Odkrywcze sny

 

Glastonbury Abbey, dawno zaginione opactwo, zostało odkopane tylko dzięki serii zdumiewających snów, tak samo jak antyczne miasto Mykeny, które wyśniło się młodemu, bogatemu piekarzowi z San Francisco i przemieniło go w sławnego archeologa Heinricha Schlimanna.

 

Dobrze udokumentowany jest także przypadek słynnego konstruktora, wynalazcy silnika parowego, Jamesa Watta. W czasach Watta proces wytwarzania śrutu do wiatrówek był bardzo żmudny. Trzeba było najpierw uformować z ołowiu drut, a następnie pociąć go na kawałki albo najpierw pociąć blachę na małe kwadraciki, a następnie toczyć je pod ciężkimi płytami, aż powstaną z nich kulki. Proces ten nie był ani najprostszy, ani tani.

Pewnej nocy J. Watt miał dziwaczny sen. Według jego opowieści, sen ów nawiedzał go noc w noc w ciągu tygodnia. Widział on siebie spacerującego podczas silnej burzy, w czasie której uderzające o ziemię krople deszczu zamieniały się w malutkie ołowiane kulki, skaczące mu pod nogami.

Czy miało to jakieś znaczenie? Czy było to w jakiś sposób ważne? A może ten sen oznaczał, że roztopiony ołów wpadając do wody będzie się formował w małe kuleczki?

Nie mogąc się oprzeć chęci sprawdzenia, Watt stopił trochę ołowiu w kościelnej wieży, a następnie wylał garnek z ołowiem i obserwował, jak ołów rozpryskuje się w powietrzu i wpada do fosy z wodą daleko w dole. Gdy przeszukał fosę, znalazł w niej ołów uformowany w okrągłe ziarenka, idealne do ładowania wiatrówek.

Na skutek spodowanego przez sen eksperymentu wszystkie inne metody wytwarzania śrutu zostały zarzucone i kulki ołowiane zaczęto powszechnie produkować, wylewając roztopiony ołów na wodę.

Innym, bardzo już niezwykłym wypadkiem, kiedy to we śnie ukazało się rozwiązanie zagadki naukowej, jest historia odczytania babilońskich tablic ze świątyni Bela.

Herman Hilprecht, sławny badacz Asyrii z Uniwersytetu Pensylwania, pisał książkę zatytułowaną Stare Inskrypcje Babilońskie. Do ukończenia pracy pozostało mu jeszcze przetłumaczenie inskrypcji z dwu agatowych kawałków, będących niegdyś - jak sądzono - pierścieniami pochodzącymi ze świątyni Bela w Nippur. Agaty były połamane i niekompletne, przez co próba odczytania widniejących na nich napisów była właściwie skazana na niepowodzenie.

Było już późno i Hilprecht, aby choć chwilę odpocząć, odłożył zagadkowe agaty i położył się spać. Jednakże archeolog obiecał wydawcy, że książka będzie gotowa następnego dnia... Pani Hilprecht udała się na spoczynek, a jej małżonek ponownie zabrał się do odcyfrowywania fragmentarycznych napisów pod szkłem powiększającym, ale za chwilę on także usnął...

I wtedy jakby cofnął się czas.

Hilprecht zobaczył wysokiego, chudego kapłana starożytnego Babilonu, który stał przed nim uśmiechając się. Kapłan zdawał się być w średnim wieku, a silny wiatr pustynny rozwiewał jego białe szaty. Delikatnym, cichym głosem powiedział po angielsku:

- Chodź za mną. Pomogę ci.

Hilprecht wstał, aby podążyć za swym dziwnym gościem. Wówczas zauważył, że nie uniósł się z fotela, lecz z kamiennych stopni, na których zdawał się wcześniej siedzieć. Archeolog szedł za kapłanem przez gorące i zakurzone ulice, mijając od czasu do czasu duże budynki. Każdy wydawał się opuszczony. Wreszcie dotarli do jakiejś masywnej budowli i weszli do ogromnego, słabo oświetlonego pokoju.

- Gdzie jestem? - spytał Hilprecht.

- W Nippur, pomiędzy Tygrysem a Eufratem, w świątyni Bela ojca bogów- odpowiedział dziwny gość.

Archeolog rozejrzał się dookoła. Spoglądał na drobiazgi i przypatrywał się szczegółom. Dostrzegł wystarczająco dużo podobieństw do rekonstrukcji, jaką wykonali współcześni mu naukowcy, by uznać, że dziwny kapłan mówi prawdę.

- Czy możesz mi powiedzieć, gdzie znajduje się komnata zagubionego skarbu świątyni?

Kapłan uśmiechnął się i kazał Hilprechtowi iść za sobą. Prowadził go w dół ciemnym korytarzem, aż w końcu dotarli do małego pokoju. Stała w nim ciężka, drewniana szkatuła, zawierająca kilka kawałków agatu. Wówczas kapłan odwrócił się do Hilprech-ta i powiedział:

- Dwa kawałki agatu, które ty uznałeś za oddzielne, naprawdę tworzą całość i są częścią, pokrytego inskrypcją, agatowego cylindra wotywnego, podarowanego świątyni przez króla Kurgalzu. Kiedy rozkazano kapłanom, aby zrobili parę kolczyków dla posągu boga Niniba, okazało się, że nie mieliśmy żadnego agatu oprócz cylindra. W tym właśnie pokoju, w którym teraz jesteśmy, rozcięto walec na trzy części, dzieląc tym samym napis. Jedna część przepadła na zawsze.

- Czy możesz mi powiedzieć, jak brzmiał oryginalny napis? -zapytał Hilprecht. Tajemniczy kapłan bez wahania odwrócił się i na pokrytej kurzem ścianie krypty napisał palcem: Bogowi Ninibowi, synowi Bela, jego pana, kuphm Bela Kurgalzu sprezentował to.
Nagle Hilprecht wraz z kapłanem w białych szatach, wciąż stojącym u jego boku, znalazł się ponownie w swej bibliotece w Filadelfii. Na kawałku papieru leżącym na biurku doktora napisane było słowo „Nebuchadnezzar", które jeden ze sławnych badaczy starożytności przetłumaczył jako: „Nebu, chroń me dzieło budowniczego". Kapłan wskazał na napis i rzekł: - Słowo to znaczy - „Nebu, chroń moje granice". W chwilę później już go nie było.

Zadziwiający sen Hilprechta ujawnił prawdziwą lokalizację skarbca. Ujawnił też, że dwa agaty pochodziły z jednego kawałka
i że kiedyś były częścią cylindra wotywnego, fakt, który został później potwierdzony przez innych badaczy. Wyjaśniło się wreszcie znaczenie słowa „Nebuchadnezzar", które do dziś uważane jest za poprawnie przetłumaczone.

Widmo kapłana nie zdołało wyjaśnić tajemnicy największej: w jaki sposób uśpiony umysł doktora Hilprechta zdołał rozwiązać te starożytne zagadki.

 

Źródło: KSIĘGA TAJEMNIC 1, Pandora Books, Lodź 1992

  • /biblioteka/56-tajemnice/3383-niezwyke-sny-sen-ktory-wskaza-morderc
  • /biblioteka/56-tajemnice/3376-tajemnicze-zniknicia-nikt-nie-powroci