Na ulicy Z. Augusta

  •  Za swego życia historyczne postaci były Bolesławami czy Kazimierzami - tak jak tylko imiona nosili przez wieki wszyscy ludzie
Bardzo lubię dolnośląski Bolesławiec, w którym 40 lat temu brałem ślub - zarówno cywilny, jak i kościelny. A przecież nie mogłem nie zwrócić uwagi mieszkańcom tego grodu, gdy przed paroma miesiącami przyjechałem do nich na wieczór autorski, że tablica z nazwą „BOLESŁAWIEC" na odrestaurowanym dworcu PKP jest teraz tak niefortunnie zainstalowana, że i przyjeżdżający podróżni, i stojący na peronach mogą z niej odczytać tylko brzmienie BOLESŁAW, bo przyrostek -EC znalazł się... za grubym słupem. Czyżby sprawcami takiego zawieszenia tablicy byli miłośnicy pierwotnej formy BOLESŁAW, do której dopiero później doczepiono cząstkę -EC? - ironizowałem w czasie spotkania.
W czasie tegorocznych wakacji musiałem w tymże Bolesławcu kilka razy mijać ulicę Zygmunta Augusta.
Na jednej z tablic (na szczęście tylko na jednej!) zobaczyłem zapis: „ul. Z. Augusta". - Wybrano graficzny wariant nie do przyjęcia - mówię od razu - tak jak w krzyczącym konflikcie z historią imion i nazwisk są postacie z innych polskich miast typu „ul. B. Chrobrego", „ul. B. Krzywoustego", „ul. W. Łokietka" czy „ul. K. Wielkiego".
Oczywiście, wszyscy we Wrocławiu - i tak jest na pewno wszędzie - mówimy w codziennym obiegu komunikacyjnym o ulicach Chrobrego, Krzywoustego i Łokietka tak jak o ulicach Kochanowskiego, Mickiewicza, Słowackiego czy Sienkiewicza. Nie zapominajmy jednak, że formy Chrobry, Krzywousty, Łokietek i Wielki nie pełniły nigdy funkcji nazwisk polskich władców; były tylko przydomkami - często pośmiertnymi. Za swego życia historyczne postacie były Bolesławami, Władysławem i Kazimierzem - tak jak tylko imiona nosili przez wieki wszyscy ludzie. Z tabliczek ulicznych, pieczątek i wszystkich adresów nie mogą więc znikać te prymarne postacie określające naszych dawnych władców, czyli imiona Bolesław, Władysław, Kazimierz.
Zygmunt August natomiast - tak jak król Jan Kazimierz - na tychże tablicach (pieczątkach, adresach) muszą być Zygmuntem Augustem i Janem Kazimierzem! Okrojenie pierwszych imion do inicjalnych liter jest chyba jeszcze bardziej groteskowe niż „ul. K. Wielkiego" - też, niestety, często spotykana.
A skoro na początku dzisiejszego felietonu znalazła się konstrukcja „ślub zarówno cywilny, jak i kościelny", przypominam przy tej okazji o konieczności dopełniania członu „zarówno" członem „jak i". Od paru lat obserwuję niepokojące zjawisko polegające na traktowaniu słowa „zarówno" jako synonimu wariantów: wszyscy równo, po równo, w jednakowym (równym) stopniu, jednakowo, tak samo, czego efektem są wypowiedzenia bez owego dopełniającego „jak i" - typu „Wyróżniono zarówno Nowaka, Kowalskiego, Wiśniewskiego i Lewandowskiego".
„Podjąłem się zarówno opracowania części teoretycznej i praktycznej". Spotykam je coraz częściej w tekstach dziennikarskich i studenckich. Nie spodziewałem się jednak, że posługuje się już także taką błędną konstrukcją ktoś bardzo znany i ceniony w świecie nauki i mediów. Tymczasem w jednym z ostatnich tekstów prasowych tej osoby przeczytałem zdanie: „Lubię zarówno Cohn-Bendita, Webera, Palikota, Senyszyn i Kutza".
Przypominam: jeśli w wypowiedzi pojawia się „zarówno", musi być ono uzupełnione dopowiadającym „jak i": „Wyróżniono zarówno Nowaka, Kowalskiego, Wiśniewskiego, jak i Lewandowskiego", „Podjąłem się zarówno opracowania części teoretycznej, jak i praktycznej", „Lubię zarówno Cohn-Bendita, Webera, Palikota, Senyszyn, jak i Kutza".

POLSKA GŁOS WIELKOPOLSKI, 2008

  • /meandry-polszczyzny/201-jana-miodka-rzeczy-o-jzyku/4202-ciko-nie-do-zniesienia
  • /meandry-polszczyzny/201-jana-miodka-rzeczy-o-jzyku/2011-polszczyzna-jan-miodek-w-dinsach-do-kocioa