Wszystkiego dobrego dla wszystkich

AUTOR TEKSTU: Renata Arendt - Dziurdzikowska


Cieszmy się z powodzenia innych. Ktoś coś ma? Bardzo dobrze. Może chciałabym też mieć, ale skoro nie mogę, trudno, puszczam to, nie przywiązuję się do pragnienia. Tak naprawdę już w tej chwili mamy wszystko, czego potrzebujemy do szczęścia – mówi Maria Moneta-Malewska w rozmowie z Renatą Arendt-Dziurdzikowską.

– Marzyłam o domu pod lasem. Odwiedzałam tych, którzy mieszkali pod lasem, i moje marzenie rosło. W końcu zaczęłam działać, aby się urzeczywistniło. Przyjaciółka chciała pojechać do Meksyku, inna napisać książkę. Dopiero gdy zobaczyły, że innym się udało, zrobiły to, na czym im zależało. Dobra zazdrość?
– Marzenia można realizować bez zazdrości, wystarczy samoświadomość: wiem, czego pragnę, więc staram się spełnić swoje pragnienie. Jeśli ktoś inny już to zrobił przede mną, ma coś, o czym ja marzę, to wspaniale. Wspaniale, że mu się udało. Pokazuje mi, że można. Jego przykład jest dla mnie pozytywnym impulsem. Zazdrość natomiast jest stanem umysłu, emocją. Destrukcyjną.

– Zazdrość boli, ale może być twórcza.
– Wątpię. Zazdrość hamuje, odbiera siły, nie pozwala się rozwijać. Potrzebujemy wtedy wydatkować ogromną ilość energii, aby coś zrobić. To w głowie rozgrywa się nasze zazdrosne życie. Nie ma wtedy mowy o radości, wolności, wewnętrznym spokoju, a to znaczy, że nie żyjemy naprawdę. Jeśli ugrzęźliśmy w zazdrości i żalu, że czegoś nie mamy, a przecież nam się należy, zmarnujemy życie. Życie jest krótkie, nie warto cierpieć. Sami stwarzamy swoje cierpienie, nikt inny nam tego nie robi.

– Jak to sobie robiłaś?
– Pamiętam, że na pierwszym roku studiów byłam zazdrosna o mężczyznę. Kochałam go, a on był zainteresowany inną. Bardzo cierpiałam. Ta zazdrość stała się dla mnie dzwonkiem alarmowym, napędem do lepszego życia. Pomyślałam, że to, co przeżywam, jest straszne, że nie chcę tak cierpieć, chcę być wolna. Zaczyna się od pożądania. Pożądamy tego, czego nie mamy. Ktoś inny ma, więc zazdrościmy, a nawet możemy popaść w zawiść, czyli złe życzenia, chęć zaszkodzenia komuś, kto budzi naszą niechęć. Jestem buddystką. Dla buddysty świat jest jednością, więc kto komu i czego ma zazdrościć? Wszystkiego najlepszego dla wszystkich, i dla mnie też. Jestem wolna. No, ale taki stan umysłu nie przyszedł sam, to lata pracy, ogromny wysiłek.

– Nie chcieć?
– Może bym i chciała, ale skoro nie mogę czegoś mieć czy czegoś osiągnąć, trudno, puszczam to, nie przywiązuję się do pragnienia, idę dalej. To nie znaczy, że nie mam celów. Dążę do celu, ale nie za wszelką cenę. Gdyby ktoś przy urodzeniu dał mi wybór – będziesz biedna, będziesz miała jedną sukienkę, jeden płaszcz i jedne buty, ale za to wolny umysł, albo będziesz opływać w dostatki, ale twój umysł będzie owładnięty zazdrością – wybrałabym pierwszą opcję. Bez cienia wahania.

– Jeśli celem jest wykształcić dzieci, ale nie mamy pieniędzy i możliwości ich zdobycia, to oczywiście możemy to puścić, ale wtedy dzieci nie będą wykształcone.
– Gdy rozstałam się z mężem, cierpiałam niedostatek. Zostałam sama z dwójką małych dzieci i z dwoma psami. Gdy w domu była bułka z masłem, kawałek ogórka, trochę białego sera i zalewajka z ziemniakami, to już było fajnie. Poszłam do lekarza medycyny chińskiej i żalę mu się, jaka jestem biedna, a on na to, że wspaniale się stało, ponieważ dzięki temu nie jemy przetworzonego jedzenia, które mogłoby nam zaszkodzić! Nigdy do końca nie wiemy, co naprawdę jest dla nas dobre.

– Prasa donosi, że coraz więcej mężczyzn i kobiet decyduje się na śledzenie swoich partnerów przez detektywów. Już nie wystarcza nam grzebanie w kieszeniach i torebkach, podsłuchiwanie rozmów telefonicznych, czytanie nie swoich SMS-ów i mejli.
– Coraz słabsi jesteśmy, coraz mniej pewni siebie. Śledzenie i kontrolowanie nie uratują miłości, nie można nikogo zmusić do kochania. Jestem lekarką, więc rozumiem głęboko zakorzenione biologiczne mechanizmy zazdrości w związkach: gdy kobieta traci partnera, to tak, jakby traciła szanse na lepsze wychowanie potomstwa. Mężczyzna jest zazdrosny, ponieważ nie chce narażać siebie na inwestowanie w cudze geny, gdyby jego partnerka zaszła w ciążę z kimś innym. Kobietom wydaje się, że nie przetrwają bez mężczyzny, a jeśli przetrwają, to z pewnością będzie im się wiodło gorzej, więc kurczowo trzymają się tego, co jest, nie chcą puścić. Ale tak nie musi być. Gdy rozstałam się z mężem, było mi trudno. A jednak jestem przekonana, że podjęłam najlepszą decyzję, która otworzyła przede mną nowe, wspaniałe życie. Więc zamiast śledzić partnera, można mu powiedzieć: „Bierz, co chcesz, i idź, życzę ci szczęścia”. Ale oczywiście, aby to zrobić, trzeba być już w miarę silną, samodzielną osobą, wierzyć w siebie.

– Dlaczego zazdrościmy?
– Ponieważ uważamy siebie za centrum świata. JA czegoś nie mam. JA powinnam mieć. Jestem najlepsza i najważniejsza, więc przede wszystkim mnie się należy. To nic złego uważać siebie za centrum świata, pod warunkiem że wiem, iż każdy człowiek, którego spotykam, jest takim samym centrum.

– Niektórzy z nas wierzą, że zazdrość napędza rozwój – dzięki niej jest lepiej, szybciej, wydajniej, wygodniej. Z zazdrości gonimy siebie nawzajem i to stwarza ciekawe życie.
– Pytanie, na czym naprawdę nam zależy? Jeśli na tym, by dużo mieć, to rozwijajmy zazdrość. Tylko co z radością życia? Często pytam ludzi, jak długo cieszą się nową rzeczą albo osiągnięciem. Mówią, że kilka godzin, dni, tygodni. A potem znowu mało. Zawsze czegoś chcemy. Czy jesteśmy szczęśliwi? „Nie jest źle... Ale mogłoby być lepiej”. Jeśli „mogłoby być lepiej”, to już jesteśmy straceni, złapani w sidła, które sami na siebie zastawiliśmy; odebraliśmy sobie komfort, spokój, wewnętrzny uśmiech.

– Jak odzyskać radość, być wolnym od zazdrości?
– W każdym wieku, w każdym momencie możemy zacząć wieść wspaniałe, wolne, radosne życie. W każdym z nas jest ta osoba, którą pragniemy być. Potrzebujemy wytrwałości we wzmacnianiu siebie, w odkrywaniu swojego potencjału. Potrzebujemy ciszy. Bez ciszy nic dobrego się nie wydarzy. W ciszy dojrzewamy, uspokajamy umysł, poznajemy siebie, a więc rozwijamy samoświadomość, przychodzą różne wglądy, pytania: kim jestem?, co tu robię?, po co żyję? Odkrywamy, czego oczekujemy od siebie i od życia. Odkrywamy radość z tego, co jest, z tego, kim jesteśmy i co posiadamy.

– Nawet jeśli posiadamy niewiele?
– W każdej chwili mamy wszystko, aby czuć się dobrze. Każdy z nas może osiągnąć taki stan umysłu, w którym do szczęścia wystarczy jedynie zatroszczyć się o ciało na podstawowym poziomie, czyli zaspokoić głód, pragnienie, zadbać o odpowiednią ilość snu i ciepła. No, a wtedy życie staje się bardzo proste.

– Marzyłam o domu pod lasem. Odwiedzałam tych, którzy mieszkali pod lasem, i moje marzenie rosło. W końcu zaczęłam działać, aby się urzeczywistniło. Przyjaciółka chciała pojechać do Meksyku, inna napisać książkę. Dopiero gdy zobaczyły, że innym się udało, zrobiły to, na czym im zależało. Dobra zazdrość?
– Marzenia można realizować bez zazdrości, wystarczy samoświadomość: wiem, czego pragnę, więc staram się spełnić swoje pragnienie. Jeśli ktoś inny już to zrobił przede mną, ma coś, o czym ja marzę, to wspaniale. Wspaniale, że mu się udało. Pokazuje mi, że można. Jego przykład jest dla mnie pozytywnym impulsem. Zazdrość natomiast jest stanem umysłu, emocją. Destrukcyjną.

Źródło tekstu: www.zwierciadlo.pl

  • /ciekawostki/321-obserwacje/1924--tulipan
  • /ciekawostki/321-obserwacje/1674-kiedy-trzeba-uczy-si-ycia-na-pami