Uszli z życiem

 

 

Przerażony Greg Herman, krążąc wokół miejsca katastrofy w poszukiwaniu żony i dzieci, tracił nadzieję. W tej straszliwej masie żelastwa nie potrafił nawet znaleźć swojej połowy wagonu 5900. Rozum mówił, że z takiego piekła nikt nie mógł ujść z życiem. Serce jednak podpowiadało mu co innego.

I słusznie. Reszta rodziny, tak jak on i Kristen, też znajdowała się daleko od miejsca zderzenia drugiej lokomotywy ze slipingiem.

W pierwszej chwili Kaitlin i David rozpłakali się ze strachu. Lisa uspokoiła ich, ale w nagłej ciszy przedziału pozostał strach o Grega i Kristen. A także gorączkowa myśl - co robić dalej.

Czas naglił. Kiedy Lisa poczuła swąd, zrozumiała, że trzeba uciekać. Okno było uchylone, ale do ziemi było daleko. I wtedy odnalazł ją snop światła latarki - do środka zajrzał policjant.
- Nie jest pani ranna? - spytał.

Lisa pokręciła głową.

Opuścił okno i podał jej latarkę.
- Najpierw najmniejsze dziecko - poprosił.

Lisa wstrzymała oddech, kiedy wziął od niej małego Davida i przekazał komuś dalej. Na drugi rzut poszły Kaitlin i Lisa. Wszyscy troje skulili się na dachu wagonu, czekając, aż trzech robotników utworzy z siebie drabinę, po której mogliby zejść. Już na ziemi jacyś mężczyźni otulili dzieci kocami i odprowadzili w bezpieczne miejsce.
- Zaraz! - krzyknęłaLisa.- Winnym wagonie jechał mój mąż z 8-letnią córką. Muszę ich znaleźć.
- Taki wysoki, barczysty szatyn z wąsami? - spytał ktoś.
- Tak, tak - potwierdziła.
- Szukał pani wszędzie. Oto i on!

I rzeczywiście! Greg biegł ku Lisie i mrużył krótkowzroczne oczy, żeby ją dojrzeć. Drżącym głosem pytał, czy wszyscy troje są cali i zdrowi. Zapewnił ich, że nie muszą też martwić się o Kristen.

Podziękowali ratownikom i ruszyli już we czwórkę boso, po żwirze i śniegu, szukać Kristen.



 

Tłumaczenie: ANNA KOŁYSZKO
Reader's Digest 2000

  • /pisane-noc/154-dramat-na-torach/642-wzorowa-organizacja
  • /pisane-noc/154-dramat-na-torach/640-gdzie-s-dziewczynki