Baba na łowach

  • Są wszędzie, w klubie, w biurze, na ulicy, mogą cię dopaść nawet w hipermarkecie przy stoisku i mrożonkami! Strzeż się, mężczyzno - drapieżne kobiety atakują!
Minęły czasy, gdy miłe, skromne dziewczyny czekały na pierwszy krok chłopaka. Po co czekać i wzdychać, by ten upatrzony zechciał poprosić o telefon czy zaproponować spotkaniee, jeśli zabawniej jest samej wkroczyć do akcji i wziąć to, na co ma się chrapkę. Łowczynie bez zahamowań sięgają po mężczyzn, równie śmiało, jak po najnowszy odcień błyszczyka. Rozsmakowawszy się w uroku podrywu, stają się coraz odważniejsze, wyzbywają się wstydu, gotowe są nawet, by dopiąć celu i zdobyć kolejnego przystojniaka.
Tradycyjne role damsko-męskie uległy zatarciu, a nawet odwróceniu. Kobiety ewoluują szybciej, przejmując męskie zachowania. Nie są już potulne, wiedzą, czego chcą - chcą się bawić i
chcą zaliczać seksualne przygody,
co dotąd było męską domeną. Ostatecznie mamy XXI wiek i jest równouprawnienie!
- Świat stanął na głowie - pomyślał Michael, 35-letni właściciel dobrze prosperującej hurtowni, gdy podczas imprezy ostatkowej w klubie podeszła do niego atrakcyjna blondynka z pytaniem, czy jest sam. Taka śmiałość jest przez wielu panów uznawana za miłą i zachęcającą, ale to, co nastąpiło później, zszokowało Michaela do tego stopnia, że przez kilka następnych dni opowiadał o tym kolegom. Dziewczyna porwała go do tańca i od razu poprosiła o telefon. Po czym położyła mu rękę w strategicznym miejscu. Nie przeszkadzał jej fakt, że Michael powiedział, iż jest żonaty, a żona spodziewa się dziecka, dlatego nie przyszła na imprezę. - Złapała mnie za rozporek - z niedowierzaniem relacjonował spotkanie. Michael padł ofiarą łowczyni, tygrysicy w minispódniczce.
Bobbie Fraser, seksuolog z Edynburga, od dziesięciu lat obserwuje ekspansję drapieżnych kobiet. Panie coraz bardziej otwarcie mówią o seksie, o swoich potrzebach i pragnieniach. Chcą spełniać fantazje erotyczne. Nie zależy im już na tym, żeby były podrywane. Chcą same flirtować i zaczepiać mężczyzn, kiedy mają na to ochotę i gdy nadarzy się okazja.
Zaś okazji nie brakuje. Miejscem łowów może być biuro, kino, restauracja. A metody? Wprawiają nawet odważnych wobec kobiet mężczyzn w lekkie zakłopotanie. Wytrącają im oręż z ręki. Bo jak reagować, gdy dziewczyna wkłada śmiało facetowi rękę w rozporek, albo wyrywa z ręki telefon komórkowy, by wpisać swój numer? Kobiety odważnie pełnym głosem mówią przy drinku o tym, że lubią miłość francuską. U psychoterapeutów mężczyźni skarżą się, że choć oczywiście kochają seks, to nowe podejście przedstawicielek płci pięknej do spraw damsko-męskich jest nieco frustrujące. Coraz więcej kobiet proponuje swym partnerom trójkąty miłosne. Zdarza się, że dotąd pewni siebie faceci dowiadują się, iż ich partnerka ma ochotę na romans z koleżanką. Dla wielu panów wizja łóżkowych figli z dwiema kobietami jest nęcąca, ale często wyzwolone upodobania partnerki bywają powodem kompleksów i problemów z potencją.
Jak odróżnić agresorkę od wyluzowanej dziewczyny?
Wiele kobiet nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że tkwi w nich demon. Psychologowie i seksuolodzy bliżej przyglądają się temu zjawisku. Mechanizm łowów na faceta jest zbliżony do tego, jaki stosuje wiele drapieżników w świecie przyrody. Przede wszystkim trzeba upatrzyć zdobycz. W tym celu wiele kobiet wybiera miejsca odwiedzane tłumnie przez mężczyzn. Na meczach czy imprezach sportowych jest spośród kogo wybierać. Doskonałym miejscem na zarzucenie sideł jest także dyskoteka czy pub. Przyciemnione światła, muzyka, alkohol ogłupiają ofiarę i stymulują łowczynię. - Ale dla notorycznej zdobywczyni każde miejsce to potencjalna okazja do podboju - twierdzi Mary Balfour prowadząca agencję matrymonialną w Internecie. Jeśli idąc ulicą, rozglądasz się zalotnie, sprawdzając swą siłę oddziaływania na płeć przeciwną, jeśli „przypadkiem" wrzucasz swoje zakupy w sklepie do koszyka przystojnego bruneta, być może jesteś jedną z nich - nieustannie polującą, głodną świeżej krwi tygrysicą. Kobiety lubią polować w stadach. Guru seksuologii, Stewart Ferris, uważa, że damsko-męskie relacje współczesnych kobiet przypominają grupowe łowy jaskiniowców. Wytrawne łowczynie otaczają się równie wyzwolonymi koleżankami, by spotęgować siłę rażenia. Grupowe łowy to gwarancja sukcesu. Otoczony, przyparty do muru głębokimi dekoltami samiec wpadnie w szpony, a raczej wymanicurowane pazurki jednej ze stada. A po wszystkim? Tak jak wielkie koty na afrykańskiej sawannie przystępujące do wspólnej uczty, lwice w spódniczkach także ucztują wspólnie - dzielą się smakowitymi kąskami, pikantnymi opowieściami, żarcikami, erotycznymi detalami.
Dorothy przyznaje, że uwielbia łowy. Obojętne, czy jest to korytarz w instytucie, gdzie pracuje, czy party u przyjaciół. Jej ubiór, makijaż, ruchy, spojrzenia, wszystko należy do arsenału. Doskonałym sposobem na zwrócenie uwagi mężczyzny jest samotny taniec. Jeśli to nie poskutkuje, gotowa jest na więcej, zaczepny tekścik, przypadkowy dotyk. Jej celem jest nie tylko konkretny mężczyzna, ta podniecająca walka toczy się także pomiędzy nią a ewentualnymi przeciwniczkami. Upolowany facet jest jak trofeum wojenne ogłaszające światu - jestem lepsza od innych. Szczególnie gdy mężczyzna jest atrakcyjny, a na dodatek bogaty. Dla wielu drapieżnych kobiet tylko mężczyźni o zasobnych portfelach są warci uwagi. To najgorszy typ drapieżników w spódniczkach - wyrachowane materialistki polujące dla zysku. Inne sidła zastawiają dla przyjemności płynącej z polowania, albo dlatego, że
tak każą im geny,
twierdzi profesor Tim Spector z londyńskiego Szpitala Św. Tomasza. Przebadawszy 1600 bliźniaczek, doszedł do wniosku, że za skłonności do flirtu i niewierności odpowiadają geny. Badacz uważa, że to geny kazały księżnej Dianie zdradzać księcia Karola. Skłonności do zdrady zapisane są niejako w historii wielu rodzin - to geny popychały aktorkę Vanessę Redgrave, a później jej córkę, Natashę Richardson w ramiona kochanków. Także członkowie rodu Kennedych genetycznie skazani byli na liczne romanse.
Choć do tej pory badaczowi nie udało się wyodrębnić konkretnego genu rozwiązłości, jest on zdania, że kluczem do zagadki są trzeci, siódmy i dwudziesty chromosom. - Z ewolucyjnego punktu widzenia monogamia nie jest korzystna dla kobiety, chyba że jej partner wyposażony jest w najlepszy z możliwych zestaw genów. Być może, to natura zaprogramowała kobiety, by były drapieżnymi zdobywczyniami, tylko te instynkty uśpił na przestrzeni wieków społeczny model patriarchatu. W dobie równouprawnienia kobiety odkrywają drzemiącą w sobie siłę. To, co dziś szokuje mężczyzn, może być po prostu prawdziwą, pierwotną naturą kobiet.
KATARZYNA FRANKE
(Na podst. „The Scotsman")

ANGORA- PERYSKOP nr 11 (13.11.2005)
  • /ciekawostki/kobieta/4176-kobieta-mam-50-lat-i-co-z-tego
  • /ciekawostki/kobieta/1981-ciekawostki-wirtuozka-wdowiestwa