Z powrotem w Somali

 

 

W 1995 roku telewizyjna stacja BBC zaproponowała nakręcenie filmu dokumentalnego o moim życiu supermodelki. Zgodziłam się pod warunkiem, że pojadę do Somalii i pomogą mi odnaleźć matkę.

Personel BBC w Afryce wszczął gorliwe poszukiwania. Próbowałam pokazać im na mapach, przez jakie okolice zwykle wędrowała moja rodzina. Musiałam też sobie przypomnieć nazwy spokrewnionych ze mną plemion i klanów.

Nagle pustynia zaroiła się od kobiet twierdzących, że są moimi matkami, ale żadna z nich nie była prawdziwa. Reżyser Gerry Pomeroy znalazł na to sposób.
- Przypomnij sobie coś, o czym możecie wiedzieć tylko ty i twoja matka.
- Nazywała mnie Pyszczkiem.
- Będzie o tym pamiętać?
- Na pewno.

To czułe imię stało się tajnym hasłem. Ludzie z BBC przepytywali wiele kobiet, ale gdy nawet odpowiadały na parę pytań, potykały się na "pyszczku". W końcu telefon zadzwonił.
- Chyba j ą znaleźliśmy. Ta kobieta nie pamięta "pyszczka", ale twierdzi, że jej córka Waris pracowała dla ambasadora w Londynie.

Po paru dniach wylądowaliśmy w Addis Abebie stolicy Etiopii, gdzie wynajęliśmy mały, dwusilnikowy samolot, którym polecieliśmy do Galadi - wsi na granicy somalijsko-etiop-skiej. Przebywali tu uchodźcy z Somalii wygnani przez wojnę domową. Poczułam zapach rozżarzonego powietrza i piasku, nagle wróciło utracone dzieciństwo. Opadły mnie wspomnienia, pamiętałam nawet najdrobniejsze wydarzenia.

Dotknęłam ziemi i przesypywałam ją między palcami. Dotykałam drzew. Były suche i pokryte kurzem, ale wiedziałam, że nadejdzie pora deszczowa i wszystko rozkwitnie.

Ta odnaleziona kobieta nie była moją matką. Na wszelki wypadek pytaliśmy w całej wiosce, czy ktoś nie słyszał o mojej rodzinie. Podszedł do mnie starszy mężczyzna.
- Pamiętasz mnie? - zapytał.
-Nie.
- Nazywam się Ismail, należę do twojego plemienia, jestem dobrym przyjacielem twego ojca.

Przypomniałam go sobie i było mi wstyd, że go nie poznałam, ale ostatni raz widziałam go, gdy byłam mała.
- Chyba wiem, gdzie znajduje się twoja rodzina. Postaram się odnaleźć ci matkę, ale potrzebuję pieniędzy na benzynę.

Ekipa BBC dała mu trochę gotówki. Wskoczył do swej ciężarówki i odjechał, wzbijając kłąb kurzu. Minęły trzy dni. Gerry się niecierpliwił.
- Przyrzekam, że moja matka zjawi się tu jutro o szóstej wieczorem -oświadczyłam mu.

Nie wiem, skąd to wiedziałam, po prostu byłam pewna, że przyjedzie. Następnego dnia Gerry wpadł do mnie za dziesięć szósta.
- Nie do wiary. Ten człowiek wrócił i przywiózł jakąś kobietę. Twierdzi, że to twoja matka.

Przed nami stała furgonetka, wychodziła z niej kobieta. Nie widziałam jej twarzy, ale po sposobie, w jaki miała zawiązaną chustę rozpoznałam mamę. Podbiegłam do niej.
- Och, mamo!

Z początku rozmawiałyśmy tylko o drobiazgach. Jednak byłam tak szczęśliwa, że szybko wróciło uczucie bliskości.

Tato nie zjawił się, bo kiedy przyjechała ciężarówka, szukał wody. Mama powiedziała, że się starzeje. Nadal szuka deszczowych chmur, ale potrzebuje okularów, bo ma słaby wzrok.

Przyjechał też mój braciszek Ali i jeden z moich kuzynów. Ciągle chciałam przytulać Alego.
- Daj spokój! - bronił się przed czułościami. - Nie jestem dzieckiem. Żenię się.
- Żenisz się? Ile masz lat?
- Nie wiem, dość do ślubu.

Położyłam się z Alim pod gołym niebem, jak za dawnych czasów. Przepełniało mnie poczucie niesłychanego szczęścia i spokoju.

Ali wypytywał mnie co sądzę o tym, a co o tamtym. - Nie znam się na wszystkim, ale po opuszczeniu pustyni wiele widziałam i nauczyłam się mnóstwa nowych rzeczy.

Wyraźnie nie mieściło im się to w głowach, ale byli pewni, że przynajmniej na jednej sprawie znają się lepiej ode mnie.

Zaczęła moja matka.
- Dlaczego nie wyszłaś za mąż?
- Mamo, czy muszę? Nie widzisz, jak mi się powiodło, że jestem silna i niezależna?
-- Chcę mieć wnuki.

Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się, gdy tylko to było możliwe.

Operator dopytywał się, co nas tak bawi.
- Och, bo to wszystko wydaje się tak nieprawdopodobne - odparłam.

W przeddzień odlotu zapytałam matkę, czy chciałaby zamieszkać ze mną w Anglii albo w USA.
- Co bym tam robiła?
- Właśnie w tym rzecz. Chcę, żebyś nic nie robiła. Dość się w życiu napracowałaś. Pora odpocząć.
- Nie. Ojciec się starzeje i potrzebuje mnie. Poza tym nie potrafię siedzieć z założonymi rękami. Jeśli chcesz mi pomóc, znajdź mi jakieś miejsce w Somalii, gdzie mogłabym odpocząć. Tam jest mój dom. Nie znam niczego innego.

Uścisnełam ją mocno.
- Kocham cię,mamo. Bądź pewna, że po ciebie wrócę.





Tłumaczenie: GRAŻYNA CENDROWSKA-WERNER Przegląd Reader's Digest 2000

  • /pisane-noc/151-kwiat-pustyni/630-znow-zaryzykuj
  • /pisane-noc/151-kwiat-pustyni/628-dobroczynna-chirurgia