List 11 - To jest najgorsze, prawda?

 

 

Kochana Emmo,

Szybko przyzwyczajam się do codziennej rutyny, która będzie mnie obowiązywała przez następny miesiąc. Rano, kwadrans po dziewiątej, Mama zawozi mnie do szpitala na naświetlanie, które trwa około dziesięciu minut.

W poniedziałek lekarze badają mi krew, by się upewnić czy promieniowanie nie osłabia za bardzo mojego systemu odpornościowego. We wtorek terapeuci przymocowują do moich włosów diody, żeby sprawdzić siłę napromieniowania. W piątek mam wizytę u specjalisty od naświetlań.

Dziś Mama zawiozła mnie na codzienne naświetlanie. Kiedy wchodziłem do środka, usłyszałem, jak pielęgniarka siedząca przy frontowym biurku gratulowała jakiejś pacjentce otrzymania "dyplomu", to znaczy świadectwa ukończenia terapii. Podniosło mnie to na duchu.
- Gdy ja otrzymam taki dyplom -powiedziałem żartem do Mamy - chcę mieć bal maturalny.
- Umowa stoi - obiecała Mama.

Już SIĘ ZACZĘŁO. Przez kilka tygodni przygotowywałem się duchowo na utratę włosów. Kiedy pewnego ranka po naświetlaniu czytałem sobie książkę, zauważyłem, jak trzy lub cztery włosy opadły na kartkę papieru. Odgarnąłem je na bok. Potem jeszcze kilka włosów wypadło.

Uniosłem rękę i lekko pociągnąłem za kępkę włosów na czubku głowy - wyszły tak lekko, jakby nigdy się tam nie trzymały. Zrobiło mi się niedobrze.

Usiłowałem skupić się na czytaniu, ale nie mogłem przestać myśleć o włosach. Przeciągnąłem palcami i jeszcze więcej ich wypadło. Nazajutrz z jednej strony nie miałem już wcale włosów.
- Wyglądam potwornie, prawda? - zwróciłem się do Mamy.
- Nieee - zaprzeczyła. Popatrzyliśmy na siebie i poczułem się okropnie. Mama rozumiała to doskonale i spojrzała na mnie z czułością.
- To jest najgorsze, prawda? - powiedziała.

Tamtej nocy rzucałem się i wierciłem w łóżku, a ponieważ wciąż nie mogłem zasnąć, wstałem i zacząłem przechadzać się po domu, okropnie zmartwiony.

Wróciłem do łóżka, ale nadal nie mogłem usnąć. Wreszcie, może koło piątej, zapadłem w niespokojny sen. Wkrótce usłyszałem Ciebie. Podeszłaś i stanęłaś koło naszego łóżka. Wiedziałem, że powinienem Cię odesłać z powrotem do Twojego pokoju, jednak odchyliłem kołdrę, żebyś mogła wejść. Ogarnął mnie taki spokój, że już po chwili odpłynąłem w głęboki, niezakłócony żadnymi wizjami sen.





 

Tekst: GREG RAVER LAPMAN
Tłumaczenie: MAŁGORZATA BRENNER
Reader's Digest, 1995

  • /pisane-noc/127-listy-do-emmy/447-list-12-wspaniay-dzie
  • /pisane-noc/127-listy-do-emmy/445-list-10-tata-czarodziej