Straszliwy werdykt

 

 

Po wejściu do domu widzę bladą twarz Kenny'ego. Chwała Bogu - mówi.

Trzyma słuchawkę przy uchu, ale nie odrywa ode mnie oczu.
- Już wróciła. Poproszę ją.

W słuchawce odzywa się głos Billa.
- Jackie, opowiedz mi własnymi słowami, co się stało.

Bili nie jest panikarzem, dlatego wybrałam go na swojego lekarza, Ale teraz jego głos brzmi jakoś inaczej. Jąka się, mówi za prędko.

Biorę głęboki wdech i zdaję mu pokrótce relację - jak to bolała mnie głowa, widziałam jak przez mgłę i o mało nie upadłam, sięgając po wyciągniętą rączkę Kelsey. Orientuję się, że Bill robi notatki.
- Ostatnio mało spałam. To chyba po prostu zmęczenie - tłumaczę.

Najwyraźniej sądzi inaczej. Chociaż jest niedziela, załatwia mi rezonans magnetyczny i przekonuje oftalmologa, żeby mnie przyjął.
- Dzisiaj?
Jeszcze nie dotarło do mnie znaczenie tych strasznych słów, a on już prosi, żebyśmy się pospieszyli. Spotka się z nami na radiologii.

W samochodzie Kenny powtarza mi, co wcześniej usłyszał od Billa. Istnieje możliwość, że jakiś guz w mózgu uciska nerw wzrokowy albo że mam nie wykrytego tętniaka. Na razie trudno cokolwiek stwierdzić.

Wjeżdżamy główną bramą do szpitala. Pracowałam w nim - przed urodzeniem Kelsey - jako specjalistka od prawa w zakresie opieki zdrowotnej.
- Proszę od razu iść na radiologię - recepcjonistka, którą znam uśmiecha się niepewnie. -- Witamy.

Usiłuję odwzajemnić jej uśmiech.

Kiedy wchodzę, technik radiolog właśnie zapala światła, przygotowuje aparaturę. Bili Lang czeka, chodzi nerwowo po pokoju. Zaraz po rezonansie magnetycznym wyraźnie przejęty Bill pogania mnie do wyjścia.
- Powiedziałem Kenny'emu, jak dojechać do oftalmologa - mówi. - Radiolog już ogląda twoje klisze. Zadzwonię później.

Kiedy przyjeżdżamy, okulista dopiero otwiera gabinet. Najpierw sprawdza mi wzrok, potem bada oczy.
- Widzenie w prawym oku zdecydowanie się pogorszyło - mówi.
- Czy to samo może się stać z lewym okiem? - pyta Kenny.
- Nie sądzę, ale też nie mam pewności.

Nie ma pewności. Jestem zdruzgotana. Jeżeli stracę wzrok w drugim oku, to będę ślepa.

Próbuję sobie wyobrazić, jak by to było nie widzieć twarzy ukochanych osób, ale to zbyt bolesne. Słyszę, jak Kenny pyta lekarza o diagnozę.
- Zapalenie nerwu wzrokowego - odpowiada lekarz - powodujące obrzmienie nerwu.

Dowiadujemy się, że jest to tajemnicza dolegliwość, która nadchodzi i ustępuje ni z tego, ni z owego. Najprawdopodobniej nie wiąże się z żadnymi innymi zaburzeniami w organizmie. To byłaby dobra wiadomość: z czasem wszystko wróci do normy.

Istnieje jednak i inna, bardziej zatrważająca, możliwość. Lekarz wyjaśnia, że zapalenie nerwu wzrokowego może być też objawem choroby neurologicznej.
- Jakiej? - pytam.
- Stwardnienia rozsianego, Sclerosis Multipleks. W skrócie SM.

Przerażenie odbiera mi mowę. Przypominam sobie pytania Billa Langa na temat utraty równowagi i koordynacji ruchów. Czyli to do tego prowadziły jego pytania.

I wtedy dzwoni telefon. To Bili Lang z wynikami rezonansu magnetycznego. Nie wykryto guza mózgu ani tętniaka. Ale, dodaje, prawy nerw wzrokowy wykazuje obrzmienie i dysfunkcję... a więc zaburzenie neurologiczne.
- Stwardnienie rozsiane - mówię. - Zgadza się?
- SM to tylko jedna z możliwości - po chwili milczenia mówi ostrożnie Bili.

Możliwości. To słowo nie daje mi spokoju.
- Na tym etapie nie możemy postawić ostatecznej diagnozy SM - tłumaczy. - Najpierw trzeba by pobrać płyn rdzeniowy, ale i wtedy nie da się postawić ostatecznej diagnozy, dopóki nie wystąpią inne objawy choroby.

Bili Lang podejrzewa, że od miesięcy mogłam tracić widzenie w prawym oku, ale lewe nadrabiało te straty. Co wyjaśniałoby bóle głowy, pieczenie oczu.

Później, w samochodzie, tonę w rozmyślaniach, co ze mną będzie. - Jackie, wiem, że się boisz - mówi Kenny, próbując zinterpretować moje milczenie. - Pamiętaj, że jestem przy tobie. Nigdy nie zostawię cię samej z czymś takim.

Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Tłumione łzy dławią mnie w gardle. Zanim padły te słowa, właściwie nie zdawałam sobie sprawy, czego najbardziej się boję. Poza badaniami i diagnozą, właśnie tego. Ze zostanę sama.

Kiwam głową, łzy płyną mi po policzkach.
- Jak mogłaś pomyśleć coś takiego? - pyta Kenny.

Nie wiem, co odpowiedzieć. W końcu dodaje ostatnią rzecz, jaka została do powiedzenia.
- Zawsze będę cię kochał - mówi szeptem, ocierając mi łzy.




Przegląd Reader's Digest 1998
Tłumaczenie: Anna Kołyszko


  • /pisane-noc/279-moje-magiczne-szkieko/1266-moj-biedny-chopczyk
  • /pisane-noc/279-moje-magiczne-szkieko/1264-stracia-pani-czerwie