Rosyjskie rozwiązanie
W szpitalu Shinerów prześwietlano Wowę od stóp do głów. Gdy później weszliśmy do sali, na ścianie, na podświetlanej tablicy ujrzeliśmy zdjęcia rentgenowskie układające się w kształt jego ciała.
Przygnębiło mnie eksponowanie tak bardzo zniekształconych stawów. Kątem oka zauważyłem, że Diana czuje się tak samo. W ciszy wpatrywaliśmy się w zdjęcia.
Podeszła do nas lekarka i się przedstawiła - nazywa się Janet Walker, jest chirurgiem ortopedą i będzie operować stopy Wowy.
Miała proste, kasztanowate włosy i okulary w drucianych oprawkach. W pierwszym momencie sprawiała wrażenie oschłej, ale gdy się uśmiechnęła, jej twarz zmieniła się nie do poznania. Przedstawiła nam kolegę - doktor Ronald Burgess specjalizował się w operacjach dłoni. Miał starannie przystrzyżone szpakowate włosy i bezpośredni sposób bycia.
Oboje dokładnie zbadali Wowę.
- Nigdy nie widziałem nadgarstków w tak okropnym stanie, tak bardzo wygiętych. Na szczęście palce ma dość sprawne. Jeśli nadgarstki zostaną wyprostowane, powinien mieć dłonie sprawne, choć w ograniczony sposób - stwierdził doktor Burgess. Miałem ochotę go uścisnąć.
Lekarze wyjaśnili nam, że spróbują wyprostować nadgarstki Wowy urządzeniem zwanym aparatem Ilizarowa. Stworzył go w latach 50. rosyjski lekarz Gawrił Ilizarow, wykorzystując zdolność tkanek do regeneracji.
Do kości po obu stronach złamania wprowadza się druty tworzące rodzaj rusztowania. Gwintowane bolce łączą ze sobą górną i dolną część rusztowania. Cztery razy dziennie lekarz przekręca nakrętkę na bolcach o ćwierć obrotu, w celu rozwarcia brzegów złamania. Przestrzeń między nimi wypełnia nowa tkanka kościotwórcza.
Aparat stosuje się z powodzeniem do przedłużania kończyn, które są zbyt krótkie z powodu wady wrodzonej lub uszkodzenia. Nasi lekarze mieli zamiar za pomocą tego urządzenia stopniowo wygiąć kości Wowy do właściwej pozycji.
Jakaż ironia losu - nasz syn przebył tak długą drogę, by być leczony metodą wynalezioną w jego ojczyźnie.
Gdy wieczorem kładłem go spać, Wowa zadawał mi mnóstwo pytań na temat operacji. Starałem się odpowiadać tak dokładnie jak umiałem. Na koniec cmoknąłem go w czółko, życząc dobrej nocy. Byłem wyczerpany, ale miał jeszcze tylko jedno pytanie.
Miałem mu już powiedzieć, by poczekał z nim do rana, ale on był szybszy.
- Dlaczego Bóg mnie takiego stworzył? Czy zrobiłem coś złego? Albo moja mamusia?
Na całe szczęście byliśmy z Dianą przygotowani na takie pytania. Opowiedziałem Wowie biblijną opowieść o niewidomym od urodzenia, którego Jezus uzdrowił.
"Kto zgrzeszył - on czy jego rodzice?" - pytali Jezusa uczniowie. Jezus odpowiedział, że ani on nie zgrzeszył, ani jego rodzice. Stało się tak, "aby się na nim objawiły sprawy Boże".
- Bóg wie, że jesteś silny i poprzez ciebie chce pokazać nam wielkie rzeczy. Takie jak cud, że jesteś tu z nami. I wiem, że Bóg ma jeszcze w zanadrzu mnóstwo wielkich rzeczy dla ciebie - powiedziałem, odgarniając mu włosy z czoła.
Wowa słuchał uważnie, po czym objął mnie swymi sztywnymi rączkami i wtulił mi twarz w ramię.
Źródło: Reader's Digest Listopad 2000
- /pisane-noc/155-piosenka-wowy/654-amputacja
- /pisane-noc/155-piosenka-wowy/652-wowa-naszych-marze