Pierwszy kontakt

 

 

Na zakończenie roku szkolnego nauczyciele orzekli, że Jeff jest dzieckiem emocjonalnie niezrównoważonym i upośledzonym umysłowo. Tymczasem badania przeprowadzone w Switzer Center, pobliskim zakładzie wychowawczym dla dzieci specjalnej troski wykazały, że Jeff odznacza się j inteligencją wyższą niż przeciętna, ale jest bardzo znerwicowany i dlatego w matematyce osiągnął wynik, który mógłby świadczyć o umysłowym niedorozwoju. Jeffa przeniesiono więc na dalszą naukę do zakładu. Przez następne dwa lata nadpobudliwość chłopca wyraźnie zmalała, a w nauce zrobił ogromny postęp.

Jednakże po skończeniu VI klasy Jeff, bardzo niechętnie, wrócił do dawnej szkoły. Jego iloraz inteligencji wynosił 130 punktów, a więc mieścił się w granicach "uzdolniony". Długotrwała terapia znacznie poprawiła mu wymowę. Niemniej, dawni koledzy nie przestali go prześladować.

Pobyt w VII klasie stałby się niechybnie najcięższym okresem jego życia, gdyby ojciec nie zabrał go pewnego dnia do innego akwarium - Morskiej Krainy w San Diego. Na widok delfinów chłopca i tym razem ogarnęło radosne uniesienie. Nie mógł oderwać wzroku od pływających z gracją połyskliwych wodnych ssaków.

Postarał się o pracę i za zarobione pieniądze wykupił roczny bilet wstępu do położonego bliżej domu Marinelandu. Podczas pierwszej samodzielnej wizyty w delfinarium, usiadł na okalającym basen niskim murku. Ku zdziwieniu chłopca, przyzwyczajone do karmiących je przysmakami widzów delfiny zaczęły się po chwili gromadzić w jego pobliżu.

Pierwsza podpłynęła do Jeffa przewodząca stadu ponad 300-kilogramo-wa samica zwana Grid Eye. Zbliżyła się do krawędzi basenu tuż obok niego i znieruchomiała. Czy pozwoli się dotknąć? - pomyślał niepewnie, zanurzając rękę w wodzie. Kiedy zaczął głaskać ją po gładkim grzbiecie, delfinica przysunęła się jeszcze bliżej. Chłopiec był w siódmym niebie.

Wkrótce towarzyskie delfiny zaznajomiły się dobrze z nieśmiałym chłopcem. Jeff po raz pierwszy miał przyjaciół. Całe jego życie skoncentrowało się wokół wizyt w delfinarium, które było położone na uboczu, na krańcu Marinelandu, więc chłopcu zdarzało się nieraz spędzać godziny sam na sam z figlarnymi pływakami.

Pewnego dnia młoda samica Sharky podpłynęła pod wodą tak, żeby Jeff mógł chwycić ją za ogon, po czym znieruchomiała. No a co teraz? - zdążył pomyśleć i w tej samej chwili Sarky dała półmetrowego nurka, wciągając dłoń i rękę chłopca w głąb wody. Jeff roześmiał się i pociągnął Sharky w swoją stronę. Delfinica zanurkowała głębiej. Jeff nie ustępował. Zabawa Przypominała zawody w przeciąganiu liny.

Kiedy Sharky wypłynęła na powierzchnię dla zaczerpnięcia tchu, rozradowany chłopiec i uśmiechająca się szeroko rozwartą paszczą delfinica przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Po okrążeniu basenu Sharky znów podsunęła mu pod rękę swój ogon, najwyraźniej zapraszając Jeffa do powtórzenia zabawy.

Jeff i ważące od 150 do 350 kg delfiny lubiły też grywać w berka: ścigali się wokół basenu, kto pierwszy "odklepie się" w umówionym miejscu, albo klaśnięciem dłoni o płetwę przekazywali sobie kolejność wyścigu. Zabawy te dawały chłopcu cudowne poczucie tajemnej więzi z delfinami.

Nawet latem, kiedy w delfinarium gromadziły się setki widzów, żywiołowe zwierzaki rozpoznawały swego przyjaciela w tłumie ludzi i podpływały do niego, gdy tylko zanurzył rękę w wodzie. Pod wpływem okazywanej mu przez delfiny sympatii Jeff nabrał pewności siebie i zaczął otwierać się na świat. Zapisał się na kurs w pobliskim akwarium i czytał wszystkie książki z dziedziny hydrobiologii morskiej, jakie tylko wpadły mu w ręce. Stał się żywą encyklopedią delfinologii. Ku zaskoczeniu rodziców, nie bacząc na wady wymowy zgłosił się na ochotnika do oprowadzania wycieczek i został przyjęty.





 



Przegląd Reader's Digest 1996
Tłumaczenie: Ewa Krasińska

  • /pisane-noc/193-chopiec-wrod-delfinow/934-wygrae
  • /pisane-noc/193-chopiec-wrod-delfinow/932-qgupekq