Pierwsze kroki

 

 

Wieczorem ostatniego dnia pobytu Wowy w szpitalu podjąłem temat, którego unikałem przez tydzień. Spytałem go, jak się czuje bez stóp.
- W porządku, pewnie czekają na mnie w niebie - odparł.
- Na pewno - zapewniłem go cicho.

Na wizycie kontrolnej doktor Walker obwieściła, że można już Wowie pobrać miarę na protezy. Wayne Cottle, specjalista z organizacji Shrinerów, umówił się z nami za dwa tygodnie na ich odbiór.

Wayne powtórzył to, co zaleciła doktor Walker: syn powinien już zacząć ćwiczyć w domu stanie i chodzenie. Może to skrócić czas, który będzie musiał spędzić w szpitalu na nauce chodzenia.

Wowa z ochotą wyraził gotowość, ale okazało się to wcale nie takie proste. Nie mógł pokonać strachu. Biedne dziecko przecierpiało w ciągu ostatnich dwóch miesięcy więcej niż większość ludzi przez całe życie.

Pewnego dnia przed pójściem do pracy udało mi się go namówić na wstanie. Spuścił nogi z kanapy i wsparł się na ortopedycznym balkoniku, podczas gdy ja wsunąłem mu ręce pod pachy, by go podtrzymywać.

Gdy był już w pionie i całą wagą ciała nacisnął na kikuty, jęknął z bólu. Błagał, bym pozwolił mu usiąść. Jednak wiedziałem, że jeśli ulegnę, przez wiele dni nie namówię go na następną próbę. Dlatego zrobiłem jedną z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu. Zmusiłem go.
- Jesteś odważnym i wspaniałym chłopcem. Wiem, że potrafisz to zrobić. Zrób krok w kierunku łazienki - nalegałem.
- Dobrze - powiedział, biorąc głęboki oddech.

Przestał płakać, ale czułem, że drży na całym ciele. Przy pierwszym kroku zajęczał, przy trzecim lub czwartym głośno płakał.
- Dlaczego mnie do tego zmuszasz? Nie potrzebowałem żadnej operacji - skamlał, połykając łzy.

Serce mi się krajało.

Doszliśmy prawie do łazienki, gdzie przystanęliśmy na chwilę, by odpocząć, a następnie ruszyliśmy w stronę kanapy, od której dzieliło nas prawie 5 m. Cały czas płakał.

Odtąd ćwiczyliśmy codziennie, rano i wieczorem. Czułem, jak mocno bije mu serce, gdy usiłuje unieść sztywną w kolanie nogę, a potem drugą.

To był ciężki, bolesny wysiłek.
- Synku, ból będzie ustępował - zapewniałem go. - Wiesz, że kiedy sportowiec ciężko trenuje, najpierw bolą go wszystkie mięśnie, ale każdego dnia ból jest mniejszy, a sportowiec coraz silniejszy. Pamiętaj, każdego dnia będzie bolało trochę mniej.
- Obiecujesz? - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Obiecuję.
Domowy trening stawał się coraz mniej bolesny. Wkrótce Wowa pokonywał trasę kanapa - łazienka bez płaczu Jednak gdy pojechaliśmy do szpitala na dopasowanie protez, wszystko zaczęło się od nowa. Kiedy wieźliśmy Wowę na wózku do gabinetu fizykoterapii, trząsł się ze strachu.

Protezy przygotowane przez Wayne'a były pustymi plastikowymi tubami obejmującymi nogi Wowy. Kończyły się sztucznymi stopami, na które założono nowiutkie sportowe buty.

Wayne był postawnym, miłym człowiekiem. Podziwiałem, jak delikatnie jego mocne ręce obchodzą się z nóżkami Wowy. Zwykle udawało mu się rozbawić chłopca, ale dziś malcowi nie było do śmiechu. Kiedy pomogliśmy mu stanąć, zalał się łzami.
- Nogi mnie bolą! Moje nogi mnie bolą! - krzyknął.

Wayne skinął głową, powiedział coś uspokajającego i zdjął aparat.

Następnego dnia po przypięciu protez poklepał Wowę po ramieniu.
- Czy boli, kolego? - spytał.
- Nie - odparł Wowa.

Wayne usiadł na niskim taborecie przed wózkiem Wowy. Wyglądał jak sprzedawca butów przed kapryśnym klientem.
- Umówmy się, będziesz płakał tylko wtedy, kiedy cię zaboli - zaproponował Wayne. - Wtedy będziemy wiedzieli, co należy poprawić.
- Dobrze, spróbuję - obiecał Wowa roztrzęsionym głosem, ale nie potrafił powstrzymać łez.

Wayne oparł mu obie dłonie na ramionach.
- Teraz wstaniesz i zrobisz kilka kroków - powiedział łagodnie i pomógł malcowi wstać.

Spodziewając się najgorszego, Wowa wtulił twarz w szyję Wayne'a. Jednak już po chwili podniósł głowę. Z brody skąpy wały mu łzy.
- Mamusiu, tatusiu! Nogi nie bolą! W ogóle nic mnie nie boli! - krzyknął radośnie.

Na ślicznej buzi naszego synka malował się prawdziwy zachwyt. Aż jaśniał uśmiechem.

Myślę, że właśnie w tym momencie Wowa uświadomił sobie, że będzie chodzić.





 

Tłumaczenie: PIOTR ART
Źródło: Reader's Digest Listopad 2000



 

  • /pisane-noc/155-piosenka-wowy/656-natia
  • /pisane-noc/155-piosenka-wowy/654-amputacja