Oszustwo miłosierdzia - wypowiedzi czytelników

 


TAK JAK AUTORKA tekstu w "Przeglądzie" (nr 9) dostałem mejla od państwa Kosmowskich, nawet dwa razy. Sprawę zgłosiłem do prokuratury w listopadzie i „już" na początku lutego otrzymałem informację, że zajmuje się nią któryś tam komisariat policji w Warszawie. Mam małe nadzieje, że przy takim tempie działania coś wyjaśnią.

Krzysztof

* * * * *

A JA MIAŁAM DO CZYNIENIA z mejlem o poparzonej dziewczynce. Problem polegał na tym, że otrzymywałam tę samą wiadomość przez dwa lata i ciągle to poparzone dziecko miało trzy latka.
 
ada

* * * * *

CHOĆ SAM JESTEM NIEPEŁNOSPRAWNY ruchowo, ignoruję takie mejle, bo im po prostu nie ufam. Oszustów nie brakuje.

amadian

* * * * *

KIEDYŚ POMAGALIŚMY biednej rodzinie. Kupowaliśmy ubrania, jakieś kosmetyki, np. kremy do twarzy czy szampon, ale potem zwykły krem już nie wystarczał, chcieli reklamowany, taki za 30 zł, ubrania tylko firmowe. A gdy się odmówiło, to obgadali po wszystkich, że tacy niedobrzy jesteśmy. Trzeba uważać, z kim się człowiek zadaje i komu pomaga, bo można się nieźle przejechać.

Izka

* * * * *

JA MIAŁAM TAK SAMO - rodzina w ciężkiej sytuacji, czworo dzieci, tylko mąż pracuje. Posyłaliśmy paczki z Niemiec (tu mieszkam): cała wyprawka dla niemowlaka, ubranka dla innych dzieci, nowe, na każde święta prezenty. Pewnego razu koleżanka, znając sytuację tej rodziny, również wystała pomoc - rzeczy po swoich dzieciach. Rodzina z Polski była obrażona, że to nie nowe, pisali mi bardzo przykre słowa, życzyli sobie prezentów, dość kosztownych, np. laptopa, rowerów. Teraz piszą, jak mają ciężko, ale ja już nie pomagam i jest mi przykro, że tak nas potraktowali,

bea...

* * * * *

TEŻ CHCIAŁM POMÓC w tym roku. Znalazłem akcję, gdzie wybiera się dziecko i spełnia jego marzenie. Niestety, te marzenia z dzieciństwem mają niewiele wspólnego, zamiast ukochanej lalki czy misia - konkretny model laptopa, telefonu, najlepiej w białej obudowie. Odechciało mi się.

bek

* * * * *

A CO SIĘ DZIEJE z takimi prezentami potem... Ludzie dostali ze znanej fundacji sprzęt fotograficzny warty ok. 15 tys. zł, a po jakimś czasie matka sprzedawała go po kawałku, bo już nie byt potrzebny (obiektyw, lampę itp.). Nie chcę wpłacać pieniędzy na takie pseudomarzenia, już wolę pomagać zwierzętom. 

ja

* * * * *

OD 15 D LAI wspomagam zwierzęta, dokarmiam, wożę do lekarzy, również na sterylizację, przygarniam, jak się uda. Lekarze, nie wszyscy, pomagają mi, czasem liczą po kosztach zabiegu czy lekarstw, czasem uda mi się kupić taniej karmę. Nikogo o nic nie proszę, tylko o zastępstwo, jeżeli muszę pilnie wyjechać. Ludziom też pomagałam, ale się zawiodłam. Nie oczekiwałam wdzięczności, jednak spotykałam się tylko z postawą roszczeniową, zostałam również okradziona. Dlatego wybrałam zwierzęta, one nie kombinują, nie oszukują.

mickey mouse

* * * * *

DZIECI TEŻ SĄ bezbronne, szczere i wdzięczne za pomoc, a to, że czasami mają gtupich rodziców, to już nie ich wina. 

bunia

* * * * *

ZAWSZE MOŻNA SPRAWDZIĆ w danej fundacji, czy dziecko jest pod jej opieką. Syn ma subkonto w jednej z fundacji i można na jej stronie zobaczyć, czy rzeczywiście ma tam konto i jest podopiecznym. Można też zadzwonić do fundacji i po prostu zapytać, zanim prześlemy pieniądze albo 1 % podatku. Nie wysyłajmy pieniędzy w ciemno, bo potem tylko tracą ci, którzy naprawdę tej pomocy potrzebują - społeczeństwo zaczyna mierzyć wszystkich jedną miarą. A tak w ogóle to najlepiej byłoby, gdyby państwo otoczyło właściwą opieką zdrowotną i finansową chorych, aby nie musieli żebrać'na leczenie czy rehabilitację. Proszenie o wsparcie, aby ratować zdrowie i życie bliskich, nie jest miłe.

Mark

* * * * *

GDYBY PAŃSTWO należycie dbało o chore dzieci, nie byłoby oszustw, bo nie byłoby ludzi błagających o pomoc.

mama

* * * * *

KIEDYŚ POMAGAŁEM. Dobrze mi się wiodło, więc uważałem, że to mój obowiązek pomagać komuś, komu się nie poszczęściło. Nie wpłacałem na konta fundacji, tylko pomagałem ludziom z mojego otoczenia. A to biednej rodzinie z sąsiedztwa dałem na podręczniki do szkoły dla dzieci, a to wykupiłem receptę starszej, schorowanej osobie. Jak kiedyś policzyłem, miesięcznie szło mi ok. 300 zł na takie rzeczy. Jestem samotnym ojcem i pewnego dnia mój syn zachorował. Nie jakaś ciężka choroba, ale długotrwała i syn wymagał ciągłej opieki, bo obie nogi miat w gipsie (choroba Perthesa). Niestety, skończyło się tym, że straciłem dobrą pracę, bo pracodawca nie mógł zrozumieć, że potrzebuję więcej czasu dla dziecka. Długo nie mogłem znaleźć nic nowego, a oszczędności topniały. Dopiero po półtora roku znalazłem nową pracę. Oczywiście na czarno, o umowie mogłem zapomnieć. W tym czasie prositem innych o pomoc. Nie o pieniądze, bo nie jestem żebrakiem, ale o pracę właśnie. No i jak to bywa, każdy się na mnie wypiął. Gdy w miarę dobrze mi się wiodło, było full znajomych, a potem wszyscy mnie olali. Od tamtej pory nie pomagam i nie pomogę. Z wyjątkiem zwierzaków. 

Łukasz

* * * * *

CZASAMI TAK JEST, że gdy mamy kasę, skupiamy wokół siebie nieszczerych ludzi. Ja wiele razy otrzymałam bezinteresowną pomoc od kogoś zaledwie znajomego, więc wierzę w ludzką dobroć. Kiedyś pożyczyłam pieniądze koledze i nawet liczyłam się z ich stratą. Nigdy go nie naciskałam, mówiłam: oddasz, jak będziesz miał. Wyobraźcie sobie, oddał te pieniądze po dwóch latach, nawet wziął pożyczkę w banku, bo odłożyć ze swojej pensji najzwyczajniej nie mógł. Po takich doświadczeniach od razu robi się cieplej w sercu, bo wiesz, że uczciwi ludzie jednak istnieją. Internetowo czy telefonicznie nigdy nie pomagam, bo po prostu w taką pomoc nie wierzę. 

mg

Wypowiedzi pochodzą z portalu WP.pl

  • /ciekawostki/401-ku-przestrodze/4147-ku-przestrodze-okazja-czyni-zodzieja
  • /ciekawostki/401-ku-przestrodze/4066-ku-przestrodze-oszustwo-miosierdzia