jessie miał już wychodzić, gospodarz domu przedstawił mu nowego przybysza.
- Tutaj jest jeszcze jeden facet z południa - powiedział. - Nazywa się Alberto.

To imię zadziałało jak potężny wstrząs. Spokojnie, zachowuj się normalnie - przemknęło Jessie'emu przez głowę. - Ten człowiek może mnie doprowadzić do zabójcy mojego ojca.

Gdy zaczęli rozmawiać, Jessie uznał, że będzie musiał znaleźć sobie pracę w Manili, by śledzić dalej Alberto Aliguena. Kto wie, może Paul Aliguen wpadnie mu prosto w ręce. Jeśli tak - stwierdził w duchu Jessie - to ten facet zginie!

Któregoś dnia jeden ze znajomych opowiedział Jessie'emu o wysokim rangą policjancie z drogówki, którego nazwisko brzmi podobnie do jego nazwiska.

Nazajutrz z samego rana Jessie zjawił się nie zapowiedziany w biurze Victora Bantegui i powiedział mu, że szuka pracy. Główny inspektor Bantegui zatrudnił chłopaka w niepełnym wymiarze godzin jako kierowcę i kucharza.

W kilka dni później Jessie wyjawił pracodawcy prawdziwy powód swojego przyjazdu do Manili. Victor był wstrząśnięty tą opowieścią. Zdawał sobie sprawę, że jego kompetencje nie obejmują prowadzenia śledztwa, ale jednocześnie wiedział, że jeśli podejrzany zostanie zidentyfikowany, wówczas może go aresztować każdy policjant.
- Jeżeli znajdziesz zbiega - inspektor obiecał Jessie'emu - możesz być pewny, że pójdzie do więzienia.

Przez cały sierpień i we wrześniu Jessie unikał spotkania z Alberto, obawiając się, że ten może domyślić się, kim jest.

W końcu 15 września Jessie spotkał się z nim w jednym z salonów kosmetycznych w Lagro. Rozmawiali o bezrobociu.
- Chyba mam szczęście - wyznał Jessie. - Pracuję w japońskim gospodarstwie rybnym na przedmieściu Manili, ale teraz wyjeżdżam, bo dostałem lepszą robotę. Może znasz kogoś, kto szuka pracy?

Sekundy wydawały się godzinami. W końcu przynęta chwyciła. Alberto zapytał:
- Co sądzisz o moim bracie, Paulu? Jessie odparł nonszalancko, że będzie szczęśliwy, mogąc go polecić.
- Po prostu niech Paul jutro do mnie zadzwoni - zaproponował.

Wieczorem Jessie poszedł do swego przyjaciela z dzieciństwa.
- Jeżeli mi pomożesz, zastawię pułapkę na tego faceta - powiedział. - Mam pewien plan...

 


 


Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Adam BUDZYŃSKI

Koszmar wraca

 

 

W MARCU 1991 roku Mary Ann urodziła córeczkę i poszukiwania Jessie'ego zeszły na drugi plan. Ale w roku 1993 wstrząsnęło nim inne straszliwe wydarzenie, podjął więc działania na nowo.

Leonil, dotrzymując przyrzeczenia, podjął wyzwanie i zaczął się włóczyć po knajpach z kumplami Aliguena. W kwietniu 1993 roku pił w wesołym towarzystwie, gdy doszło do drobnej kłótni, która zamieniła się w bójkę. Kiedy Leonil próbował uspokoić towarzystwo, jeden z kompanów wyciągnął nóż. Po kilku minutach umierający Leonil leżał na ziemi.

Powtórzył się cały ten koszmar - powiedział sobie Jessie, gdy usłyszał tę straszliwą wiadomość. - Tym razem z mojej winy.

Po pogrzebie zadzwoniła do Jessie'ego siostra Leonila, Arnie.
- Nie wiem, czy to może się przydać - powiedziała - ale znam w Manili adres człowieka, który może być związany z Paulem Aliguenem.

Miała na myśli Alberto Aliguena z Bacolod, który mieszka z pewnym fryzjerem w Lagro, na przedmieściach Manili.

Korzystając z pomocy przyjaciół w Banago, Jessie ustalił, że Alberto jest bratem zabójcy. Odzyskując nadzieje, Jessie powiedział Mary Ann, że musi wyjechać, by poszukać sobie bardziej intratnej pracy i pospiesznie wyruszył do Manili. Tam zamieszkał u kuzyna. Ale po tygodniu dowiedział się, że fryzjer i Alberto przeprowadzili się w inne miejsce. Znów jestem załatwiony - skonstatował ponuro.

Miał tylko jedną możliwość: odnaleźć w Lagro innych ludzi, którzy przybyli z Negros. Dzień po dniu Jessie włóczył się po sklepach i jadłodajniach, przejeżdżał autobusami przedmieścia.

Jednocześnie odwiedzał salony fryzjerskie, poszukując tych ludzi.

 


 


Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Adam BUDZYŃSKI

Bunt i rozpacz

 

 

Po ŚMIERCI MIGUELA rodzina Bantigue znów zaczęła martwić się o przyszłość. Troje dzieci musiało z braku pieniędzy zrezygnować ze szkoły. Jessie, zmuszony do podjęcia pracy zarobkowej, by utrzymać rodzinę, również musiał porzucić naukę. Przez kilka miesięcy jeździł jeepneyem na zmianę z bratem. Matka stale kontaktowała się z policją w nadziei, że usłyszy jakieś wiadomości na temat dochodzenia, ale odpowiedź zawsze brzmiała tak samo:
- Nie mamy nic nowego.

Bezradny i zirytowany, Jessie coraz bardziej się buntował, często wdawał się w bijatyki i uruchamiał bez kluczyka cudze samochody, żeby się nimi przejechać. Dopiero kiedy w 1987 roku wyjechał z półwyspu Bataan, by podjąć pracę na statku ratunkowym, oddaliwszy się od gorzkich wspomnień mógł obiektywnie spojrzeć na siebie.

Tata uczył mnie, że szacunek do siebie samego jest ważniejszy niż wszystko - rozmyślał. - Czas, bym stał się dorosłym mężczyzną, tak jak ojciec się tego po mnie spodziewał.

Jessie ożenił się z 23-letnią Mary Ann i otrzymał dobrą pracę w przedsiębiorstwie kurierskim. Ale jakiś głos wewnętrzny wciąż mu przypominał, że musi pomścić śmierć ojca. Gdy zwierzył się ze swej udręki Leonilowi, przyjacielowi z dzieciństwa, ten zdał sobie sprawę, jak bardzo Jessie'ego dręczy to, że morderca nie został ujęty.
- Mieszkasz w sąsiedztwie Aliguenów, czy nie zechciałbyś zdobyć jakichś informacji o Paulu? - zapytał Jessie przyjaciela. - Może mógłbyś się z nimi zaprzyjaźnić i czegoś się dowiedzieć.

Leonil chętnie się zgodził.

Jessie w wolnym czasie także poszukiwał śladów mogących go naprowadzić na trop mordercy. W przedsiębiorstwie kurierskim uważnie czytał wszystkie listy, na których widniało nazwisko Aliguen. Ślęczał nad relacjami prasowymi o aresztowaniach przestępców i prowadził poszukiwania w najdziwniejszych rejonach miasta. Wszystko na próżno. Wydawało się, że Paul Aliguen zniknął z powierzchni ziemi.

 


 


Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Adam BUDZYŃSKI

Co my teraz zrobimy?

 

 

Jessie Bantigue z trudem opanował gonitwę myśli. Był parny ranek we wrześniu 1993 roku -godziny szczytu w Cubao, handlowej dzielnicy Manili, stolicy Filipin. Ten szczupły, 28-letni mężczyzna nerwowo wypatrywał w tłumie przechodniów twarzy, którą ostatni raz widział, gdy zamajaczyła mu w błysku noża. Czy go rozpoznam? - zastanawiał się. - Czy mimo wszystko pojawi się w tłumie!

Po chwili ujrzał dwóch mężczyzn. Jeden był uśmiechnięty i wymachiwał rękami. Drugi miał twarz bez wyrazu, ale Jessie natychmiast go rozpoznał. Nie było wątpliwości, że jest to człowiek, który 8 lat temu zniszczył mu rodzinę i dzisiaj wreszcie miał za to zapłacić.

Tamtego popołudnia w grudniu 1985 roku, gdy zaczęło przejaśniać się. po deszczu, 21-letni Jessie wyszedł z zajęć z inżynierii lądowej w koledżu West Negros w Bacolod City na wyspie Negros na Filipinach. Cieszyła go poprawa pogody. Wieczorem rodzina Jessiego spodziewała się odwiedzin kolędników.

Gdy chłopak czekał na głównym rynku, podjechał 16-osobowy niebieski mikrobus, zwany tu jeepneyem. Jessie rozpoznał taksówkę swojego ojca. Miguel Bantigue od wielu lat oszczędzał na ten samochód, który był źródłem stałych dochodów borykającej się z biedą rodziny. Przykład ojca był największym bodźcem dla Jessie'ego. Udowodniłeś mi, że dzięki wyrzeczeniom i poświęceniu można osiągnąć prawie wszystko - przemknęło mu przez myśl. Był dumny, że jest synem Miguela Bantigue.

Wsiadając do samochodu Jessie ze zdziwieniem zobaczył, że ojciec siedzi za kierownicą, a matka w tyle wozu sprzedaje bilety. Obok Miguela siedziała ośmioletnia córeczka, Jennifer.
- Kierowcy odebrano prawo jazdy - wyjaśnił ojciec.

Wydawało się, że to nie ma większego znaczenia - Miguel z przyjemnością siadał za kierownicą. Był dumny z tego, że jako 40-letni mężczyzna nareszcie decyduje o swoim losie, i Jessie to widział. Ulicę pokrywało błoto, więc Miguel ostrożnie jechał w stronę portowego przedmieścia Banago. Gdy skinął na niego mężczyzna w ciemnej marynarce, Miguel minął go o kilka metrów, po czym zaczął wolno cofać samochód.

Niski, średniej tuszy mężczyzna, który chwiejnym krokiem podszedł do jeepneya, był najwidoczniej pijany. Wściekły, że musiał czekać, obrzucił Miguela przekleństwami, odmówił zapłaty za przejazd, po czym przepchnął się na tył samochodu i zajął tam miejsce. Po kilku minutach jazdy Miguel zatrzymał jeepneya, bo wysiadał jeden z z pasażerów. Pijany mężczyzna, nie przestając kląć, zaczął się przepychać z tylnej części samochodu do kierowcy.

Nagle rzucił się z nożem na Miguela, wbijając mu ostrze w klatkę piersiową. Jessie wykrzyknął głośno imię ojca, a matka, widząc plamę krwi na koszuli Miguela, też zaczęła krzyczeć. Pijany mężczyzna pobiegł w kierunku pobliskiego magazynu. Jessie dogonił go i uderzył pięścią w głowę. Sześciu mężczyzn, którzy stali przed magazynem, rzuciło się natychmiast na chłopca i przewróciło go w błoto. Miguel, mimo że był ranny, słaniając się na nogach podszedł do napastników i zaczął tłuc ich na oślep w obronie syna, aż sam osunął się na ziemię.

W nocnej ciszy rozbrzmiewały okrzyki tłumu obserwującego bijatykę. Słysząc wołanie matki, Jennifer podbiegła do walczących wołając:
- Proszę, przestańcie!

Napastnicy wycofali się. Jessie wciągnął ojca do samochodu i ruszył do oddalonego o ponad trzy kilometry szpitala Bacolod's Riverside. Ale obrażenia były zbyt rozległe i upływ krwi zbyt duży, by można go było uratować. Odrętwiały z rozpaczy Jessie objął wstrząsane szlochem ramiona matki.
- Tata nie żyje - powiedział przez Izy. - Co my teraz zrobimy?

Niczego nie rozumiejąca Jennifer spojrzała im w oczy i zapytała:
- Gdzie jest tatuś? Kiedy wróci?

Tego samego wieczoru policjanci odwiedzili Jessie'ego w szpitalu. Jeden z pasażerów taksówki rozpoznał zabójcę; był nim niejaki Paul Aliguen, bezrobotny murarz. Jessie pojechał z policjantami do domu Aliguena, ale zastali tam jedynie jego żonę.

Przez kilkanaście następnych dni Jessie nie miał żadnej wiadomości z policji. Gdy minęło kilka tygodni, dla chłopaka stało się jasne, że przepracowani policjanci traktują ten incydent jako jeszcze jedną pijacką burdę. Oni uważają, że ponieważ jesteśmy biedni, nie zasługujemy na sprawiedliwość - z goryczą myślał Jessie. - Ale się mylą. Któregoś dnia dopadnę tego człowieka, który tak skrzywdził moją rodzinę. Zapłaci mi za to.

 

 


Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Adam BUDZYŃSKI